MasterSzef bez fartucha: Halo. Co przed Starfieldem? Oto najciekawsze światy SF
- Rozgrzewka przed Starfieldem - najciekawsze światy SF z gier wideo
- Prawie jak Gwiezdne wojny: Wing Commander i Privateer
- Ach, te cutscenki: StarCraft
- MasterSzef bez fartucha: Halo
- Znowu to zrobili: Destiny
- Jedyna „prawdziwa” wirtualna rzeczywistość: EVE Online
MasterSzef bez fartucha: Halo
- Rok powstania: 2001
- Twórcy: Bungie
To! Jest! Sparta!(nin)
Jest końcówka XXVI wieku. Ludzie wynaleźli sposób podróżowania szybszy od prędkości światła dzięki hiperprzestrzeni i pod auspicjami Kosmicznego Dowództwa Narodów Zjednoczonych rozpoczęli kolonizowanie odległych części kosmosu. I jak to z odległymi koloniami bywa, te zaczęły domagać się coraz większej samodzielności, a w końcu i niepodległości, co zaczęło rodzić konflikty ze Zjednoczonym Rządem Ziemi. Na rozkaz Kosmicznego Dowództwa stworzono projekt SPARTAN II – superżołnierzy o nadludzkich zdolnościach, którzy mieli zdławić bunty w galaktyce.
Ale w 2525 roku ludzkość została zaatakowana przez kosmiczne rasy zjednoczone pod banderą Przymierza, które uznało mieszkańców Ziemi za heretyków i rozpoczęło ludobójstwo mające doprowadzić do całkowitego naszego unicestwienia. Spartanie byli bezradni wobec nowoczesnej technologii, poza tym było ich za mało. Po ataku na planetę Reach i wielkiej masakrze jednym z nielicznych ocalałych okazał się spartanin Master Chief John-117. Tłem wielkiej wojny były wydarzenia sięgające dziesiątek tysięcy lat wstecz i religii związanej z kultem tzw. Prekursorów, ich tajnej broni – pierścieni Halo oraz jeszcze większego zagrożenia, jakim był pasożytniczy gatunek zwany Potopem.

Halo? Słyszałem, nie znam typa
W naszym kraju Halo cieszy się podobnym uznaniem co wyścigi NASCAR i piłka nożna polegająca na bieganiu z wielkim jajem w rękach. Jeden z nielicznych amerykańskich fenomenów, który jakoś nie do końca przyjął się poza USA i którego popularność nie jest aż tak rozumiana w kraju, gdzie wolimy surowe, stalkerowe klimaty. Ale odkładając na bok narodowe sympatie, naprawdę warto docenić potęgę i złożoność uniwersum Halo, kryjącego całą mitologię sięgającą wspominanych stu tysięcy lat wstecz. Bungie nie stworzyło tu prostej historyjki spisanej na kolanie, tylko złożoną epopeję, z której można czerpać bez końca.
Nie da się też zaprzeczyć, że głównym powodem sukcesu Halo są same mechaniki rozgrywki – genialne sterowanie padem na konsoli w trybie FPP, w połączeniu z walką w pojazdach oraz wciągającym trybem multiplayer. Dla posiadaczy Xboksa była to pozycja obowiązkowa, a dla firmy Microsoft – system seller totalny. Ale w parze z rozgrywką szła też wciągająca fabuła i charyzmatyczna postać Master Chiefa. Halo nie kupowało się tylko dla multi, jak Call of Duty, ale by poznać kolejne przygody Spartanina. W USA ma on taki sam status jak Luke Skywalker czy Spider-Man, a marka Halo stała się popkulturowym fenomenem.
