Easter eggi, które uratowały nowe Mortal Kombat
Nowe filmowe Mortal Kombat to niestety nie poziom Avengersów ani Ligi Sprawiedliwości Snydera. Efektownej kopaninie brakuje lepszego balansu pomiędzy mrokiem a humorem oraz spójności logicznej. Kilka smaczków ratuje ten film przed kompletną porażką.
Spis treści
- Easter eggi, które uratowały nowe Mortal Kombat
- Podcinki Liu Kanga
- Kano wygrywa i wyrywa serce
- Wachlarz Kitany i inne drobiażdżki na drugim planie
- Johnny Cage
- Prawdziwy ognisty smok
- Wybebeszona Nitara
- Komendy i cytaty
- Powstanie Noob Saibota
- Sznurki, liny i śmiertelna broń Scorpiona
Podcinki Liu Kanga
- Jak trudno to zauważyć: łatwo, jeśli kiedykolwiek grało się w MK
- Czy należy spodziewać się rozwinięcia wątku w potencjalnym sequelu: raczej nie
Jeżeli nigdy nie graliście w Mortal Kombat, raczej nie zwrócicie uwagi na scenę krótkiej walki pomiędzy Kano a Liu Kangiem. Abstrahując zupełnie od psychicznej i fizycznej przewagi tego pierwszego, scenarzyści ograniczyli tak naprawdę całą bitwę do kilku podcinek. Było to całkiem zabawne (zirytowany Kano to jeden z tych nielicznych gagów, które naprawę śmieszą), a fanom gier przypomniało zapewne niekończące się sesje w starym MK, kiedy to spamujący podcinkami Liu Kang nie pozwolił Kano na zadanie choćby ciosu.
Zostało jeszcze 49% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie