Współtwórca Fallouta 1 i 2, Tim Cain, wyjaśnił, dlaczego opuścił Interplay Entertainment przed premierą dwójki. Poprosił jednak, by nie demonizować Briana Fargo ze względu na jego historię.
W swoich ostatnich materiałach wideo Tim – a właściwie Timothy – Cain dostarcza nam wielu ciekawostek z historii serii Fallout. Nie zawsze są to kwestie zupełnie nowe, ale teraz mamy okazję ujrzeć je w innym świetle, z nieznanymi wcześniej szczegółami. Tak było w przypadku roli krypt w tym uniwersum – tak jest również w nowszym filmie Caina (poniżej), w którym deweloper wyjaśnia, dlaczego opuścił Interplay Entertainment przed premierą Fallouta 2.
Miało to miejsce na początku 1998 roku. Sequel był jeszcze w produkcji – ostatecznie zadebiutował w październiku – ale Cain wraz z Leonardem Boyarskym i Jasonem Andersonem postanowili odejść, by założyć własne studio. W konsekwencji tej decyzji 1 kwietnia powstało Troika Games (zgadniecie genezę tej nazwy?), które w latach 2001 – 2004 dało światu trzy gry RPG. Są to:
Dlaczego jednak trzech twórców, niejako wiodących prym przy produkcji pierwszego i drugiego Fallouta, postanowiło nie czekać na „narodziny” swojego dziecka?
Teraz Cain przybliżył tło tej sytuacji. Można je podzielić na trzy aspekty – zakłóconą wizję twórczą, crunch i wypalenie oraz kwestię finansową.
Po sukcesie gry jej sequel stał się priorytetem. Deweloperzy nie mogli już sobie pozwolić na swobodę twórczą czy zatrudnianie „żółtodziobów” – choć jedno i drugie było możliwe przy produkcji jedynki. Autorom nie tylko patrzono na ręce – również ich nadzorowano.
Zostaliśmy zobligowani do jego umieszczenia w grze. Powiedziano nam, że jest konieczny. Zapytałem:
– „Czy ludzie mogą go pominąć?”
– „Nie”.
– „A w kolejnych rozgrywkach?”
– „Nie”.
Cainowi nie pomagało również to, że – jak twierdzi – czuł się wypalony po crunchu, który towarzyszył powstawaniu jedynki. Chciał spróbować czegoś innego, a plan Interplay Entertainment zakładał, że premiera Fallouta 2 odbędzie się w październiku 1998 roku. To miało oznaczać jeszcze więcej crunchu.
Czarę goryczy Caina przelało jednak coś innego. Jak to często bywa – chodziło o pieniądze i zranioną dumę.
Z niczego stworzyłem markę, w którą nie wierzył nikt poza zespołem. W nagrodę otrzymałem więcej crunchu, więcej odpowiedzialności, której nie chciałem, masę uwag od osób, ignorujących nas przez poprzednie trzy lata, a także – dla motywacji – zmniejszoną premię. Miałem dość.
Tak oto Cain podsumował swój wywód. Choć nie wydaje się, by go żałował, dzień po opublikowaniu powyższego filmu deweloper wrzucił do sieci kolejny (poniżej), w którym zaznacza, że jego historia może wydawać się czarno-biała, ale taka nie jest.
To prawdziwi ludzie podejmujący decyzje w określonym czasie – raz lepsze, raz gorsze. […] Tak, uważam, że Brian Fargo czasem postępował źle, ale kiedy indziej był naprawdę w porządku.
Innymi słowy, Cain zasugerował, by nie demonizować Fargo przez wzgląd na opisaną historię. Faktem, wydającym się dobrze odzwierciedlać odcienie szarości, w których została ona skąpana, jest to, że komunikat „Brian Fargo przedstawia” – wyświetlający się po uruchomieniu pierwszego Fallouta – został dodany albo przez Leonarda Boyarsky’ego, albo przez Jasona Andersona (deweloper nie był w stanie sobie tego przypomnieć) – jako forma podziękowania dla Fargo za to, że uwierzył i zainwestował w ten projekt.
GRYOnline
Gracze
Steam
8

Autor: Hubert Śledziewski
Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.