Buntownik zaczytany w opowiadaniach Franza Kafki. Nie ma już bohaterów. Zabił ich Suda51

Sebastian Kasparek

Buntownik zaczytany w opowiadaniach Franza Kafki

Snucie opowieści nieszablonowych, w oczach niektórych niebezpiecznych i po prostu innych otworzyło Sudzie51 furtkę do robienia unikalnych tematycznie przygodówek. Takich skupionych na treści, narracji i pozornie pogmatwanym scenariuszu, w którym doszukanie się spójnej myśli przewodniej wymaga nieco więcej zaangażowania i wysiłku. Jednocześnie nie stronił on od igrania z odbiorcą, zachęcając do własnych interpretacji. Rzucając często strzępami informacji, z których nie każda była prawdziwa, a część wręcz intencjonalnie przeczyła dotychczasowej wiedzy grającego i ustalonym uprzednio zasadom.

To prawdziwe szaleństwo i wręcz perwersyjna zabawa detalami scenopisarstwa. Skrajnie indywidualistyczna wizja własnej sztuki stroniąca od uproszczeń i przystępności. Zadająca jednocześnie odważne pytania, na które nie da się znaleźć jednoznacznych, oczywistych odpowiedzi. W ten sposób Suda nie tylko hipnotyzuje, ale i przede wszystkim nawiedza swoją twórczością odbiorców odpowiednio nastrojonych przez konkretną wrażliwość na treści wolne od uścisku, podporządkowania masie, moralności czy nawet od zasad etyki.

Twilight Syndrome to jeden z pierwszych psychologicznych horrorów na rynku. Opowiada o uczennicach badających makabryczne miejskie legendy. Nigdy nie doczekaliśmy się jego angielskiego tłumaczenia. - Nie ma juz bohaterów. Zabił ich Suda51 - dokument - 2021-09-24
Twilight Syndrome to jeden z pierwszych psychologicznych horrorów na rynku. Opowiada o uczennicach badających makabryczne miejskie legendy. Nigdy nie doczekaliśmy się jego angielskiego tłumaczenia.

Taki właśnie umysł dokończył porzucony przez oryginalnego reżysera i niewydany poza Japonią Twilight Syndrome, a kontynuację powierzono już całkowicie Sudzie. Gra ta przez wielu uważana jest za pierwszy interaktywny horror psychologiczny, który eksplorując tajniki ludzkiego ego, wyprzedził tematycznie, jak również pod względem technik straszenia nawet legendarne Silent Hill. Był to również popis talentu światotwórczego i początek osobistej mitologii „Kill the Past”. Jak sama nazwa wskazuje – krążącej wokół motywu zabijania własnej przeszłości i konfrontacji bohaterów z problemami zepchniętymi często w odmęty podświadomości.

Rozwój i eksplorację tej niedefiniowalnej serii kontynuowały kolejne gry – w tym bohater dzisiejszego tekstu w postaci No More Heroes 3. Następne pozycje zostały już jednak stworzone pod banderą własnego studia Grasshopper Manufacture. To osobny, fascynujący temat, o którym najchętniej szeroko bym się rozpisał. Wszak spośród wszystkich poznanych przeze mnie gier to właśnie trylogię The Silver Case bez cienia wątpliwości uważam za najważniejsze dokonanie narracyjne w historii całej branży. Może kiedyś faktycznie napiszę i o niej, ale jednak nie dziś.

Suda51 to maniak, kinoman i lunatyk, którego inspiracje popkulturowe sięgają głęboko, zataczając jednocześnie szerokie kręgi wokół obszarów, na które wielu nie odważyłoby się w ogóle zapuścić. W jego pracach znajdziemy elementy mocno inspirowane twórczością ekscentryków kina – poetyckiego Siona Sono, kontrowersyjnego Takashiego Miike czy Alejandra Jodorowsky’ego, a także dobrze znanego wszystkim Davida Lyncha. Pytany o upodobania często przytacza film Paris, Texas w reżyserii Wima Wendersa. Ważny w jego oczach był artystyczny nurt Nowa Fala francuskiego kina reprezentujący fundamentalne zmiany światopoglądowe i jawnie odrzucający schematy poprzedniego pokolenia. Na swój sposób Suda coś podobnego przenosił do swoich pierwszych gier. To także gość, który nie dość, że jest ciekawą osobowością, to również ma wiele do przekazania i skomentowania poprzez wykorzystywane medium.

Killer7 porażał surrealistyczną estetyką i atmosferą przywodzącą na myśl koszmar, z którego nie można się obudzić. Złożona polityczna narracja ery „po 11 września” płynnie mieszała się z wątkami paranormalnymi. - Nie ma juz bohaterów. Zabił ich Suda51 - dokument - 2021-09-24
Killer7 porażał surrealistyczną estetyką i atmosferą przywodzącą na myśl koszmar, z którego nie można się obudzić. Złożona polityczna narracja ery „po 11 września” płynnie mieszała się z wątkami paranormalnymi.

W 2007 roku Hideo Kojima w odniesieniu do Sudy stwierdził, że zazdrości koledze „kolorytu”, jakim cechują się wykreowane przez niego postacie i sceny. Sam, tkwiąc w niewoli Konami i kolejnych rozdziałów sagi Metal Gear Solid, przyznał, że bardzo szanuje Sudę za wolność artystyczną i tworzenie gier nie „pod sprzedaż”. Najmocniej było to widać w przypadku totalnie cudownego Killera7 – swoją drogą nie zapomnę tego tytułu do końca życia. To świetna, ekstrawagancka i wielowątkowa pozycja łącząca zgrabnie polityczną fikcję z wręcz duchową narracją. Shinji Mikami, niczym Morfeusz w Matrixie, stanął przed Sudą i dał mu wybór – tworzymy grę, która ma się sprzedać, albo taką, jakiej pragniesz. Japończyk bez wahania postawił na drugą z tych opcji. Produkcja ta nie osiągnęła sukcesu komercyjnego, ale dyskurs wokół niej był fantastyczny. Przynajmniej między osobami, które lubią czytać gry na wiele sposobów i mają na nie analityczne spojrzenie.

Ghost of Tsushima

Ghost of Tsushima

PlayStation

Data wydania: 17 lipca 2020

Informacje o Grze
8.2

GRYOnline

8.6

Gracze

8.4

OpenCritic

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

43

Sebastian Kasparek

Autor: Sebastian Kasparek

W GRYOnline najlepiej czuje się w dziale publicystyki, a czasem zajmuje się również recenzjami. Fan kultury wszelakiej, który sięga po dzieła zarówno z górnej, jak i z najniższej półki. Najbardziej lubi zanurzać się w grach niszowych i w produkcjach ciężkich do jednoznacznego zdefiniowania. Docenia analityczne i krytyczne podejście przy obcowaniu z tworami kultury. Preferuje gry unikalne, dziwne, szalone wizualnie i odważnie poruszające ciekawsze zagadnienia narracyjne. Uzależniony od produkcji wysokooktanowych, bijatyk, wielkich robotów i klimatów arcade. Miłośnik studia Grasshopper Manufacture. Lubi nadrabiać zapomniane „hidden gemy” sprzed lat, zwłaszcza z Japonii. Ciekawy gier i ludzi stojących za nimi. Silnie uzależniony od kina. Psychofan Madsa Mikkelsena i Takashiego Kitano. Kocha również mangi Inio Asano i estetykę Tsutomu Niheia. Na forum pisze pod ksywką Junkie.

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2021-09-26
16:08

DalethTichy Chorąży

DalethTichy
😍

Suda niczym ideał człowieka od Ayn Rand - Howard Roark gier wideo. Gęsty (w treść) tekst - takie lubię i takich potrzebuję!

Komentarz: DalethTichy
2021-09-26
16:25

Brucevsky Generał

Brucevsky

Cieszy pojawienie się tego materiału, który dorzuca inne spojrzenie, przypomina o spychanych często na margines wątkach i poszerza horyzonty. Nie ze wszystkim się można zgodzić, ale to zrozumiałe w przypadku felietonu pisanego z tak osobistej perspektywy. Kluczowy jest fakt, że pogłębiamy dyskurs i zaczynamy patrzeć na gry z więcej niż jednej strony, a tym samym zyskujemy nowe punkty do porównań.

Dla mnie Suda51 kojarzy się w tym momencie przede wszystkim z Killer7. Było to doświadczenie niezwykłe, jakże inne od dziesiątek innych z ostatnich lat. Trudne, wymagające, skomplikowane, wielowątkowe, ale też przedziwne i miejscami nawet zbyt abstrakcyjne. To wszystko złożyło się na coś, co wryło się w pamięć i zostanie w niej pewnie już na zawsze. A czy nie o to chodzi każdemu twórcy?

Komentarz: Brucevsky
2021-09-27
09:32

paweld303 Legionista

😁

Kompletnie mnie ta gra nie interesuje, ale jak widzę ten tytuł, to mam wrażenie, że ktoś próbuje zakazać grania w Hirołsy 3 :) .

Komentarz: paweld303
2021-09-27
22:39

zanonimizowany1362704 Pretorianin

👎

Ta gra brzmi czerstwo tak jak żarty z filmu Deadpool.

Komentarz: zanonimizowany1362704
2021-10-02
23:48

XR4x4 Chorąży

A ja lubię japońskie gry. Pierwszy raz spotkałem się z nimi w zamierzchłych czasach Amigi. Nie pamiętam już tytułu ale to był RPG z żadną grafiką (coś jak pierwsze Final Fantasy) ale mechaniki i fabuła były doskonałe. Po raz pierwszy spotkałem się w tej grze z totalnym twistem fabularnym, gdy po kilkudziesięciu godzinach gry, zbudowaniu drużyny i totalnym jej dopowerzeniu zmierzyłem się z "głównym złym", który zabił wszystkich dosłownie jednym pstryknieciem zamykając drużynę w pomieszczeniu zalewanym wodą. Po sciemnieniu ekranu z żałobną muzyką, gdy już myślałem, że to game over okazało się, że ekipa została uratowana przez sympatyka z wewnątrz pałacu zła i prawdziwa gra zaczyna się dopiero od teraz. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takich emocji. To spowodowało, że japońskie gry do teraz traktuję z sympatią i mimo ich, czasem naprawdę strasznym potknieciom zawsze daję im szansę i prawdę mówiąc rzadko się zawodzę. Grałem w pierwsze No More Heroes na PS3 i mimo tego, że bardzo mnie wkurzało, to mi się podobało. Dam więc szansę też numerowi 3 (ale wcześniej chyba zagram w 2).

Komentarz: XR4x4

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl