...ale za to miałby do dyspozycji większy wybór broni. Wiedźmin 3 - a co, gdyby zrobiła go Bethesda?
- Jak wyglądałby Wiedźmin 3, gdyby zrobiła go Bethesda
- ...ale za to miałby do dyspozycji większy wybór broni
- Otrzymalibyśmy DLC z adamantium dla Geralta i odnowionym Kaer Morhen
- Podróżowalibyśmy na Płotce... a może i Saskii
- Wiedźmin wzbogaciłby się o urokliwy domek z Jaskrem jako współmieszkańcem
- Relacje Geralta z NPC byłyby mało interesujące i wiarygodne
- Wysłuchiwalibyśmy niekończących się opowieści i czytalibyśmy przykrótkie książki
- Poznalibyśmy origin story każdego strażnika... niestety, wszystkie niemal identyczne
- Na szczęście na osłodę dostalibyśmy od fanów całe terabajty modów
- Werdykt: do przerwy 2:1 dla „Redów”!
...ale za to miałby do dyspozycji większy wybór broni

To, co przyciąga graczy na tak wiele godzin do Cyrodiil, niekoniecznie jest największą siłą Wiedźmina 3 „Redów”. Nie chcę przez to powiedzieć, że CD Projekt zrobił to źle, po prostu Bethesda wydaje się pod tym względem klasą sama dla siebie. Ilość ekwipunku, który można znaleźć w Skyrimie, po prostu przytłacza. Na dodatek w tym akurat aspekcie skalowanie poziomów broni czy pancerza sprawdza się (z kilkoma wyjątkami) naprawdę dobrze i pozwala cieszyć zdobytymi przedmiotami nawet po przegraniu grubo ponad setki godzin.
Osobiście wolę też crafting z gier Bethesdy – prosty, ale oferujący naprawdę dużo satysfakcji. Problemem byłoby z pewnością fabularne uzasadnienie dla faktu, że zarówno srebrny, jak i żelazny miecz są zaledwie jednymi z wielu śmiercionośnych zabawek wojownika, ale kto powiedział, że wiedźmin nie mógłby się znaleźć w zupełnie innym świecie i być zmuszony robić użytek z zupełnie innego oręża niż ten, do którego zdążył się przyzwyczaić?
Odkąd podróżował po tym dziwnym świecie, zawsze miał plecak pełen żelastwa tudzież „daedryctwa” najróżniejszego rodzaju. A to średni pancerz, a to zaklęte nagolenniki, a to buty żartujące sobie z grawitacji. Słowem – nic przydatnego, ale też nic, co można by wyrzucić. Najmniej przydatny zaczął mu się wydawać srebrny miecz. Upiorów było tu za mało, by nie wykorzystywał częściej szklanego i ebonowego.
– Srebrny miecz? I co nim zabijasz, motyle? – rzucił kiedyś do niego jeden z miejskich strażników.
Geralt już chciał po wiedźmińsku odpyskować, ale za samo wyjęcie miecza wylądował w więzieniu. I stracił dwa jabłka, które uratował przed zgniciem w jakiejś pijackiej melinie. Życie złodziei było w Cyrodiil chyba jeszcze trudniejsze niż wiedźminów w Temerii.
