Wysłuchiwalibyśmy niekończących się opowieści i czytalibyśmy przykrótkie książki. Wiedźmin 3 - a co, gdyby zrobiła go Bethesda?
- Jak wyglądałby Wiedźmin 3, gdyby zrobiła go Bethesda
- ...ale za to miałby do dyspozycji większy wybór broni
- Otrzymalibyśmy DLC z adamantium dla Geralta i odnowionym Kaer Morhen
- Podróżowalibyśmy na Płotce... a może i Saskii
- Wiedźmin wzbogaciłby się o urokliwy domek z Jaskrem jako współmieszkańcem
- Relacje Geralta z NPC byłyby mało interesujące i wiarygodne
- Wysłuchiwalibyśmy niekończących się opowieści i czytalibyśmy przykrótkie książki
- Poznalibyśmy origin story każdego strażnika... niestety, wszystkie niemal identyczne
- Na szczęście na osłodę dostalibyśmy od fanów całe terabajty modów
- Werdykt: do przerwy 2:1 dla „Redów”!
Wysłuchiwalibyśmy niekończących się opowieści i czytalibyśmy przykrótkie książki

W grach Bethesdy wszystkiego jest dużo. Nawiedzonych podziemi, książek o różnorakiej tematyce i oczywiście bestii do ubicia. Jeżeli jednak nie brać pod uwagę zawartości dodawanej przez mody, dość szybko odnosi się wrażenie, że amerykańskie studio przedkłada ilość nad jakość.
Książki są w przeważającej większości złożone zaledwie z kilku zdań składających się na prostą historię. A przy tym wydają się być zwyczajnie pisane na jedno kopyto. Pod tym względem zdecydowanie lepiej prezentują się gry CD Projektu. Choć „Redzi” też nie zapychają wirtualnych książek zbyt wieloma akapitami, pozwalają sobie czasami na zapełnienie ich tekstami wyłamującymi się ze schematu patetycznych pieśni rycerskich i baśni z zacięciem moralizatorskim. Ot, takie Gnomie swawole, O bazyliszkach i kuroliszkach słów kilkoro albo króciuteńkie Ocalenie Dopplera, pamiętacie to jeszcze? Gdyby Wiedźmina 3 zrobiła Bethesda, produkcja ta byłaby pewnie po brzegi wypchana tekstami w różnorakiej postaci. Pytanie tylko, czy nie zabrakłoby im pazura (i tak, to pytanie retoryczne – zabrakłoby).
– A potwory? – Geralt przerwał niechciany wywód jednego z podmiejskich kramarzy. – Macie tu jakieś potwory?
– Bardzo się cieszę, że o to pytasz, podróżniku. Spodziewałem się, że możesz zadać to pytanie, dlatego wziąłem ze sobą książkę. Dodam do tego, że...
Wiedźmin przestał słuchać Norda i zerknął na księgę, na którą składały się trzy zapisane bynajmniej nie drobnym druczkiem strony. Była to lista najgroźniejszych potworów Cyrodiil.
– Lewitujący mamut – zaczął czytać na głos – wielkokura wiejska, gigant armatni?
– Bardzo się cieszę, że o tym mówisz, podróżniku. Mój sąsiad – kowal, wie o armatach praktycznie wszystko. Napisał nawet książkę, którą akurat zabrałem ze sobą...
