Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Elden Ring Publicystyka

Publicystyka 18 marca 2022, 17:08

8 przyzwyczajeń z Soulsów, którymi bawi się Elden Ring

Och, Elden Ring. Czekałem na ciebie niczym na Dark Souls 4 w przebraniu i właśnie nim się okazałeś. Nie mogło być lepiej! Czemu jednak bawisz się moimi przyzwyczajeniami? Dlaczego co chwilę to, co pozornie znane, okazuje się świeże i inne?

Spis treści

Gry FromSoftware przyzwyczaiły nas do tego, że pewne ich elementy są do siebie dość podobne. Deweloper wprowadza do nich jednak małe zmiany, które – choć mogą umknąć uwadze co bardziej niedzielnych graczy – sprawiają, iż każda z produkcji tego studia pozostaje świeża i po prostu inna dla największych fanów podgatunku soulslike.

Nie inaczej jest z Elden Ringiem. Dla jednych będzie on Dark Souls 4 z otwartym światem, mapą, koniem i może odrobinę niższym poziomem trudności. Takie osoby nie pojmują zachwytów graczy, którzy zjedli na Soulsach zęby i na kolejną ich iterację czekali niczym na mannę z nieba. Ci jednak nic sobie nie robią z narzekania tej pierwszej grupy, tylko z wypiekami na twarzy przemierzają Ziemie Pomiędzy i sprawdzają, co FromSoftware pozmieniało tym razem.

Hidetaka Miyazaki i spółka znów bowiem zadrwili sobie z naszych przyzwyczajeń. Spędziwszy ponad pięćdziesiąt godzin z Elden Ringiem, wielokrotnie łapałem się na tym, że próbuję zrobić coś, do czego przywykłem w Dark Souls, Bloodbornie czy nawet Sekiro. Problem tkwił w tym, iż te mechaniki albo nie działały, albo działały zupełnie inaczej, albo – w najgorszym przypadku – działały tylko pozornie. Tymczasem gra pozwala robić to samo inaczej – lepiej, szybciej, bardziej efektywnie.

Dostrzegłem u siebie osiem takich nawyków, którymi Elden Ring po prostu się bawi. Niektórych trzymałem się przez kilkanaście godzin, by ostatecznie stwierdzić, że zabrakło mi otwartego umysłu, aby od razu podejść do sprawy w inny, świeży sposób.

Prostuj drogi, skacząc

Skakanie w Soulsach było dość ograniczone. Jak bardzo i czemu zachwyciło mnie ono w Elden Ringu, wspomniałem w zapowiedzi gry. Innymi słowy, zdawałem sobie sprawę, że będzie to tak zwany (z angielska) game changer. Mimo to, raz za razem, przyłapywałem się na zapominaniu o nim i próbach poruszania się w tradycyjny sposób.

O ile jeszcze podczas swobodnego przemierzania Ziem Pomiędzy na wierzchowcu czy w walkach z bossami – dzięki, Sekiro – wykonywanie skoków przychodziło mi dość naturalnie, o tyle schodziło ono na drugi albo i trzeci plan, gdy tylko na horyzoncie pojawiali się zwykli przeciwnicy. Nie mam tu na myśli nawet wyprowadzania ataków z wyskoku, by rozbić ich posturę. Czasami po prostu zapominałem, że mogę się do nich zbliżyć, skacząc.

Przykład? Proszę bardzo. W Zamku Burzowego Całunu znajduje się miejsce łaski o nazwie Baszta. Gdy się do niego przeniesiecie, a następnie opuścicie komnatę z „ogniskiem” i wejdziecie po znajdujących się za jej drzwiami schodach, natraficie na dwóch wrogów – jeden wyjdzie Wam na spotkanie, a drugi będzie próbował włączyć się w potyczkę przy pomocy kuszy i bełtów. Pokonanie pierwszego to pestka, ale jego kolega – znajdujący się na widocznym na poniższym screenie podeście – nastręczył mi trochę problemów. No bo jak się do niego dostać?

A może to te okna z tyłu mnie zmyliły? Droga wydaje się przecież oczywista.

Oczywiście trzeba przeskoczyć. W sumie jest to logiczne, prawda? Wystarczy wejść na wystającą deskę, bryknąć na znajdujący się nad nią murek i wylądować po drugiej stronie. Odruch kazał mi jednak szukać drogi naokoło, której – rzecz jasna – nie było. Dopiero obmacawszy wszystkie ściany – niemal dosłownie, bo miałem nadzieję na znalezienie w nich tajnego przejścia – wyrwałem się z soulsowej rutyny, chwilę zastanowiłem i doznałem olśnienia. Najgorsze, że takich miejsc jest więcej. Dużo więcej.

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zagrasz w Elden Ring?

Tak
71,1%
Nie
28,9%
Zobacz inne ankiety
Elden Ring

Elden Ring

Gran Turismo 7 i Elden Ring - gry „10/10”, których wad nie wypada dostrzegać
Gran Turismo 7 i Elden Ring - gry „10/10”, których wad nie wypada dostrzegać

Czy może coś łączyć grę dark fantasy i wyścigi samochodowe? Tak – i niekoniecznie są to wysokie oceny w recenzjach. Moim zdaniem Gran Turismo 7 oraz Elden Ring łączy coś innego, coś nie bardzo pozytywnego.

O jednej lokacji w Elden Ringu lub o tym, jak stworzyć przygodę
O jednej lokacji w Elden Ringu lub o tym, jak stworzyć przygodę

Elden Ring ma tony zawartości opcjonalnej, która bezwzględnie zrywa z tradycją innych wysokobudżetowych tytułów i bynajmniej nie stara się, by zobaczył ją każdy gracz.

Elden Ring to moje pierwsze soulsy i od razu się w nich zakochałem
Elden Ring to moje pierwsze soulsy i od razu się w nich zakochałem

Do tej pory od gier FromSoftware się odbijałem, a od Elden Ring z kolei nie mogę się oderwać. Świetna eksploracja, fascynujący świat czy satysfakcja z pokonania każdego bossa powodują, że moja przygoda szybko się nie skończy.