- Elden Ring na wesoło. Oto historia gry w postaci memów
- Coś drży, coś się zbliża, coś znaczy ta cisza
- Pociąg rozpoczyna podróż
- Garnki – garnki wszędzie
- Gameplay i zamknięte testy
- Spoilery na horyzoncie
- Już go słychać, już nadjeżdża
- Przytłaczająco pozytywne recenzje
- Ostatnia stacja
Ostatnia stacja

Zebrani na poświęconym Elden Ringowi kanale na Reddicie fani Soulsów zaczęli się ze sobą żegnać. Wiedzieli bowiem, że w kolejnych dniach nie będą mieli zbyt wiele czasu na pisanie postów. Czekała ich przecież nie lada przygoda na Ziemiach Pomiędzy.

Na wielu dyskach gra była częściowo pobrana już przed premierą. Wielu fanów umierania zamierzało nie kłaść się spać – nawet na godzinkę. Czy w kolejnych dniach chociaż się zdrzemnęli? Kto wie...

Z kolei internetowych twórców czekała masa pracy. Ktoś musiał w końcu rozłożyć nową grę FromSoftware na czynniki pierwsze, a – jak wiadomo – nikt nie robi tego lepiej niż publikujący między innymi w serwisie YouTube VaatiVidya. No bo nie oszukujmy się – fabuła Elden Ringa mogła zostać podana w bardziej bezpośredni sposób niż w przypadku Dark Souls czy Bloodborne’a, ale dzieło to zapowiadało się na tak olbrzymie, że pojedynczy umysł nie byłby w stanie go objąć. Dlatego też wielu z nas zamierzało ukończyć grę, ochłonąć po finałowym bossie – a następnie odwiedzić kanał wspomnianego wyżej internauty w poszukiwaniu wyjaśnień tego, czego właśnie doświadczyło.

Społeczność już wtedy zakładała, że Elden Ring jest jednym z głównych kandydatów do tytułu gry roku. Dying Light 2? Horizon Forbidden West? Niewydany jeszcze Starfield? Nowa Zelda? Sorry, Winnetou – 2022 prawdopodobnie będzie należał do FromSoftware.

Chcieliśmy tego bowiem czy nie, Elden Ring jeszcze przed premierą miał na nas duży wpływ. Co niektórzy wręcz twierdzili, że odmienił ich życie. Wkrótce ten przycisk miał zapłonąć na zielono. Pociąg hype’u kończył swój przejazd. Niemniej gra miała się dopiero rozpocząć.
Nie jesteś godny, och, nie jesteś godny

Północ z 24 na 25 lutego 2022 roku. Po trwającym w nieskończoność (a przynajmniej tak się wydawało) pobieraniu day one patcha wreszcie można było odpalić grę... to znaczy kreator postaci. Ja stworzyłem swojego awatara dość szybko, ale niektórzy poświęcili temu znacznie więcej czasu. Musieli, skoro chcieli przemierzać Ziemie Pomiędzy w skórze Kratosa z serii God of War.

O ile jednak bóg wojny prawdopodobnie zagości na naszych konsolach jeszcze w tym roku w nowej odsłonie cyklu – która może rzucić wyzwanie Elden Ringowi – o tyle fani jakoś stracili ochotę na remake Demon’s Souls. Trudno mieć im to za złe, prawda?

Nowa gra FromSoftware szybko ich do siebie przekonała, choć jej początek wydawał się podejrzanie łatwy. Wystarczyło jednak zapuścić się poza Pogrobno, by przeżyć lekką traumę i zrozumieć, że Elden Ring jest równie trudny jak poprzednie dzieła japońskiego studia.

Na szczęście okazało się, iż po dotarciu do ściany w postaci arcytrudnego bossa, można zrobić krok wstecz i oddać się eksploracji Ziem Pomiędzy, by za jakiś czas przystąpić do potyczki z nim, będąc znacznie silniejszym. Czasami aż do przesady...

W razie ciągłych niepowodzeń zawsze można było poszukać ukojenia w objęciach niejakiej Fii.
Otwarty świat śmierci wart

Niemniej nie ulega wątpliwości, że Elden Ring rozkłada akcenty inaczej niż poprzednie gry FromSoftware. Wielu opcjonalnych bossów – czy raczej minibossów – jest stosunkowo łatwych do pokonania. Zgon w walce z nimi to proszenie się o hańbę na wieki.

Zawsze też można znaleźć lepszy ekwipunek, gdy nam nie idzie. Podkreślam: ZNALEŹĆ. Bo gdyby Elden Ring był grą Ubisoftu lub EA, na pewno trzeba by było sięgnąć po portfel. I cała dokładna eksploracja...

Ostatecznie zawsze można jednak powtarzać daną walkę raz po raz. O ile mamy dość cierpliwości, rzecz jasna, bo niektórzy bossowie potrafią zaleźć za skórę tak, że każde kolejne starcie z nimi powoduje fizyczny i psychiczny ból.

Jednak nie tylko bossowie mogą sprawić problemy w Elden Ringu. Spotkaliście już takie wielkie niedźwiedzie? Cóż, będziecie je spotykać wielokrotnie, a walka z nimi nigdy nie stanie się łatwa. Serio, misie ze Skyrima to przy nich cieniasy.

Część graczy nie pokonałaby co niektórych „szefów” bez użycia prochów łzy naśladowcy. Jako że przywołana istota jest naszą wierną kopią sterowaną przez SI, rodzi się pytanie, kto ostatecznie zostanie Eldeńskim Lordem?
Jeden, by wszystkimi rządzić

I tak, przez zaskoczenie, że klasyczny soulsowy build stawiający na siłę sprawdza się w Elden Ringu raczej kiepsko...

Przez odkrycie, że FromSoftware jednak nie zapomniało o iluzorycznych ścianach... (Też opukiwaliście wszystkie przez pół gry, aż natrafiliście na tę pierwszą?)

Wreszcie przez utwierdzenie się w przekonaniu, że bez Vaatiego ani rusz...

Elden Ring stał się nową, bardzo mocną marką w branży – co w ostatnich latach nie zdarza się tak często jak kiedyś. Najlepiej zaś świadczy o tym fakt, iż z subreddita gry korzysta już ponad milion graczy... to jest Zmatowieńców!

Na część z nich produkcja FromSoftware wpłynęła do tego stopnia, że zaczynają dostrzegać jej elementy w codziennej rzeczywistości. Z drugiej strony powiedzcie sami – nie odpoczęlibyście przy takim miejscu łaski? A nuż pojawiłaby się Melina i wręczyła Wam gwizdek przywołujący Strugę...
I ja tam byłem, i z butelki szkarłatnych łez często piłem. Niemało umierałem, a co widziałem, to Wam opowiedziałem.
OD AUTORA
Mam nadzieję, że nie muszę tego podkreślać, niemniej i tak to zrobię. Powyższy tekst ma charakter czysto humorystyczny. Jeśli więc coś wydało się Wam obraźliwe – choć raczej nie powinno – pamiętajcie, iż to tylko żarty. Zaznaczę także, że choć w opisach trzymałem się chronologii zdarzeń, memy pochodzą z różnych lat i są ze sobą wymieszane tak, aby pasowały do narracji.
