...ale to wciąż Windows. ASUS ROG Xbox Ally X - recenzja

- Specyfikacja techniczna ASUS ROG Xbox Ally X oraz pierwsze wrażenia
- Ergonomia, czyli padopodobne ROGi robią swoje
- Ekran, czyli dlaczego to nie OLED
- Porty, czyli co można podłączyć i gdzie
- Wydajność ROG Xbox Ally X – bardziej ewolucja niż rewolucja
- ROG Xbox Ally X vs. benchmark 3DMark Fire Strike
- Bateria i głośność
- Nakładki dają radę...
- ...ale to wciąż Windows
- Podsumowanie. Tylko ta cena...
...ale to wciąż Windows
Uproszczony tryb pełnoekranowy to bardzo przyjemny dodatek, który ułatwia zarządzanie urządzeniem. Żadna ilość alternatywnych trybów oraz nakładek nie przykryje jednak faktu, że Xbox Ally X wciąż pracuje pod kontrolą poczciwego Windowsa – ze wszystkimi tego zaletami oraz wadami.
Wśród tych pierwszych bez wątpienia wymienić należy szeroką kompatybilność. Większość pecetowych gier i usług wciąż projektowana jest w pierwszej kolejności z myślą o „okienkach”. Na ROGu nie powinniście mieć problemu z zainstalowaniem dowolnego launchera ani produkcji. W tym również tych, które wykorzystują zaawansowane systemy anti-cheat. Bez problemu powinny zadziałać również mody. Xbox Aly X u swoich podstaw jest przecież niczym innym, jak gamingowym komputerem o nietypowym kształcie.
Oparcie systemu konsoli o Windowsa 11 ma jednak szereg problemów, z których najgorszym jest swoista „ociężałość” systemu, który nie zawsze działa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Kilkukrotnie zdarzało mi się na przykład, że gra uruchomiona z poziomu trybu pełnoekranowego zechciała sobie coś doinstalować, co skutkowało natychmiastowym przeniesieniem na do rozciągniętego klienta steam lub innego launchera. Prób zmienienia pewnych parametrów niekiedy wyrzucała mnie również na domyślny ekran ustawień systemu, który nijak ma się do schludnego i minimalistycznego „trybu konsolowego”.
Windows to także całe dziedzictwo pełnego pecetowego systemu z automatycznymi aktualizacjami oraz zżerającymi wydajność procesami działającymi w tle. I choć naprawdę doceniam to, w jaki sposób nowy tryb pełnoekranowy próbuje zwalczać wymienione bolączki, to pewne problemy od czasu do czasu wciąż pozostają widoczne.
Windows na handheldzie to ostatecznie sztuka kompromisów, balansująca szeroką kompatybilność z problemami pełnego, desktopowego systemu. Nowy tryb pełnoekranowy jest zdecydowanie krokiem w dobrą stronę, który upraszcza nawigację pomiędzy zainstalowanymi produkcjami. Mimo wszystko uważam, że potencjalny konsument musi liczyć się z okazjonalnymi problemami.