Nie samymi grami żyje człowiek. 10 książek, które ostatnio przeczytaliśmy i polecamy
Bez czytania da się żyć, jasne. Ale dobra książka lub komiks naprawdę potrafią ubarwić życie i zapewnić rozrywkę – a przy okazji pokazać, skąd wzięły się pomysły na lubiane przez nas gry czy seriale. Wraz z redakcją GOL-a prezentujemy takie pozycje.
- Diabły – powieść Joego Abercrombiego, która zachwyciła reżysera Terminatora
- Berserk – manga dark fantasy fundamentalna dla fanów Dark Souls
- Absolute Superman – komiks, który odświeża postać Kal-Ela
- Różaniec – Rafał Kosik przestrzega przed AI w powieściowym thrillerze SF
- Jednym zaklęciem – Iza prezentuje oldskulowe fantasy
- Wampir i Upiór – Justyna poleca mroczną klasykę i nie tylko!
- Eisenhorn – T_bone powie Wam, jak podejść do uniwersum Warhammera 40K i się nie sparzyć
- Racing the Beam – Adam pokazuje, czym naprawdę jest ludologia
- Straż nocna – Ania przedstawia Świat Dysku Terry’ego Pratchetta
- Chłopaki z dwudziestego wieku – Maciek poleca mangę o końcu świata
Nic złego się nie dzieje, jeśli czytasz niewiele albo nie masz na to siły czy czasu – życie dojeżdża nas wszystkich, a deficyt uwagi to powszechna sprawa. Jeśli jednak potrafisz wykrzesać z siebie trochę energii, żeby nawigować po zbiorach literek zwanych książkami – punkt dla Ciebie. Wielu wieszczy koniec czytelnictwa, ale prawda jest taka, że po powieści, reportaże, literaturę naukową, mangę i inne formy komiksu zwyczajnie warto sięgać.
Wszystkie kwestie edukacyjne i psychorozwojowe zostawiam mądrzejszym od siebie. Wypada jednak pamiętać, że historie podane za pomocą starożytnych nośników (słowo lub słowo i obrazek) wciąż stanowią źródło i podstawę popkulturowych zjawisk, które nas grzeją. Wciąż bywają silniczkiem napędzającym wyobraźnię twórców dostarczających kolejnych seriali, filmów czy gier – czyli rozrywki, na którą nieco łatwiej nam się skusić.
Mówimy więc o dziełach, nie tylko zapewniających zabawę trochę innego typu, ale też pokazujących, skąd wziął się dany pomysł, pozwalających prześledzić proces myślowy ulubionych twórców (np. Hidetaki Miyazakiego) albo zobaczyć, jak może wyglądać nadchodząca ekranizacja szykowana przez słynnego reżysera. Po prostu – zwiększających świadomość tego, z czym obcujemy, a przy okazji wciąż umiejących wywrzeć ogromne wrażenie.
Dlatego w ramach akcji „NIE BĄDŹ JAK NPC” proponujemy kilka pozycji, które ostatnio czytamy, a które otwierają głowę – czy to na ciekawe tropy kulturowe, czy na lore znanego i lubianego świata, czy też na mechanizmy rządzące branżami, których produkty kupujecie. By dać dobry przykład, skupiliśmy się na tytułach, które ostatnio stały się w redakcji GOL-a i jej okolicach ważne.
Diabły – powieść Joego Abercrombiego, która zachwyciła reżysera Terminatora
Jedna ze świeższych pozycji na liście. Może wzbudzę w niektórych czytelnikach oburzenie, ale Joe Abercrombie to taki brytyjski Andrzej Sapkowski obdarzony nieco większą dyscypliną literacką. Zapewnia wartką narrację, pisze barwnie i zwięźle, podobnie konstruuje dialogi, a i u bohaterów cyklu Pierwsze prawo da się znaleźć wspólne punkty z ekipą Geralta. Brytyjczyk również dekonstruuje i obśmiewa zajechane motywy fantasy, by pokazać niebanalną przygodę, a jednocześnie powiedzieć coś o naszej rzeczywistości. W ramach wykreowanego przez niego świata powstało ponad dziesięć tomów – trylogia Pierwsze prawo oraz kilka jednostrzałów póki co zamykających trójksiąg Epoka obłędu.
Jak na razie uniwersum, w którym Logen – barbarzyńca z rozdwojeniem jaźni – napomina o byciu realistą, poszło w odstawkę, ale Abercrombie nie odłożył pióra do szuflady. Tym razem zaserwował powieść, którą zekranizować postanowił James Cameron – reżyser Terminatora, Obcego: Decydującego starcia, Titanica czy Avatarów.
To jakie atrakcje przyszykował Brytyjczyk w Diabłach? Po pierwsze – absolutny standard dla tego autora – niesamowitą lekkość narracji. Mimo przemocy, trudnych tematów i rozbudowanych wątków proza Abercrombiego wchodzi gładko niczym Harry Potter czy współczesne powieści young adult. Pisarz posługuje się bardzo lekkim, łatwo przyswajalnym, a jednocześnie barwnym stylem. Dlatego nawet jeśli nie jesteście zaawansowanymi czytelnikami, nie zdziwcie się, gdy zaliczycie całość w wieczór, dwa lub trzy. To taka książka, której teoretycznie niektórzy młodsi czytelnicy nie powinni czytać, ale hej, kto nie myślał – albo i tego nie zrobił – o sięgnięciu po Wiedźmina w wieku trzynastu czy czternastu lat?
Diabły zabierają nas do alternatywnej wersji Europy, gdzie na tronie Piotrowym w Watykanie zasiada papieżyca, a świat musi się zmagać ze stworzeniami rodem z fantasy i horroru – wilkołakami, zombie, czarownikami, wampirami. I z takich istot będzie się składać specjalny oddział brata Diaza – ciapowatego mnicha o zbyt wysokim mniemaniu o sobie, mnicha, w którym wysoko postawiona kardynała dostrzegła potencjał. Zakonnik zostaje posłany z misją osadzenia księżniczki Aleksy na tronie w Troi, by umocnić siłę papiestwa i wyrównać szanse w walce z nadciągającą armią elfów.
Jest intensywnie, przewrotnie, ze sporą dozą czarnego humoru i ostrej akcji, a zbieranina, którą prowadzi braciszek, zostanie z Wami na długo. Nic dziwnego, że James Cameron, twórca klasyki, na której wychowało się Wasze starsze rodzeństwo i rodzice, zafascynował się tą powieścią. Dla niego to szansa na nakręcenie Legionu samobójców w wydaniu fantasy. A dla nas – na kolejną zabawną przygodę na wielkim ekranie. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie mogę się doczekać.

