Od Minecrafta po Palworld - survivale już od ponad dekady trzęsą Steamem

Survivale regularnie i od lat budzą szalone zainteresowanie na Steamie. Co takiego jest w tym gatunku, że gracze tak ochoczo się w niego zagrywają i jeszcze nie znudziła im się rozgrywka, która niemal zawsze zaczyna się od uderzania pięścią w drzewo?

Patryk Manelski

Na początku tego roku głośno było o Palworldzie, prawda? Każdy już chyba słyszał o „pokemonach z pistoletami” – produkcja ta jest zwyczajnym survivalem, a nie żadną ewolucją gatunku (z czym nie wszyscy się zgadzają). Mimo to przez chwilę fani grali tylko w ten tytuł, który „złapał je wszystkie”! Opanował nagłówki największych serwisów branżowych, przykuł uwagę youtuberów oraz bił rekordy na Steamie. Co zabawne, to nie pierwszy reprezentant survivali budzący tak ogromne zainteresowanie! Gdy przyjrzeć się uważniej, można zauważyć, że regularnie pojawiają się hity, które z powodzeniem zastępują (lub już to zrobiły!) MMORPG.

Podziękujmy Minecraftowi za piękną apokalipsę

Na początek krótkie przypomnienie historii gatunku. Możecie kojarzyć survivale z Minecraftem, bo właśnie ten projekt odpowiada za popularyzację „uderzania pięścią w drzewo”, aby zebrać nieco drewna. Jednak ich korzenie sięgają znacznie głębiej, bo aż 1992 roku, w którym powstał UnReal World. Protoplasta survivali wyróżniał się tym, że kazał graczom po prostu przetrwać! (Co ciekawe, gra w 2016 roku zawędrowała na Steam, zaś ostatnią aktualizację otrzymała... 29 lutego 2024. To się nazywa wsparcie!)

Dzięki serii Resident Evil pojawiły się survival horrory, ale to osobny typ rozgrywki, więc nie wrzucam ich do tego samego worka. Dotyczy to również szeregu przygodówek, mających imitować perypetie Robinsona Crusoe, takich jak Survival Kids czy Stranded. Były bliskie tego, co dzisiaj rozumiemy jako gry survivalowe, ale to jeszcze nie było to. Nikt jednak nie spodziewał się, że to pewne MMORPG położy fundament pod osobny gatunek! Wurm Online z 2006 roku pozwalało wpływać na ukształtowanie terenu czy stawiać własne budynki.

Teraz zaczyna robić się ciekawie, ponieważ jednym z twórców Wurm Online był Markus Persson. Kojarzycie go? Z imienia i nazwiska być może niekoniecznie, ale gdy dodam pseudonim „Notch”, nagle wszystko stanie się jasne! Markus „Notch” Persson porzucił prace nad owym MMORPG, aby wydać w 2009 roku Minecrafta (który do tej pory nie wyszedł na Steamie). Dwa lata później pojawiła się Terraria i właśnie wtedy świat całkowicie oszalał na punkcie survivali!

TEKST PREMIUM

Treści premium mogą powstawać głównie dzięki wsparciu Was, czytelników. Prace nad takimi materiałami wymagają więcej czasu i wysiłku, więc jeśli chcecie czytać podobnego rodzaju content oraz wspierać jakościowe dziennikarstwo, to zachęcamy do kupna abonamentu.

Wszyscy grają w survivale! Gram i ja!

Możecie uważać, że z tym szaleństwem, z tym zafiksowaniem się na jednym gatunku ździebko przesadzam. Otóż nie! Nie bez powodu czterema jeźdźcami Apokalipsy na Steamie nazywa się gry z tagami „survival”, „open world”, „crafting” oraz „early access”. To doskonały opis survivali, które po roku 2012 opanowały platformę Valve. Zwłaszcza tych sieciowych, oferujących rozgrywkę nawet dla setki osób na jednym serwerze.

Pewnie kojarzycie, że w tym czasie YouTube pełny był materiałów właśnie o takich pozycjach jak DayZ, Rust czy ARK: Survival Evolved. Wtedy to świat usłyszał o nagich postaciach mordujących się na plaży, które stały się symbolem zarówno dobrej zabawy, jak i synonimem toksyczności. Mimo to tłumnie chciano budować domki z błota, przeprowadzać rajdy na bazy wroga czy biegać z włócznią.

Gdy opadł kurz, okazało się, że większość sieciowych survivali nie przetrwała próby czasu i dzisiaj gatunek ten nie ma aż tylu reprezentantów. Czy to oznacza, że doszło do przesycenia rynku?

Fala sieciowych survivali

DayZ (2012) – strzelanie do zombie oraz (zwłaszcza!) innych graczy.

Rust (2013) – wygląd postaci przypisany do SteamID i bieganie nago po plaży.

7 Days to Die (2013) – przetrwaj do siódmego dnia i zobacz, co się wtedy stanie.

Project Zomboid (2013) – prawdziwa symulacja apokalipsy zombie, w której „zombie zombie zombie”.

ARK: Survival Evolved (2015) – pięknie niezoptymalizowana gra, w której ludzie i dinozaury robią kupę.

Przeżyj to sam... lub z kolegami!

W segmencie sieciowych survivali zrobiło się nieco zbyt konkurencyjnie. Aby takie gry funkcjonowały, serwery muszą być pełne – w końcu to właśnie społeczność jest głównym generatorem rozrywki. Nie wszystkie tytuły przyciągały uwagę tłumów, dlatego jedynie kilka produkcji mogło utrzymać się na powierzchni, a reszta poszła na dno. Sama walka o przetrwanie najwidoczniej się nie przejadła, ponieważ coraz częściej zaczęli pojawiać się singleplayerowi przedstawiciele gatunku.

W przypadku takich survivali pokuszono się o rozwinięcie idei „walenia drzewa z pięści” czy „zbierania patyków i kamieni, aby zrobić siekierę”. Dołożono fabułę, nietypową stylistykę, a także zmniejszono realizm. Pozostawiono oczywiście wczesny dostęp, bo przecież inaczej nie można. Warto tu wyróżnić chociażby The Forest, Don’t Starve czy Subnauticę. Gry te były przede wszystkim nastawione na samotne mierzenie się z różnymi niebezpieczeństwami, przy czym każda oferowała coś unikalnego.

Co ciekawe, z czasem niektóre wprowadziły moduł sieciowy, ale w formie kooperacyjnej, a nie rywalizacyjnej! To ważny moment w historii gatunku, bo doszło do istotnej zmiany w podejściu do rozgrywki. Mam na myśli powrót do zabawy w stylu Minecrafta, tylko z odrobiną fabuły oraz większym naciskiem na co-op. No i mniejszą liczbą żywych trupów, które dotychczas dominowały jako przeciwnicy.

Survivale z fabułą i mechaniką współpracy

Don’t Starve (2013) – przetrwanie w stylu Tima Burtona.

The Forest (2014) – zombie zastąpili mutanci oraz kanibale!

Subnautica (2014) – dajemy nura pod wodę, bo głębiny są naprawdę straszne.

Starbound (2016) – taka Terraria, tylko w kosmosie.

Unturned (2017) – wizualnie prosta, ale za to darmowa, a to uczciwa cena!

No Man’s Sky i Fallout 76 dwa bratanki

Kolejna fala survivali pojawiła się w roku 2018 z Conan Exiles, Raftem oraz Falloutem 76 na czele. Wcześniej (w 2016) mieliśmy jeszcze do czynienia z wpadką w postaci nastawionego bardziej na eksplorację niż przetrwanie No Man’s Sky, które na szczęście po latach dojrzało niczym wino. Tak samo zresztą jak wspomniany Fallout 76, będący obiektem zasłużonej krytyki w dniu debiutu. Znów zrobiło się głośnio o tym gatunku, ale prawdziwy powrót do zabawy w przetrwanie miał dopiero nastąpić.

W międzyczasie niektórym „wczesnym dostępom” udało się w pełni zadebiutować (co jest wydarzeniem wartym odnotowania, nie było bowiem żadnej gwarancji, że faktycznie kiedykolwiek opuszczą Early Access). W 2020 roku Last Oasis próbowało zawojować rynek za pomocą koczowniczej rozgrywki oraz ruchomych konstrukcji zrobionych z drewna – przypominały szalone projekty Leonarda da Vinci!

Mimo początkowego zainteresowania szybko okazało się, że graczom temat się zwyczajnie znudził i wrócili do tych tytułów, które utrzymały się na rynku przez wiele lat. Wydawać by się również mogło, że sieciowe survivale na dobre odeszły do lamusa, wszak ostały się tylko te najlepsze (ale stare!) produkcje.

Współpraca kluczem do przetrwania

No Man’s Sky (2016) – obiecano gruszki na wierzbie, chociaż ostatecznie i tak wyszło fajnie.

Conan Exiles (2017) – może i uśmiercono Age of Conan, ale survivalowy barbarzyńca również daje radę.

Raft (2018) – walka o przetrwanie na trawie to całkiem ciekawy pomysł.

Fallout 76 (2018) – nie jest to ani MMO, ani pełnoprawny survival, ale zdecydowanie Fallout!

Green Hell (2018) – powrót do bardziej klasycznej rozgrywki z ładną grafiką.

Wikingowie, wampiry i duże mrówki

Wydawać by się mogło, że survivale już w pełni przeszły na zabawę kooperacyjną, co zdaje się potwierdzać rok 2021. Wtedy to właśnie wikingowie z Valheima postanowili złupić rynek, przez co Steam znów rozgrzał się do czerwoności z powodu jednej gry. Warto zaznaczyć, że nie była to żadna rewolucja, a po prostu dobrze zrealizowana klasyka z atrakcjami PvE. Dodatkowo pełne wampirów V Rising również zassało nieco popularności, tak samo jak Grounded przypominające film Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki.

Wszystkie te tytuły dalej eksperymentowały z gatunkiem. Położono większy nacisk na lepszą realizację walki i spuszczono z tonu, jeśli chodzi o mechaniki związane z przetrwaniem. Miały być jedynie dodatkiem do zabawy, zamiast grać w niej pierwsze skrzypce. Niektóre pozycje nawet całkowicie zminimalizowały lub wręcz usunęły aspekt survivalowy!

Problem z tymi produkcjami był taki, że nie potrafiły zatrzymać przy sobie graczy na dłużej. Ich nagła popularność jakby zaskoczyła twórców, którzy nie dostosowali planu wydawniczego do tłumu żądnego kolejnych atrakcji. Niestety, łaska pańska na pstrym koniu jeździ, dlatego społeczność ponownie rozeszła się do mniejszych projektów, czekając na kolejny hit, który ją zainteresuje na raptem kilka miesięcy.

Szalonych survivali ciąg dalszy

Grounded (2020) – jak tu przetrwać, gdy mrówka jest większa od nas?

The Survivalists (2020) – Darwin byłby szczęśliwy, że bratamy się z małpami.

Valheim (2021) – wikingowie to nie tylko palenie wiosek i grabienie.

Voidtrain (2021) – wsiąść do pociągu kosmicznego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet...

V Rising (2022) – ciekawe wplecenie mitów o wampirach w mechanikę gry.

Survivale to takie małe MMO

Mam świadomość, że podczas swojej historycznej wycieczki zgubiłem po drodze kilka tytułów, ale nie sposób ich wszystkich wymienić! Na Steamie pełno było survivali, o których nikt nie słyszał lub które pominąłem całkiem świadomie, jak H1Z1, SCUM czy The Long Dark. Najwyższy jednak czas zająć się współczesnością.

Jak dobrze wiecie, obecnie na językach wszystkich jest Palworld, szum wokół którego również powoli cichnie. Poza „pokemonami z karabinami” w roku 2024 zdążyliśmy już dostać Enshrouded oraz Nightingale. Gdzieś na horyzoncie majaczy Pax Dei, udające MMORPG, natomiast zgasło światło dla survivalu Blizzarda, który został anulowany (można rzec, że nie przetrwał!). Wydarzyło się więc naprawdę dużo, a ledwo zaczęliśmy nowy rok. Na Steamie ponownie trwa „walka o przetrwanie”, bo gatunek ten w jakiś cudowny sposób nie nudzi się graczom. Mimo że nie nastąpiła żadna rewolucja w mechanikach. Szaleństwo!

To fascynujące, że coś, co zaczyna się (prawie) zawsze od ścięcia pierwszego drzewa, przeszło drogę od rozgrywki sieciowej do kooperacyjnej. Okazuje się, że zabawa w ramach współpracy jest zwyczajnie o wiele przystępniejsza, bo łatwiej skrzyknąć kilku znajomych, niż borykać się z tłumami obcych o bojowym nastawieniu. Do tego gry koncentrujące się na rywalizacji zazwyczaj oferują mało zawartości dodatkowej, bowiem w ich przypadku to społeczność napędza zabawę regularnymi napadami czy wojnami klanów. Na dłuższą metę to jednak zwyczajnie męczy, chyba że jest się po tej wygrywającej stronie.

Pokuszę się również o stwierdzenie, że survivale to takie małe MMO (albo po prostu MO), które robią to samo, a często nawet lepiej. Aby MMORPG żyło, potrzebuje na serwerze tłumów, inaczej nazywane jest „martwą grą”, i to niezależnie od tego, czy oferuje atrakcje PvE, czy PvP. W przypadku survivali można grać solo, ze znajomymi lub wejść na publiczny serwer, gdzie zawsze będzie coś do roboty. Nawet jeśli szuka się grindu, znajdzie się go w tym gatunku bez problemu. Niektóre tytuły oferują też swoisty koniec przygody, którego próżno szukać w grach MMO.

W 2025 znowu usłyszymy o jakimś survivalu

Czemu wspomniałem o MMORPG, kiedy tekst dotyczy innego gatunku? Survivale są w modzie nieprzerwanie od dekady i regularnie słyszymy o jakimś dużym tytule wstrząsającym Steamem. W przypadku MMORPG ostatnią głośną grą był New World, który ostatecznie nie zdał egzaminu. Co zabawne, projekt ten zaczynał właśnie jako... survival.

Z mojej perspektywy to niesamowity żart (wręcz ironia!) historii, kiedy przypomnimy sobie, że Minecraft zawdzięcza swoje istnienie MMORPG Wurm Online. Kto wie, czy gdyby Amazon pozostał przy oryginalnym pomyśle, to losy New Worlda nie potoczyłyby się inaczej? Ten tytuł w 2021 roku mógłby podbić Steama na dłużej – tak, jak zrobił to Valheim! Tego się jednak już nie dowiemy, możemy tylko gdybać.

Jak widać, coś jest w tym ścinaniu drzew, skoro graczy ewidentnie przyciąga! A może chodzi o coś zgoła innego? O wspomnienia związane z przygodami ze znajomymi: budowanie pierwszej bazy, odkrywanie sekretów bądź o samą walkę o przetrwanie? Podobne emocje kiedyś towarzyszyły nam w MMORPG, a dzisiaj są domeną właśnie kooperacyjnych survivali. Wystarczy bowiem garstka osób do dobrej zabawy, bo wcale nie potrzeba ich na serwerze aż tysiąca.

Teraz możemy zastanowić się, jakiego typu survival podbije Steama w przyszłym roku. Zombie mamy za sobą, wikingowie oraz wampiry również już byli. Cosplaye pokemonów obecnie strzelają, znaczy szaleją, więc najwyższa pora na...? Może coś bardziej „cozy” w stylu budzącego zainteresowanie Outbounda, w którym podróżuje się kamperem? Czas pokaże, ale jedno jest prawie pewne – w 2025 wrócimy do tego gatunku.

Valheim

Valheim

PC PlayStation Xbox

Data wydania: 2 lutego 2021

Informacje o Grze
8.0

Gracze

9.4

Steam

8.5

OpenCritic

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

6

Patryk Manelski

Autor: Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

Jak survivale, to...

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl