Buntownik zaczytany w opowiadaniach Franza Kafki. Nie ma już bohaterów. Zabił ich Suda51

- Gra, która kpi ze wszystkiego, a najbardziej z samej siebie. Poznajcie No More Heroes 3 i jej punkowego twórcę
- Buntownik zaczytany w opowiadaniach Franza Kafki
- Na tym świecie nie ma już bohaterów
- Ekspresja poprzez zabójczy styl i wolność artystyczną
Buntownik zaczytany w opowiadaniach Franza Kafki
Snucie opowieści nieszablonowych, w oczach niektórych niebezpiecznych i po prostu innych otworzyło Sudzie51 furtkę do robienia unikalnych tematycznie przygodówek. Takich skupionych na treści, narracji i pozornie pogmatwanym scenariuszu, w którym doszukanie się spójnej myśli przewodniej wymaga nieco więcej zaangażowania i wysiłku. Jednocześnie nie stronił on od igrania z odbiorcą, zachęcając do własnych interpretacji. Rzucając często strzępami informacji, z których nie każda była prawdziwa, a część wręcz intencjonalnie przeczyła dotychczasowej wiedzy grającego i ustalonym uprzednio zasadom.
To prawdziwe szaleństwo i wręcz perwersyjna zabawa detalami scenopisarstwa. Skrajnie indywidualistyczna wizja własnej sztuki stroniąca od uproszczeń i przystępności. Zadająca jednocześnie odważne pytania, na które nie da się znaleźć jednoznacznych, oczywistych odpowiedzi. W ten sposób Suda nie tylko hipnotyzuje, ale i przede wszystkim nawiedza swoją twórczością odbiorców odpowiednio nastrojonych przez konkretną wrażliwość na treści wolne od uścisku, podporządkowania masie, moralności czy nawet od zasad etyki.

Taki właśnie umysł dokończył porzucony przez oryginalnego reżysera i niewydany poza Japonią Twilight Syndrome, a kontynuację powierzono już całkowicie Sudzie. Gra ta przez wielu uważana jest za pierwszy interaktywny horror psychologiczny, który eksplorując tajniki ludzkiego ego, wyprzedził tematycznie, jak również pod względem technik straszenia nawet legendarne Silent Hill. Był to również popis talentu światotwórczego i początek osobistej mitologii „Kill the Past”. Jak sama nazwa wskazuje – krążącej wokół motywu zabijania własnej przeszłości i konfrontacji bohaterów z problemami zepchniętymi często w odmęty podświadomości.
Rozwój i eksplorację tej niedefiniowalnej serii kontynuowały kolejne gry – w tym bohater dzisiejszego tekstu w postaci No More Heroes 3. Następne pozycje zostały już jednak stworzone pod banderą własnego studia Grasshopper Manufacture. To osobny, fascynujący temat, o którym najchętniej szeroko bym się rozpisał. Wszak spośród wszystkich poznanych przeze mnie gier to właśnie trylogię The Silver Case bez cienia wątpliwości uważam za najważniejsze dokonanie narracyjne w historii całej branży. Może kiedyś faktycznie napiszę i o niej, ale jednak nie dziś.
Suda51 to maniak, kinoman i lunatyk, którego inspiracje popkulturowe sięgają głęboko, zataczając jednocześnie szerokie kręgi wokół obszarów, na które wielu nie odważyłoby się w ogóle zapuścić. W jego pracach znajdziemy elementy mocno inspirowane twórczością ekscentryków kina – poetyckiego Siona Sono, kontrowersyjnego Takashiego Miike czy Alejandra Jodorowsky’ego, a także dobrze znanego wszystkim Davida Lyncha. Pytany o upodobania często przytacza film Paris, Texas w reżyserii Wima Wendersa. Ważny w jego oczach był artystyczny nurt Nowa Fala francuskiego kina reprezentujący fundamentalne zmiany światopoglądowe i jawnie odrzucający schematy poprzedniego pokolenia. Na swój sposób Suda coś podobnego przenosił do swoich pierwszych gier. To także gość, który nie dość, że jest ciekawą osobowością, to również ma wiele do przekazania i skomentowania poprzez wykorzystywane medium.

W 2007 roku Hideo Kojima w odniesieniu do Sudy stwierdził, że zazdrości koledze „kolorytu”, jakim cechują się wykreowane przez niego postacie i sceny. Sam, tkwiąc w niewoli Konami i kolejnych rozdziałów sagi Metal Gear Solid, przyznał, że bardzo szanuje Sudę za wolność artystyczną i tworzenie gier nie „pod sprzedaż”. Najmocniej było to widać w przypadku totalnie cudownego Killera7 – swoją drogą nie zapomnę tego tytułu do końca życia. To świetna, ekstrawagancka i wielowątkowa pozycja łącząca zgrabnie polityczną fikcję z wręcz duchową narracją. Shinji Mikami, niczym Morfeusz w Matrixie, stanął przed Sudą i dał mu wybór – tworzymy grę, która ma się sprzedać, albo taką, jakiej pragniesz. Japończyk bez wahania postawił na drugą z tych opcji. Produkcja ta nie osiągnęła sukcesu komercyjnego, ale dyskurs wokół niej był fantastyczny. Przynajmniej między osobami, które lubią czytać gry na wiele sposobów i mają na nie analityczne spojrzenie.