Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii. Przerażające horrory, które powstały za grosze 💰

- Przerażające horrory, które powstały za śmieszne pieniądze
- Paranormal Activity
- Babadook
- Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii
- Rytuał (The Ritual)
- Possum
- O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu
- Blair Witch Project
- Nocne istoty (Terrified)
- Skowyt (Howl)
Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii

Budżet: 4 000 000 $
Box office: 40 400 000 $
Rok produkcji: 2015
Reżyseria: Robert Eggers
Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
Szczerze powiedziawszy, kiedy przeglądałem listę niskobudżetowych horrorów, nie mogłem uwierzyć, że znajduje się na niej Czarownica. Kilka lat temu film przeraził mnie i naprawdę poruszył. A boxoffice’owe wyniki wskazują na to, że nie tylko mnie. Obraz ten przy okazji otworzył Anyi Taylor-Joy (gwieździe Gambitu królowej) drogę do wielkiej kariery. W żadnym wypadku Czarownica nie wygląda jednak jak film, któremu mogłoby czegokolwiek brakować. Ktoś musiał naprawdę rewelacyjnie rozporządzać środkami przeznaczonymi na horror – film wygląda jak produkcja za przynajmniej kilkanaście milionów dolarów.
Ludowość miesza się tu z okultyzmem i zupełnie współczesnym rozumieniem strachu. Nie trzeba być wielbicielem klimatów angielskiej wsi sprzed kilku wieków, by świetnie bawić się na Czarownicy. Choć „bawić się” to może nie najlepsze określenie. Film Roberta Eggersa (który podczas realizacji zdjęć miał zaledwie 31 lat!) przeraża od początku do końca. I to nie tylko szeptami dochodzącymi z upiornego lasu, ale też złem czającym się w każdym z bohaterów. Piekielną pokusą, której czasami nie sposób się oprzeć, a którą symbolizuje obecny na jednym z plakatów kozioł (na swój sposób jednocześnie przerażający i… całkiem sympatyczny).
Choć jednym z tematów przewodnich filmu jest dorastanie Thomasin, powolne budzenie się w niej seksualności, zawiodą się ci, którzy oczekują po horrorze Eggersa seksu, golizny i wulgarności. Erotyka pojawia się rzadko i bardziej jako sygnał, a nie dosłowny obraz. Dobra, ostatecznie i takie w filmie się znalazły, ale umówmy się, że nie o to tutaj głównie chodzi. O co więc? Na pewno nie o pieniądze, bo tych nie włożono przecież w Czarownicę zbyt wiele (przynajmniej w porównaniu do innych tego typu produkcji). Chyba najbardziej o klimat, o opowieść, która wciąga każdym kadrem, każdym pojękiwaniem wiatru, każdym spojrzeniem młodej dziewczyny, która musi mierzyć z czymś, czego jeszcze rozumie, co ją przeraża i fascynuje jednocześnie. Zupełnie tak, jak mnie przeraził i zafascynował pełnometrażowy debiut Eggersa.

Za niemal dokładnie taką samą sumę Robert Eggers nakręcił potem Lighthouse. W rolach głównych występuje zaledwie dwóch aktorów. Akcja umiejscowiona została – jak można się łatwo domyślić – w starej latarni morskiej. To przede wszystkim przejmująca opowieść o samotności, emocjonalności (a raczej jej braku) i beznadziei (z lovecraftowskimi inklinacjami), ale zdarza się jej też przerażać zupełnie dosłownie. Mimo to drugi film Eggersa pozostaje bardziej dramatem niż horrorem. Gdyby nie to, za sam duszny klimat i piękne, wysmakowane kadry bez wątpienia należałoby mu się miejsce w co najmniej pierwszej piątce tego rankingu.