Bo jeden save to za mało. Każdy z nas czasem TO robi. Dziwne zwyczaje graczy
- Każdy z nas czasem TO robi. Dziwne zwyczaje graczy
- Jasnośćgate - zawsze ignorujemy zalecane ustawienia jasności
- Chomikujemy apteczki i granaty
- Liczymy tylko parzyście i w dziesiątkach
- Ciągle sprawdzamy, czy daleko jeszcze
- Bo jeden save to za mało
- Zawsze wybieramy tę mniej oczywistą ścieżkę
- Bez przerwy pytamy ludzi, co u nich słychać
- Sami sobie opowiadamy historię gry
- Kupujemy gry, nawet jeśli nie mamy za co, ani kiedy zagrać
Bo jeden save to za mało

Wojenki między posiadaczami różnych platform sprzętowych są głupie. Idiotyczne są też argumenty jednych i drugich stron, usilnie próbujących udowodnić sobie i tylko sobie (bo przecież tu nigdy nie chodzi o przekonanie kogokolwiek innego do swoich racji), że ich puszka do gierek jest lepsza od cudzych puszek do gierek. Infantylny wydaje się na przykład argument, że granie na konsolach jest trywialne i proste w porównaniu ze znacznie trudniejszą zabawą na pececie... gdzie trudność tę sami sprowadzamy do bzdurnego poziomu zapisywania gry co dwa kroczki.
Odruch wciskania co kilka sekund przycisku F5 (to pod nim tradycyjnie kryje się opcja szybkiego zapisu stanu gry) to prawdopodobnie jeden z najpowszechniejszych nawyków graczy. Daje on poczucie bezpieczeństwa i pewność, że w razie popełnienia błędu czy wpakowania się w pułapkę nie będziemy musieli powtarzać kilku (kilkunastu?) ostatnich minut zabawy.
Co bardziej przezorni nie tylko co chwilę robią save’a, ale do tego robią go za każdym razem w oddzielnym slocie. Ma to trochę sensu, co potwierdzi każdy, komu zdarzyło się dokonać szybkiego zapisu na pół sekundy przed otrzymaniem śmiertelnego strzału w głowę. Kiedy jednak gra dysponuje systemem sensownie rozlokowanych checkpointów, lepiej po prostu oduczyć się tego nawyku i co najwyżej zapisywać ją ręcznie wtedy, gdy na przykład kończymy sesję. Tak, wiem, łatwiej powiedzieć, niż walczyć z czymś, co zdążyło się utrwalić w naszym DNA. Ale przecież nie chcemy na naszych potężnych pecetach trywialnej zabawy niczym na konsolach, czyż nie?
