Doktor Sen (Doctor Sleep). Najlepsze filmowe ekranizacje Stephena Kinga

- Skazany na horror – najlepsze filmowe adaptacje książek Stephena Kinga
- Skazani na Shawshank (Shawshank Redemption)
- Misery
- To (It)
- Christine
- Carrie
- Doktor Sen (Doctor Sleep)
- Zielona mila (Green Mile)
- Martwa strefa (The Dead Zone)
- Smętarz dla zwierzaków (Pet Sematary)
Doktor Sen (Doctor Sleep)

- Co to: film grozy o synu Jacka Torrance’a próbującym zmierzyć się z sektą nieśmiertelnych zabójców
- Reżyseria: Mike Flanagan
- Rok premiery: 2019
- Czy straszy: na początku
- Gdzie obejrzeć: Chili
Po latach King postanowił napisać sequel jednej ze swoich najbardziej znanych powieści. Jako że Jack Torrance zginął pod koniec Lśnienia, trudno było uczynić go głównym bohaterem. W tej roli doskonale sprawdził się jednak jego syn. Dan, grany przez świetnego Ewana McGregora, to jeden z jaśniejszych punktów filmu. Lepiej wypadła tylko Rebecca Ferguson. Niestety, produkcja ta ma również swoje wady, do których należy poświęcenie, szczególnie w późniejszej części filmu, klimatu na rzecz wartkiej akcji. I chociaż nawet wówczas Doktor Sen prezentuje się nieźle, zupełnie przestaje być horrorem, na który zapowiada się na początku.
Rose Kapelusz to chyba najbardziej wyrazista antagonistka kina popularnego w zeszłym roku. Postać ta okazała się dla mnie na tyle intrygująca, że pod koniec filmu miałem poważne wątpliwości, czy kibicować Danemu, czy właśnie jej. Okrucieństwo przywódczyni sekty nie jest zresztą spowodowane jedynie chęcią mordu. Rose zabija wtedy, kiedy musi. Owszem, jeżeli ktoś stanie jej na drodze do osiągnięcia celu (a jest nim, a jakże, wieczna młodość), z pewnością tego pożałuje. Ale nie jest ona do końca wyzuta z emocji. Mike Flanagan wespół z Rebeccą Ferguson uczynił z niej postać znacznie bardziej złożoną niż King w książkowym pierwowzorze.
Amerykański pisarz nie do końca sprostał wyzwaniu, które sam sobie postawił. Doktor Sen, choć pozostaje całkiem przyzwoitą powieścią, nie dorównuje swojemu poprzednikowi. Podobnie jest z filmem – nie wytrzymuje on porównania z majstersztykiem, jaki niemal 40 lat wcześniej dał kinu Stanley Kubrick. Wyraziści główni bohaterowie i całe mnóstwo smaczków dla fanów Lśnienia sprawią jednak, że nie pożałujecie dwóch i pół godziny spędzonych na seansie.
King bardzo często czyni głównymi bohaterami swoich książek dzieci. I o ile w Doktorze w centrum akcji znajduje się tylko Abra, w Stand by Me mamy już czwórkę nastoletnich chłopców. To w gruncie rzeczy prosta historia o prostych sprawach – nie jest to horror ani science fiction. Film doskonale oddaje jednak ducha zarówno roku 1959 (kiedy to mają miejsce przedstawione w nim wydarzenia), jak i lat 80., ze względu na sposób technicznej realizacji. Mamy tu wciągającą akcję i całkiem sporo nostalgii, skrytej za zasłoną przygód jedynie na pozór beztroskich nastolatków. Stand by Me powstało na podstawie opowiadania Kinga – Ciało. I tak jak literacki pierwowzór to dobre czytadło, tak film jest bardzo dobrym dramatem. To historia o dzieciństwie, dorastaniu i o wszystkim tym, co już minęło. A to sprawia, że zyskuje on ujmującą uniwersalność, szczególnie widoczną po ponad 30 latach od premiery.