Awatar: Legenda Aanga (Avatar: The Last Airbender). Ulubione seriale fantasy redakcji GOL
- Najlepsze seriale fantasy - wybór redakcji
- Herkules (Hercules: The Legendary Journeys)
- Berserk
- Awatar: Legenda Aanga (Avatar: The Last Airbender)
- Tajemnica Sagali
- Xena: Wojownicza księżniczka (Xena: The Warrior Princess)
- Castlevania
- Robin z Sherwood (Robin of Sherwood)
- Wiedźmin (The Witcher)
- Gra o tron (Game of Thrones)
- Ród Smoka (House of the Dragon)
- Sandman
- Mroczne materie (His Dark Materials)
- Łasuch (Sweet Tooth)
Awatar: Legenda Aanga (Avatar: The Last Airbender)

- Co to: jeden z najdojrzalszych wytworów telewizji kablowej
- Ile sezonów: trzy
- Gdzie obejrzeć: Netflix, HBO GO
Disney Channel wraz z Cartoon Network mocno zdominowały rynek stacji telewizyjnych dla dzieci. Tuż obok plasował się Nickelodeon, którego oferta od zawsze była nieco mniej bogata, jednak trudno było jej odmówić jakości. W naszej pamięci zapisały się przede wszystkim takie dzieła jak SpongeBob Kanciastoporty, Wróżkowie chrzestni czy Drake i Josh. Żadne z nich nie dorównało natomiast Awatarowi: Legendzie Aanga, czyli telewizyjnemu fenomenowi, na który nie byliśmy gotowi.
Animacja ta stała się bowiem artystycznym wzorem dla wielu tytułów. Fabuła nie uciekała się do banału, a jednocześnie potrafiła zachwycić uniwersalizmem. Świat oparty na czterech żywiołach, będących fundamentami rzeczywistości, stał się dla wielu ludzi symbolem harmonii (w ramach quasi-buddyjskiej filozofii). Woda, powietrze, ziemia i ogień spajane były przez Awatara, walczącego o zachowanie równowagi. Ten prosty w swym zamyśle schemat stał się doskonałym początkiem wykładni o walce dobra ze złem.
Niezapomniany urok serialu wiąże się głównie z jego mistycyzmem (zarówno tym estetycznym, jak i metaforycznym) oraz familijnym wdziękiem. Te dwa zjawiska nigdy wcześniej nie występowały razem w takiej konfiguracji, a tymczasem złożyły się na bezapelacyjny sukces. Latające zwierzęta jako opiekuńcze duchy, starcie żywiołów jako nieuporządkowany strumień życia i dziecięce postacie dojrzewające na ekranie. Dzięki tej jednej fuzji Nickelodeon otrzymał animację o nieskończonym potencjale.
LEGENDA KORRY
Sukces Awatara: Legendy Aanga nie przeszedł bez echa. W 2012 roku serial otrzymał drugie życie w postaci Legendy Korry – nieodcinającej kuponów kontynuacji. Tym razem męski protagonista ustępuje miejsca energicznej dziewczynie. Po raz kolejny poruszane są nastoletnie problemy, a na szali ważą się losy świata. Innymi słowy, jeszcze więcej wyśmienitego fantasy.

Do Avatara siadłem dopiero rok temu i... cóż. Lubiłem Harry’ego Pottera, wsiąkłem w Grę o tron, a Gwiezdne wojny mnie wychowały, jeśli jednak istnieje świat, w którym chciałbym wylądować, to byłby to świat Avatara. Oferuje wszystko, czego potrzebuję od fantasy. Przygodę, sympatycznych bohaterów, piękne walki (mam słabość do dobrze pokazanych bijatyk) i uniwersum przesycone mistycyzmem oraz to nieuchwytne, magiczne coś, które objawia się w emocjach. Ja już wiem, do którego plemienia należę. A Wy?
Hubert Sosnowski

Nie wiem dlaczego redakcyjne grono tak słabą pozycję przyznało najlepszemu serialowi animowanemu, jaki widział świat (oczywiście, mówimy tutaj o fantastyce!). Przygody Aanga i spółki są fenomenalne, a do tego nie ma chyba osoby, która nie zna: „Jednak, kiedy Naród Ognia zaatakował, wszystko się zmieniło.”. Czy wspominałem już, że jestem ogromnym fanem mistrza Iroha oraz jego mądrości? Poza tym prawdziwy facet płakał dwa razy – przy śmierci Mufasy oraz podczas piosenki Iroha z okazji rocznicy śmierci syna. Rzekłem!
PefriX
