Arcanum Of Steamworks and Magick Obscura: Caladon - część 1

Poradniki

Aktualizacja:

Pobierz Poradnik
Spis treści
Kwitnąca stolica królestwa Arlandu - Caladon - część I | Arcanum Przypowieść o Maszynach i Magyi - Arcanum: Przypowieść o Maszynach i Magyi - poradnik do gry

Kwitnąca stolica królestwa Arlandu. W przeciwieństwie do sąsiedniej Cumbrii, tutaj król Farad nie zabronił rozwoju technologicznego i nie popadł tym samym w wojnę z zaborczym Tarant. Stoją tu obok siebie i dobrze się mają przybytki magów oraz technologów i chociaż ci drudzy tych pierwszych na pewno w pobliże swojego sprzętu nie dopuszczą, to na odległość kilkunastu metrów doskonale się nawzajem tolerują. Znajduje się tutaj fantastyczna gospoda z pokojami gościnnymi w osobnych domkach, rozstawionych wokół podwórza z fontanną - "The Mushroom Inn" (4) , obok niej jedna knajpa - "The Toadstool" (6) , druga zaś bliżej zamku królewskiego - "The Sobbing Onion" - a na jej tyłach siedziba czarnego rynku (11) , kowal - "Caladon Fyne Armours" (7) , zielarka - "Rosemary's Therapeutic Tinctures" (8) , pół-elf handlujący magicznym rynsztunkiem - "Enchanted Panoply" - oraz elfka sprzedająca czary i mikstury magiczne - "Mystick Menagerie" - mieszczą się razem w tym samym budynku (9) . Jest tu także "Museum of Caladon" (17) , telegraf (26) i ogród zoologiczny (25) . W północnym krańcu miasta zaś rozłożyła się ze swoim majdanem niziołka (23) , u której można sobie zidentyfikować to i owo. No i znajduje się tutaj ledwie wspomniany przeze mnie, a wspaniały i posiadający rozległe wnętrza zamek królewski (31) - o ileż lepiej się mający niż ten w Dernholmie.

Do domu Victora Miska dotarłem za późno (10) . Od jego żony, Lillian , dowiedziałem się, że Victor został pochowany cztery dni temu na cmentarzu miejskim koło świątyni, po tym jak znaleziono go w dokach utopionego [/096] . Z resztą od wydania książki Walesa zaczął się dziwnie zachowywać, opowiadać o zakapturzonych postaciach, które za nim chodziły i mu groziły, czyli o tym wszystkim, co zwykle spotykało wszystkich zainteresowanych losem Black Mountain Clanu lub klątwą T'sen-Ang. Victor nosił w te ostatnie tygodnie dzieło Terwilligera zawsze przy sobie, by później oznajmić żonie, iż schował je w miejscu, o którym wie tylko on i jego podobnież tragicznie zmarły ojciec.

Śmierć Victora Miska nie była, bo nie mogła być dla mnie przeszkodą w poszukiwaniach przeklętej książki - koniec końców, co zeszło pod ziemię, zawsze da się odkopać i w tym celu ruszyłem na cmentarz (14) . Zaraz po wejściu Virgil opuścił mnie na moment, żeby przystanąć przy grobie Lawrence'a Brummond'a. Powiedział, że byli przyjaciółmi i dorastali razem w Tarant, lecz Lawrence zginął w tragicznym wypadku. Więcej o swojej przeszłości jak zwykle nie chciał zdradzić i sam musiałem się owego więcej dowiedzieć w spisie ludności w Tarant, nieco później. Znalazłem tam gazetę z informacją o śmierci Lawrence'a Brummonda , Virgil zaś okazał się być jego bratem, którego policja nadal szuka, by przesłuchać. Lawrence został zabity w swoim mieszkaniu w Caladonie i nic z jego sporego dobytku nie zostało skradzione. Policja rozważa połączenia ze podziemiem przestępczym... tymczasem jednak byliśmy na cmentarzu w Caladonie. Grabarz, krasnolud, Bingham Shulefest , wskazał mi świeży jeszcze grób Victora Miska, lecz strażnicy nie pozwolili mi go zbezcześcić, niezależnie od moich światłych pobudek. Musiałem wybrać moment, gdy strażnik był stosunkowo daleko od grobu i dopiero wówczas go rozkopać. Nie posiadałem przy sobie łopaty , lecz szczęśliwie znalazłem jedną, mało używaną, nieopodal w szopie (15) . Oczywiście zarówno szopa, jak i zawierająca łopatę beczka były zamknięte na klucz. Tak czy owak, grób Victora rozkopałem i znalazłem w nim książkę oraz czaszkę . Czaszkę zostawiłem, a książka mnie chwilowo rozczarowała, gdyż była to jedynie, w fałszywej oprawce, bajka dla dzieci o tym "Jak Nasrudin pokonał Arronaxa", kupiona w sklepiku z pamiątkami w Roseborough. Wróciłem do Lillian, by spytać ją ogólnie o Roseborough. Ta odparła, że byli tam jedyny raz z Victorem na grobie jego ojca i pokazała mi na mapie, gdzie to jest.

Ponadto

(1) Odwiedziłem gospodarstwo Davida Wita , który zamieszkiwał je wraz ze swoją córką Cynthią i zajmował się hodowlą królików na futerka, znane w całym Arcanum ze swojej wyjątkowej jakości.. Od miesiąca jednak każdej nocy coś zabija mu i połowicznie zjada zawsze jednego tylko królika, lecz jeśli sytuacja ta się nie zmieni, to w przeciągu dwóch miesięcy nie zostanie mu już żadne zwierzątko, gdyż, jak powiedział David, króliki mnożą się szybko, ale nie aż tak szybko. Zainteresowałem się problemem i przepytałem na tę okoliczność jego córkę. Dowiedziałem się, że przestała się widywać z narzeczonym, gdyż od miesiąca, każdego wieczoru łapie ją przemożna senność, która nie pozwala jej wymykać się na nocne schadzki. Zwykle śni się jej, że jakaś bestia pojawia się na farmie i zabija biednego króliczka. Potem Cynthia budzi się i nie ma ranka, by nie znalazła martwego zwierzątka ze swojego snu. Zdecydowałem się sprawę głębiej wysondować [103] i zaczekałem przed ich domem, w towarzystwie królików, do wieczora. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, pod osłoną nocy z domu wybiegł wilkołak, zagryzł króliczka, wrócił i padł na podłogę wyczerpany, przybierając na powrót postać Cynthii. Rankiem opowiedziałem o tym Davidowi. Załamał się, obiecał trzymać córkę nocami w zamknięciu, byle tylko uchronić ją przed niechybną śmiercią z ludzkiej ręki. Ja zaś ze swojej strony obiecałem znaleźć lekarstwo na bycie wilkołakiem [104] . Moja szczególna misja musiała zaczekać do czasu, aż dotarłem do odległego miasta magów - Tulli. Dopiero tam spotkałem mistrzynię magii przemian, S'btin'kę , której problem wilkołactwa bynajmniej nie był obcy, choć nie miała okazji się z nim od dawien dawna zetknąć. Chętnie sprzedała mi odpowiedni lek, który jednak przez wzgląd na trud jego uzyskania musiał kosztować okrągłe 2000 sztuk złota.

(2) Niedaleko od farmy Davida mieści się spalona fabryka Hieronymusa Maxima, wynalazcy automatycznej strzelby oraz konstruktora cięższych od powietrza samolotów - tych samych, które miały sposobność zestrzelić IFS Zephyra (również jego konstrukcji) i tym samym przyczynić się do wszystkich moich dalszych przygód. Hieronymus Maxim nie był temu jednak w żaden sposób winien - oba skonstruowane przezeń prototypy zostały skradzione przez ogry, jego fabryka została wówczas bestialsko zniszczona, a cała sytuacja była dla niego wyjątkowo kłopotliwa przede wszystkim dlatego, że badania nad konstrukcją maszyn zostały sfinansowane z kasy królewskiej. Tymczasem samoloty odleciały zanim król Farad mógł zobaczyć, iż istotnie latają, w związku z czym dni Hieronymusa w Caladonie są policzone, gdyż drugi raz król pieniędzy oczywistemu szarlatanowi już nie da. Wielki wynalazca nie bardzo się ucieszył z mojej opowieści, jakobym widział je w locie, albowiem królowi moje słowo nie ma prawa wystarczyć - moja historia zresztą dodatkowo go zdołowała, gdy się dowiedział, że nie tylko jego wynalazek posłużył zabiciu wielu niewinnych istnień, lecz również przy okazji został sam zniszczony. Maxim potrzebował konkretnego dowodu [105] . Ten ofiarowałem mu w postaci zniszczonego aparatu fotograficznego, znalezionego przy ciele Isaaca Zaprudera. W podzięce od Hieronymusa zaś dostałem medical arachnida wraz z jego planami technicznymi , gdybym ich potrzebował. Ponadto, po przekazaniu mu zdjęć, Hieronymus chętny był wyszkolić mnie na repair mastera bez żadnych dodatkowych zadań z tym związanych.

(3) W magazynach portowych znalazłem dogodne zejście do miejskiej kanalizacji. Tam również czekał na mnie przy sporej skrzyni, sposobnej pomieścić kilka osób, Bullors - jeden ze wspólników zamachu na króla Farada [/035] .

(4) W gospodzie natknąłem się na Kietzela Pierce'a , którego nie widziałem od czasu mojego pobytu w Black Root. Przekazałem mu wiadomość od Dudleya, co z jednej strony go ucieszyło, że jego były uczeń żyje, z drugiej strony zirytowało, że jest już tylko byłym uczniem. Miałem jednak na podorędziu doskonałego kandydata na zastępstwo i byłem nim ja. Mój mistrz, w zamian za uczynienie mnie samego mistrzem w strzelaniu z łuku, poprosił o zdobycie dlań pewnego fantastycznego łuku [106] , spoczywającego w ruinach pewnej starożytnej świątyni na północ od Black Root (Ruins of Shabo). Nie było to trudne. Kilka pomieszczeń, a w ostatnim płonąca pochodnia, którą gdy zgasiłem, znalazłem się w kolejnym korytarzu. Tam z wnęk strzelali do mnie nieumarli łucznicy, lecz śmiało mogłem ich zignorować i dobiec do końca korytarza, by zgasić kolejną pochodnię. W następnym, niewielkim pomieszczeniu wydobyłem ze skrzyni ów łuk , zgasiłem ogień, płonący z prawej strony i wróciłem do Kietzela, by mu przekazać zdobycz.

(10) Moje kontakty z żoną Victora nie ograniczyły się jedynie do rozkopania grobu jej męża. Zapłakana Lillian bowiem, nie mogła wybaczyć temu, kto dowiedział się i o tym, że Victor znajduje się w posiadaniu przeklętej książki i kto te informacje Kendrickowi Walesowi zapewne sprzedał. Podjąłem się odnalezienia sprawcy [107] , a swoje poszukiwania rozpocząłem od przepytania służby domowej. Okrutnie kochający rodzinę i oburzony podejrzeniami z mojej strony, kamerdyner Wesley Carrington rzucił podejrzenie na służącą Brindę , gdyż ta była pół-orkiem, więc nigdy nic nie wiadomo. Ta z kolei, wyraźnie wystraszona, nie chciała ze mną rozmawiać, wspomniała o trudzie zarabiania na swoją rodzinę i generalnie jej zachowanie nie mogło jej pomóc w ewentualnej obronie. Jednak pod sofą w salonie znalazłem paszport Wesleya , a w nim jego adres domowy: 25 Dargon's Turnabout, Caladon. Udałem się tam i bezprawnie się do jego mieszkania włamałem (22) . Po gruntownym i równie bezprawnym przeszukaniu rzeczy Wesleya znalazłem notkę potwierdzającą zapłatę zgodnie z umową za coś nie wymienionego, a podpisaną nazwiskiem Elmer Burbottom. Nieco później, goszcząc w Tarant, odwiedziłem ponownie spis ludności i znalazłem w nim adres owego Burbottoma - 14 Trellis Way, Ashbury - tożsam z adresem, pod którym zamieszkiwał Kendrick Wales. Udałem się do Ashbury pogadać sobie z pisarzem, lecz gdy tylko wkroczyłem do jego domu, jakiś odziany w pelerynę jegomość wyteleportował się w nieznane, pozostawiając po sobie śmiertelnie rannego pisarza. Ten przed śmiercią zdążył jeszcze wyznać mi, że naprawdę nazywa się Elmer Burbottom , a Kendrick Wales stanowi jedynie jego literacki pseudonim. W ten sposób jeszcze jednego dopadła klątwa T'sen-Ang, ja zaś wróciłem do Lillian i opowiedziałem jej o wynikach mojego śledztwa. Na mszczenie się na Wesley'u było już jednak za późno, gdyż kilka dni wcześniej został zasztyletowany w swoim mieszkaniu...

(11) Przy barze nie tylko usłyszałem ciekawą informację o tym, że na północ od Caladonu znajduje się mało znane przejście przez góry na drugą stronę kontynentu, w którym to miejscu stoi również kamienny ołtarz, lecz spotkałem także imć Ryana Sandersa . Dowiedziałem się od niego, że jego ojciec Jonathan jest największym posiadaczem ziemskim w Caladonie, lecz od roku, gdy omal nie zginął w wypadku zmienił się nie do poznania. Zaczął być dobry dla ludzi, darować długi, rozdawać rodzinny majątek ubogim, który to majątek prawnie i logicznie należy się Ryanowi. Dlatego Ryan nie owijając w bawełnę zlecił mi zabójstwo swojego ojca za tysiąc sztuk złota [108] . Udałem się do domu Jonathana Sandersa (13) i próbowałem go oświecić względem tego, jaka mu się pociecha udała, lecz nie chciał słuchać podobnych historii i rzucił się na mnie, a razem z nim dwójka jego ochroniarzy. Zatem bardziej opłacało mi się go zabić bez wstępnych pogaduszek, jeśli nie brać pod uwagę paskudnego wpływu zleconych zabójstw na stan sumienia. Na tyłach baru zaś znajduje się bilard, przy nim zaś stoi niejaki pan Razzia . Jak się nieco później dowiedziałem w Roseborough, to u niego właśnie Stennar wyrobił sobie fałszywy paszport. Przycisnąłem gościa lekko i wówczas wygadał mi całą resztę. Otóż, zaraz po odlocie Zephyra pojawiło się u niego kilku gostków i przycisnęło go cokolwiek mocniej niż ja, by wydobyć od niego informacje o tym, gdzie się Stennar podział. Zdradził im, że krasnolud zaokrętował się na sterowcu, a przy okazji uświadomił ich, że sterowiec został skonstruowany w fabryce Maxima i tym samym ich do niego odesłał. Wynik tej historii już znałem.

(11) Również w The Sobbing Onion przy barze odnalazłem Alberta Leeka , mistrza-skradacza, lecz by zechciał mnie samego na prowling mastera wyszkolić, musiałem wpierw dotrzeć do niego, a było to tak... Osiągnąwszy stopień eksperta dostałem do ręki kartkę z wierszykiem , z którego wynikało, że kolejnej wskazówki powinienem szukać w Caladonie, w Mushroom Inn, w pokoju nr 4. Tam też odnalazłem kolejną karteczkę , którą odczytawszy zajrzałem pod materac na łóżku i znalazłem pod nim okulary . Założywszy je na nos przyjrzałem się głębiej wiszącemu przy łóżku portretowi, a na nim, pod wierzchnią warstwą farby dostrzegłem mapę do pewnego miejsca (A mysteroius location). Udałem się tam, a po przedarciu się przez sfory brute fangów dotarłem do ściętego pnia, przy którym leżał ludzki kościotrup. W pniu czekała na mnie trzecia karteczka . Aby ją odczytać musiałem wrócić do Caladonu i przyjrzeć się jej pod światło kominka w głównej sali Mushroom Inn. Wówczas dopiero się dowiedziałem, że prowling masterem jest Albert Leek . Tytuł mistrzowski zaś dostałem w dowód uznania za to, że byłem w stanie Leeka odnaleźć.

(16) W Pierwszej Świątyni Panarii póki co wiele się nie dowiedziałem. Przeczytałem udostępniony zwiedzającym Archaeon i uporządkowałem tym samym swoją wiedzę religijną. Dowiedziałem się, o co tak naprawdę poszło Nasrudinowi, że wygnał Arronaxa - ten pierwszy uważał wszystkie stworzenia za równe sobie i w myśl tej zasady umyślił sobie opiekować się Arcanum, Arronax zaś twierdził, że elfy winny przewodzić wszystkim innym rasom, gdyż są istotami najdoskonalszymi pod każdym względem. Doszło do wojny, którą Arronax przegrał, a Nasrudin, by zapobiec podobnym nieprzyjemnościom wygnał go z Arcanum. Sam również tej batalii nie przeżył, gdyż śmiertelnie ranny w boju udał się na południowy kraniec Arcanum i tam umarł. Tak przynajmniej było napisane w Archaeonie. Głowy kościoła, Alexandra, nie zastałem jeszcze w świątyni, a zapytany o niego młody wierny odparł, że jest na wyjeździe, lecz nigdy swoich owieczek na zbyt długo nie opuszcza.

(18) W końcu odnalazłem Arthura Tyrona , co najmniej zastraszonego jegomościa, żyjącego w ciągłym strachu przed wykryciem. Przekazałem mu czaszki bliźniąt Ren'ar [/048] , a on opowiedział mi okrutnie frapującą i nieprawdopodobną historię. Przekonał mnie, że pół-ogry nie rodzą się od tak sobie, a gwałty na ludzkich kobietach nie są tak częste, te z resztą i tak zwykle nie są w stanie w ogóle urodzić, nie wspominając o wykarmieniu, takiego malca. Tyron twierdził, że pół-ogry są sztucznie namnażane przez gnomy z Rady Przemysłowej Tarant do ochrony, przy czym zwrócił moją uwagę na fakt, że gnomy zwykle pojawiają się w ochronie swoich pół-ogrów. Bliźnięta były produktem ubocznym pierwszej fazy eksperymentów z elfami i orkami, eksperymentów mających dać w wyniku idealnych służących-ochroniarzy. Ren'ar miały być zabite, lecz pewien wpływowy członek samej rady, z którym Tyron zawsze porozumiewał się jedynie poprzez ogłoszenia w gazetach, uchronił je od śmierci. Według Tyrona swoisty zakład produkcji pół-ogrów mieści się na wyspie pół-ogrów i tam polecił mi się udać [109] , jeśli jestem zainteresowany dalszym dochodzeniem. Wynająłem przewoźnika i popłynąłem na wskazaną wyspę (Half-Ogre Island). Znalezione tam laboratorium, wraz z całym sprzętem położniczo-rozrodczym wywarło na mnie wrażenie z deczka przygnębiające, aczkolwiek bardziej zajmowało mnie to, czemu jest ono opustoszałe i czemu nikt nie stara się mnie zabić. Tymczasem w środku nie było żywej duszy, a jedyny sejf nie był nawet zamknięty - wewnątrz leżał dziennik badawczy , czyli doskonały dowód zbrodni, o który Tyronowi chodziło. Zabrałem go ze sobą i wróciłem do Caladonu. Tam jednak Arthura Tyrona już nie zastałem. W jego domu przywitał mnie nieznajomy gnom. Nie ukrywałem przed nim, że jestem wplątany w sprawę pół-ogrów, a i on nie ukrył przede mną swojej wiedzy na ten temat. Rzecz w tym, że gdy gnomy w Tarant zaczęły się bogacić i zyskiwać wpływy, a było to jeszcze za czasów monarchii, ludzie wciąż uważali je za drobnych złodziejaszków, a groźby i pobicia były na porządku dziennym. Na pomoc króla również nie mogły liczyć, gdyż i królowi wcale nie podobała się elita bogatych gnomów. Nie mogąc polegać na wynajętych ochroniarzach, gnomy zaczęły szukać innych sposobów na przeżycie w wielkim mieście. Pół-ogry były najlepszymi kandydatami do takowej roboty, lecz występowały w przyrodzie bardzo rzadko i to dlatego musiała ruszyć ich osobna produkcja. Gdy król dowiedział się w końcu o tym procederze, gnomy były już dość bogate, by opłacenie zabójstwa króla oraz uprowadzenie królowej i królewicza nie stanowiło dla nich problemu. Wszystko zostało tak zaaranżowane, by ludzie uwierzyli, że to sama królowa zabiła męża, tymczasem jej los i rola były zgoła odmienne. Zwykle gnomy porywały do namnażania pół-ogrów prostytutki - te jednak były zbyt chorowite do rodzenia takich dzieci i to królowej przypadł ten zaszczyt, że jako pierwsza urodziła aż trójkę pół-ogrów nim umarła. Od tego czasu prostytutki przestały znikać z ulic, zaczęły zaś żony i córki politycznych przeciwników Rady Przemysłowej. Tak było do czasu, gdy gnomy namnożyły wystarczającą ilość kobiet pół-ogrów, by stać się samowystarczalnymi. Ludzie niewiele o całym przedsięwzięciu wiedzieli, a jeśli jakieś prawdziwe informacje zostawały pośród nich puszczone, to właśnie przez ludzi tak niestabilnych psychicznie jak Tyron, zatem nikt w nie szczególnie nie wierzył, a popyt na sensacje zostawał w ten tani sposób zaspokojony. Tym samym zostałem uświadomiony, że zdobyte przeze mnie dowody nic w niczym nie zmienią, gdyż sam stałem się takim właśnie wybranym kurierem dla kolejnych sensacji. Dlatego właśnie w fabryce na wyspie nie zastałem nikogo ani niczego prócz niewiele znaczącego dziennika, pozostawionego specjalnie na moje przyjście. Tak czy owak dziennik ów sprzedałem dziennikarzowi w filii "The Tarantian" w Caladonie (27) . I tyle.

(20) Po drugiej stronie ulicy mieszka Daniel McPherson , mistrz od zastawiania i rozbrajania pułapek. Z krótkiej rozmowy z nim dowiedziałem się, że posiada pod swoim domem, w celach szkoleniowych, labirynt najeżony pułapkami, dzięki któremu sam utrzymuje się ciągle w szczytowej formie. Ponadto dowiedziałem się, że Daniel przyczynił się do pojmania innego mistrza - włamywaczy - dzięki swoim pułapkom. Labirynt ów zaś, naszpikowany pułapkami, o którym wspomniał musiałem przebyć [110] , by Daniel mógł mianować mnie samego mistrzem w zakładaniu i rozbrajaniu pułapek. W praktyce przebycie labiryntu oznaczało dotarcie do drabinki i wyjście nią z powrotem na powierzchnię.

(21) Tuż obok Tyrona znajduje się dom niejakiego Adama Maxwella , o którym ludzie szemrzą, że jest ciemnym typkiem. Zapewne ma to trochę wspólnego z tym, że jest ekspertem we włamywaniu się i w usuwaniu pułapek, co ma z kolei nieco wspólnego ze złodziejskim podziemiem w Caladonie. Sam będąc jego członkiem zgłosiłem się do Adama po jakieś prace zarobkowe i zaoferował mi dwie. Pierwszą z nich była kradzież książki "Divination and Magicks for the Adept Wizard " [137] z posiadłości Lillian Misk (10) . Zadanie stosunkowo proste, wymagało ode mnie jedynie włamania się na zaplecze, gdzie książka spoczywała na stojaku. Drugie zlecenie wymagało ode mnie zaś ciut większego kunsztu, gdyż miałem skraść z muzeum (17) bezcenny Necklace of Queen K'na S'ea [138] . Naszyjnik znajdował się zamkniętym w sejfie i dodatkowo chroniony był przez dwa mechaniczne pająki. Więcej prac dla mnie jednak Adam Maxwell już nie miał.

(28) Inspektorowi Hendersonowi zaoferowałem pomoc w schwytaniu mordercy z Whytechurch, który od niedawna terroryzował Caladon. Inspektora rozbawiło nieco to, że obcy przybysz chce mu pomóc w dochodzeniu, ale przystał na to [111] , ponieważ sam był bezradny, a seryjny morderca grasował na wolności. Na dobry początek mojego śledztwa przekazał mi informacje, które posiadał: morderca zabija wyłącznie prostytutki, a następnie wycina im serca z chirurgiczną precyzją; istnieje prawdopodobieństwo, że jest elfem, gdyż tak zeznała niejaka Renee, która twierdzi, że widziała cień mordercy. Renee znajdowała się na komisariacie, ponieważ bała się wyjść na ulicę. Inspektor pozwolił mi z nią porozmawiać, lecz nic mi jej zaznania nie pomogły, a jak się później okazało, tylko zaciemniały obraz sprawy. Przeszedłem się na miejsce pierwszej zbrodni, pod adres 1 Whytechurch Landing (12) oraz drugiej: 21 Dragon's Turnabout (19) . Oba mieszkania ofiar łączyły dwa tożsame szczegóły: nieposprzątane ciała ofiar oraz ciężkie metalowe klapy w podłodze, których nie byłem w stanie unieść. Pobiegłem z tą informacją do inspektora i dowiedziałem się od niego, iż są to wejścia do starego systemu kanalizacyjnego, których żadna żywa istota nie uniesie i gdy robotnicy chcą się tam dostać, to muszą korzystać z pomocy specjalnego dźwigu. Tymczasem jednak popełnione zostało kolejne morderstwo w jednym z pokoi w gospodzie (5) . Udałem się tam czym prędzej po to, by trafić na kolejny trop, który mi sytuację dodatkowo zaciemnił, Hendersonowi zaś rozjaśnił - na podłodze, jakby zieloną krwią, wypisane było słowo: L'anamelach - imię demona. Inspektor lekko się zirytował na wieść o tym, powiedział, że ma już dość babrania się w łapaniu potworów, że chciałby raz poprowadzić jakieś normalne śledztwo. Polecił mi jednak szybko L'anamelacha odnaleźć i ubić, zanim król zawezwie etatowego łowcę wszystkiego co się rusza - Franklina Payne'a, który jest przemądrzały, arogancki i nikt z policji nie chciałby musieć razem z nim pracować. Demona odnalazłem w oddzielnej części podziemnych tuneli, do której się dostałem przez strzeżoną budkę (24) , po uprzednim zabiciu obu strażników (łapanie seryjnych morderców ma swoje prawa). Na dole dotarłem do pomieszczenia, w którym przebywał wyraźnie chory elf Vincent . Ostrzegł mnie, że znajduję się w wielkim niebezpieczeństwie i wyraźnie coś w sobie powstrzymując, cierpiał. Na wszelki wypadek ciachnąłem go kilka razy mieczem, a gdy już-już miał zginąć, przeistoczył się w poszukiwanego przez policję demona, którego również zabiłem.

(29) Przy wejściu do parku natrafiłem na dwójkę do niedawna wspólników w interesie: gnoma L. N. Renforda oraz niziołka Terry'ego . Sytuacja była o tyle śmieszna, że Renford pomstował na swojego imbecyla-wspólnika, który sprzedał cały ich sprzęt przy zamykaniu firmy za trzy magiczne ziarna fasoli - sprzęt wart przynajmniej 2000 sztuk złota. Rychło się jednak okazało, że po ziemi chodzą więksi idioci, gdyż ja te ziarna fasoli odkupiłem za 1000 sztuk złota. Wspólnicy trochę się pogodzili i poszli opijać świeżo ubity interes, ja zaś zidentyfikowałem ziarna i wyszło na jaw, że są one w stanie nie tylko leczyć, ale nawet przywracać życie.

Podobało się?

0

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Gry RPG
2005-05-16
16:30

zanonimizowany254490 Junior

Witam :)
Czy ktos pomoze polelfce z zadaniem z Tulli?
Chodzi o naklonienie tego ducha przy studni do milej konwersacji
Jak mniemam zadanie ma zwiazek z tajmniczymi znakami nakreslonymi na ziemi jak i na obrazie, ale moze ktos moglby udzielic mi dokladniejszych wskazowek?

P.S. Czytalam ogolny i dostepny (o radosci ;) )bezplatnie poradnik to arcanum - i nasuwa mi sie refleksja ze tyle poradnikow ile graczy. zgadzam sie ze warto dbac o pieniezki, ale odkladanie 50tys. na stateczek koniecznym nie jest - wystarczy za porada kapitana Teecha(czy jak mu tam) odnalezc ducha niegdys zlego pirata, wykonac dla niego 3zadania(przy czym ostatnie rzeczywiscie sprawia troche klopotu) a tym samym uwolnic go od klatwy i statek jest juz nasz. Poza tym w/w kapitan wsominal tez o innych metodach zdobycia statku
Poza tym zachecam do rozwijania perswazji naprawde dobra rzecz no i koniecznie trzeba pamietac o najpotezniejszym z czarow SAVE GAME :D

Komentarz: zanonimizowany254490
2006-10-26
08:45

potrzebujacy Legionista

pytanko ziomki jak zdobyć amulet malochańskiej ręki nie szukając tych dziwaków po całej mapie lub jak dostać się bez użycia siły i bez amuletu do Tsen-Ang

Komentarz: potrzebujacy
2006-11-01
13:15

Aen Legend

Aen

To i ja sie dopisze - Pamietam ze kiedys, podczas wedrowki, trafilem do kamiennego labiryntu, w ktorym poza fajnymi itemami byly niezle potworki - Byl tam tez chyba jakis grob. Teraz odswiezam sobie gre, ale za chiny nie pamietam gdzie sie miejsce to znajduje, a przydaloby sie, bo to dopiero poczatek i warto sie nachapac. Help?

Komentarz: Aen
2006-11-08
12:04

potrzebujacy Legionista

dobra teraz mam inny problem. jestem w otchłani chce pomóc aronaxowi teraz jak tego dokonać lub jak z tego syfu wyjść?

Komentarz: potrzebujacy
2006-11-08
12:09

potrzebujacy Legionista

👍

w tulii są takie zamknięte domki trzeba je otworzyć a tam bedą książki i podobne znaki na ścianie jakie są przy studnii Trzeba stanąc na znaku przy studnii i przeczytać te książki na odpowiednich znakach w odpowiedniej kolejności.

Komentarz: potrzebujacy

Zabrania się kopiowanie jakichkolwiek obrazków, tekstów lub informacji zawartych na tej stronie. Strona nie jest powiązana i/lub wspierana przez twórców ani wydawców. Wszystkie loga i obrazki są objęte prawami autorskimi należącymi do ich twórców.

Copyright © 2000 - 2025 Webedia Polska SA wszelkie prawa zastrzeżone.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl