Magią i mieczem. Które gry kupić, żeby pomóc Białorusi?
Magią i mieczem

Jeśli zamiast poważnych kryminałów o wplątanych w brudne interesy policjantach wolicie raczej średniowieczne klimaty, kolejna propozycja zza Buga może przypaść Wam do gustu. Legends of Eisenwald autorstwa studia Aterdux Entertainment to produkcja mocno oldskulowa i pozbawiona graficznych fajerwerków, która mimo to polskim graczom powinna się spodobać. To bowiem białoruska odpowiedź na uwielbiane w naszym kraju serie Heroes of Might & Magic czy King’s Bounty – ale w znacznie poważniejszym wydaniu.
Magii jest tutaj niewiele, walki toczą się pomiędzy armiami ludzi, a nieliczne elementy nadnaturalne to przywrócone do życia wierzenia i legendy. Tak jak w This Is the Police, tak i tutaj duży nacisk położony został na fabułę, ale ciekawie rozwiązano też kwestię starć. W Legends of Eisenwald każdy ruch to jednocześnie atak – zero tchórzliwego uciekania przed silniejszymi jednostkami i atakowania ich ciosami bohatera, jak to bywało w HoM&M. Starcia są więc szybkie i wymagają agresywnego podejścia, co idealnie pasuje do niewesołych realiów świata gry. Oczywiście, produkcja ta ma problemy typowe dla innych przedstawicieli gatunku – przede wszystkim powtarzalność – ale jeżeli przebijecie się przez jej toporność i brzydotę, odkryjecie fascynującą, dojrzałą historię z wieloma moralnymi wyborami.
Największy kaliber
Załóżmy jednak, że nie gustujecie w drobniejszych, niezależnych projektach i chcecie zagrać w coś o randze międzynarodowego hitu. Tutaj dochodzimy do Wargamingu – firmy, która co prawda zarejestrowana jest na Cyprze, ale wywodzi się zza naszej wschodniej granicy. Zresztą jej założyciel, Victor Kislyi, w 2016 roku został okrzyknięty przez media pierwszym miliarderem na Białorusi. Sukces ten zawdzięcza oczywiście pewnej konkretnej produkcji, którą zna każdy, kto choć trochę interesuje się grami.

Mowa o World of Tanks – darmowym wieloosobowym symulatorze czołgów. Maszyn jest tu zatrzęsienie, bo Wargaming przez lata dodawał kolejne pojazdy, sięgając po prototypy i czołgi, które zaprojektowano, ale nigdy nie wyprodukowano. Dwa lata temu na serwerach pojawiły się nawet tanki z Polski.
Oczywiście za natychmiastowy dostęp do czołgów premium, złotą amunicję albo przyspieszony postęp trzeba zapłacić, i to niekiedy całkiem słono (podobnie zresztą jak za niektóre ulepszenia oraz elementy kosmetyczne), przez co gra regularnie zbiera zarzuty o tzw. „pay-2-win”. Ale pomimo głośnych głosów krytyki komercyjnego sukcesu nie sposób tej produkcji odmówić. Zresztą – przecież nie bez powodu powstawały kolejne tytuły Wargamingu, przedstawiające inne aspekty zbrojnych starć, takie jak World of Warships czy World of Warplanes, a także wersje konsolowe i mobilne.
Nie mnie to oceniać – od World of Tanks odbiłem się z hukiem lata temu – ale całkowicie zrozumiem, jeśli takie praktyki zniechęcą Was do wsparcia któregoś z białoruskich hitów. Na szczęście Wargaming ma na koncie także mniejsze, a nie mniej udane pozycje: Massive Assault wraz z trzema kontynuacjami (Massive Assault Network 1 & 2 oraz Domination) i Order of War. Wszystkie to strategie, które zebrały niezłe recenzje – choć swojego gatunku bynajmniej nie zrewolucjonizowały. W portfolio wydawniczym białoruskiej firmy znajdziemy także Master of Orion: Conquer the Stars, turowe 4X, którego produkcją zajęło się argentyńskie studio NGD. Każdy z tych tytułów to co najmniej przyzwoita propozycja dla fanów gatunku i niezła alternatywa dla World of Tanks, które po tylu latach ogromnej popularności może okazać się niezbyt przyjazne dla nowicjuszy, szczególnie biorąc pod uwagę niesławne problemy z matchmakingiem.

Oczywiście to nie wszystkie tytuły, jakie Białoruś ma do zaoferowania społeczności graczy – ale casualowe Cradle of Rome i Farm Frenzy czy przeznaczony dla najmłodszych odbiorców cykl Snowy to produkcje raczej zbyt niszowe, by zainteresować nimi przeciętnego odbiorcę. Być może jednak któraś z wymienionych tu pozycji zaciekawi Was na tyle, byście zechcieli wesprzeć twórców zza Buga. Tym bardziej że po ich niedawnym wystąpieniu każdy rodzaj pomocy może być dla nich bardzo ważny. Ale nawet jeśli nie chcecie lub nie możecie pozwolić sobie na finansowe wsparcie naszych wschodnich braci w tym burzliwym okresie, czytajcie wiadomości, śledźcie przebieg wydarzeń tuż za naszymi granicami, pamiętajcie o Białorusinach. Po prostu – nie bądźcie obojętni.
