- Najlepsze nowe seriale o superbohaterach
- Umbrella Academy
- The Boys
- Watchmen
- Stargirl
- Harley Quinn
- Invincible – Niezwyciężony
- Doom Patrol
- Falcon and Winter Soldier – Falcon i Zimowy Żołnierz
- WandaVision
- Jupiter’s Legacy – Dziedzictwo Jowisza
- I am Not Okay with This – To nie jest OK
I am Not Okay with This – To nie jest OK

- Data premiery: luty 2020
- Od kogo: Twórca niezależny (Charles Forsman – to on stworzył kultowe już The End of the F***ing World)
- Gdzie obejrzeć: Netflix
Tak naprawdę superbohaterskość w To nie jest OK to tylko pretekst do pokazania historii neurotycznych młodych ludzi zmagających się z brakiem akceptacji ze strony świata i samych siebie. Sam tytuł przywodzi na myśl The End of the F***ing World. I słusznie. Oba komiksy zostały stworzone przez Charlesa Forsmana – młodego niezależnego twórcę, potrafiącego tworzyć naprawdę przekonujące opowieści o społecznym niedopasowaniu, miłości i problemach natury psychicznej (niekoniecznie w tej kolejności).
W To nie jest OK nie znajdziecie wielkich superbohaterskich pojedynków, nie wiadomo jak efektownych supermocy i nawet wyrazistego superwroga. Odszukacie tu za to sporo mądrej krytyki systemu edukacji (nie tylko amerykańskiego), więcej pytań niż odpowiedzi w temacie bycia rodzicem i dzieckiem oraz listę problemów, z którymi muszą się zmagać odnajdujące swoją seksualną tożsamość nastolatki. Supermoce głównej bohaterki to bardziej dodatek, który tak właściwie bardziej jej przeszkadza, niż pomaga.
Sophia Lillis w głównej roli spisała się rewelacyjnie. Aktorce udało się nie popaść w autoparodię, jednocześnie pozostając wyrazistą postacią z krwi i kości. To samo można powiedzieć o Wyatcie Oleffie wcielającym się w Stanleya Barbera. Poza tą dwójką aktorstwo nie kładzie na łopatki, ale też nie przeszkadza w seansie. A sam serial to naprawdę niebanalna teen drama z elementami science-fiction. Jeżeli lubicie te klimaty, To nie jest OK na pewno się Wam spodoba. Jeżeli nie – nie traćcie czasu na serial; jest po prostu na tyle specyficzny, że albo go pokochacie, albo znienawidzicie.
Sąsiad to całkiem „swojski” serial superbohaterski. Na swój sposób bowiem w swoim przerysowaniu jest bardzo... realistyczny. Nie żebym spotkał kogoś, kto dostał moce kosmicznego strażnika i potrafił latać, ale pod cienką w sumie warstwą superbohaterskiego blichtru kryje się opowieść o przeciętnym młodym człowieku, któremu coś się udało. Ten fakt jednak wcale nie zmienia jego całego życia – wciąż musi się on zmagać z trudnymi relacjami z dziewczyną, nudną pracą i próbami utrzymania czystości w mieszkaniu. Stanie się superbohaterem tak naprawdę dokłada mu tylko problemów.
OD AUTORA
Taśmowe superbohaterskie akcyjniaki, jakich teraz pełno na w zasadzie każdej większej platformie streamingowej, oglądam czasami, najczęściej nie do końca i w tle (na przykład w przerwach między pisaniem kolejnych stron w topkach). Tyle że „superbohaterskie” przestało już oznaczać coś płytkiego i lekkiego. Niektóre z seriali, o których wspominałem wyżej, to kawał naprawdę dobrego dramatu. A jeżeli dodamy do tego wyrazistych bohaterów i wciągającą fabułę, obfitującą w niewymuszone plot twisty i nienadmiernie rozwleczoną, wychodzi gotowy przepis na powód spóźnienia się do pracy. Albo przekroczenia terminu na oddanie do redakcji tekstu...
