Kapitan Marvel – ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprrrawości samolubnych. Hollywoodzkie pranki, którymi wkręcano widzów
- Hollywoodzkie pranki, którymi wkręcano widzów
- Kapitan Marvel – ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprrrawości samolubnych
- Joaquin Phoenix – jest, jaki jest
- Sacha Baron Cohen – całe życie na wkręcie
- The Blair Witch Project – w lesie dziś nie zaśnie nikt
- Snuff – film jako prawdziwe morderstwo
- Ghostwatch – prawda jest gdzieś tam
Kapitan Marvel – ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprrrawości samolubnych

- Jakiej produkcji to dotyczy: Kapitan Marvel
- Rok produkcji: 2019
- Gdzie obejrzeć: Disney+, Rakuten, iTunes, Chili
Zostańmy jeszcze chwilkę przy Marvelu. Jak wiadomo, Nick Fury nosi przepaskę nie z powodu fascynacji piratami, lecz z uwagi na fakt, że jego oko zostało zranione. Przez lata zastanawiano się, co tak właściwie zdarzyło się bohaterowi, a w rozważaniach tych brano pod uwagę jego tajemniczą przeszłość, twardą rękę i oschłą naturę. Oliwy do ognia dolał sam zainteresowany, kiedy w Captain America: The Winter Soldier oznajmił Steve’owi Rogersowi, że stracił oko, kiedy ostatnim razem komuś zaufał. A że szef T.A.R.C.Z.Y. nie jest osobą skorą do żartów, a co najwyżej sarkastyczną, zaś kontekst, w którym wypowiedziano to zdanie, dotyczył zaufania wśród agentów, humor nie wchodził w grę – to musiała być poważna sprawa.
Kiedy zbliżała się premiera Kapitan Marvel, w zwiastunach pokazano postać Samuela L. Jacksona bez przepaski ani jakiejkolwiek szramy. Ot, zwykłe zdrowe oko. Fani zaczęli więc oczekiwać, że film wyjaśni, co się z tym okiem stało. Biorąc dodatkowo pod uwagę tekst Fury’ego z Zimowego żołnierza i obietnicę pokazania konfliktu między dwiema kosmicznymi rasami, można było liczyć na solidną intrygę, a także zdradzenie powodu, dla którego Fury jest dzisiaj tak przezorny w kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego (a od czasu Spider-Man: Daleko od domu – nawet i międzygalaktycznego).
Teorie i oczekiwania się kumulowały, a kiedy przyszło co do czego, w filmie okazało się, że sprawcą był… kot. Konkretnie Flerken, kosmita rasy przyjmującej postać ziemskich mruczków. Przedstawiciele tej rasy mają moc wytwarzania w swoich pyszczkach miniaturowych rzeczywistości, dzięki czemu, w razie potrzeby, mogą z tychże pyszczków uwolnić żarłoczne macki czy wielozębne paszcze.
Niestety przez większość seansu Flerken zachowuje się jak zwykły kot, zwłaszcza w momencie, w którym jest rozdrażniony i drapie Fury’ego w oko. Odpowiedź na pytanie „Co stało się z okiem Nicka Fury’ego?” okazuje się więc rozczarowująco przyziemna. Wygląda to po prostu tak, jakby ktoś zrobił sobie z fanów żart.