Co bardziej zagorzali kolekcjonerzy gier są w stanie wydać po kilka tysięcy złotych, by nabyć oryginalną wersję jakiejś kultowej produkcji – nawet jeśli odświeżoną cyfrową kopię mogą kupić za niewielką część tej kwoty.
Nowe gry są drogie, ale zdecydowanie więcej kosztują oryginalnie zapakowane pierwsze wydania starych produkcji – zwłaszcza takich, które w ciągu lat doczekały się statusu kultowych. Choć ich odświeżone cyfrowe wersje można nabyć za kilkadziesiąt złotych, ludzie są skłonni płacić po kilka tysięcy, byle tylko wejść w posiadanie nigdy nieuruchamianego pierwowzoru.
Na internetowych aukcjach w „zawyżonych” cenach można znaleźć gry z PlayStation, Xboxa czy Game Boya Advance. Jako że na początku XXI wieku w naszym kraju szczególną popularnością cieszyły się konsole Sony – nie żeby teraz było inaczej, choć dysproporcja zapewne znacznie się zmniejszyła – zebraliśmy kilka przykładowych ofert z PS1 i PS2. Niewykluczone, że któraś z tych gier zalega na Waszej półce, a Wy nie wiecie, jaki skarb posiadacie.
Dla niektórych fanów serii jest to ostatni „prawdziwy” Final – choćby dlatego, że soundtrack skomponował legendarny Nobuo Uematsu. Czy jest to jednak wystarczający powód, by płacić za grę 2640 dolarów amerykańskich (prawie 11 tys. zł)? Za tyle na początku stycznia sprzedano jej egzemplarz na PS2. Remaster tej produkcji – wzbogacony o FF X-2 – można kupić na Steamie za 107,99 zł.
Za jeszcze więcej sprzedała się kultowa „siódemka” w wersji na PS1. Niespełna tydzień temu pewien internauta nabył trzypłytowe wydanie tej gry za 2880 dolarów (niemal 12 tys. zł). Na platformie firmy Valve odrobinę odświeżone Final Fantasy VII – nie mylić z remasterem – kosztuje 43,99 zł.
Weźmy na tapet jeszcze jednego, nieco mniej kultowego „Finala” – „dziewiątkę”. W grudniu 2022 roku oryginał z PS1 został kupiony za 960 dolarów (prawie 4 tys. zł). Cena remastera na Steamie to 71,99 zł.
Każdą z powyższych gier bije jednak na głowę pierwsze Metal Gear Solid. Fabrycznie zapakowana kopia z PS1 sprzedała się w grudniu 2022 r. za 3997,20 dolara (ponad 16,5 tys. zł). Dostosowaną do współczesnego sprzętu pecetową wersję gry Hideo Kojimy kupicie na GOG-u za 35,99 zł.

Co istotne, gracze „przepłacają” także za uznane, choć zdecydowanie mniej kultowe produkcje. W grudniu pierwszy Syphon Filter został kupiony za 312 dolarów. Do przełknięcia? W PS Store tytuł ten – w wersji na PS4 i PS5 – kosztuje 45 zł. Jest również dostępny w usłudze PS Plus Premium.
Nieco inny jest przypadek Dino Crisis. Dzieła Capcomu nie da się obecnie kupić w żadnym sklepie (miejmy nadzieję, że Japończycy wydadzą wkrótce remake albo chociaż remaster, bo „jedynka” i „dwójka” z pewnością na niego zasługują). Dlatego też chęć nabycia pierwowzoru można poniekąd zrozumieć – choć cena 660 dolarów, za jaką sprzedano go w grudniu 2022 r., wydaje się zbyt wysoka.
Dla jasności dodajmy, że mowa tu jest o zwykłych wersjach gier – bez żadnych dodatków. Mniej lub bardziej „wypasione” edycje limitowane poszczególnych tytułów również osiągają zawrotne ceny. Dla przykładu – aby na aukcjach internetowych nabyć (z drugiej ręki) premierowe polskie wydanie pierwszego Gothica (w tzw. big boxie, zawierającym m.in. talię kart i amulet Śniącego), trzeba się liczyć z wydaniem co najmniej 5 tys. zł.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
7

Autor: Hubert Śledziewski
Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.