Zbroja kontra miecz. 5 mitów o średniowieczu, które utrwalają gry

Zbroja kontra miecz

Za chwilę dojdziemy do tego, dlaczego zabicie wroga było ogromnym błędem i w wielu przypadkach zdecydowanie preferowano inne wyjście. Od wielkich bitew przejdźmy jednak najpierw do kameralnych pojedynków. W ostatnim czasie pojawiło się sporo gier, w których zamiast karabinów główną rolę odgrywa broń biała. Z różną dozą realizmu możemy powalczyć mieczem w Mount & Blade, Mordhau, Chivalry, For Honor czy Kingdom Come: Deliverance.

Przy takich pancerzach rozsądniej byłoby wyrzucić miecz i ruszyć do zapasów. - 5 mitów o średniowieczu, które utrwalają gry komputerowe - dokument - 2021-04-08
Przy takich pancerzach rozsądniej byłoby wyrzucić miecz i ruszyć do zapasów.

W każdym z tych tytułów znajdziemy zakutych w zbroje żołnierzy i okazje do wymiany ciosów mieczem – jedno- lub dwuręcznym. Zostawmy na boku sam realizm animacji fechtunku oraz technik używania tarczy, włóczni i miecza, bo ten temat ostatnio świetnie wyjaśniono w filmie ekipy tvgry.pl. Skupmy się raczej na samym fakcie, że z oczywistych powodów zapewnienia grywalności takiego rycerza w zbroi możemy owym orężem zabić, często oglądając chlapiącą przy każdym ciosie krew. Niekiedy wystarczy parę cięć i jest już po walce.

Tymczasem według historyków i specjalistów od średniowiecznej broni rycerz zakuty w zbroję był teoretycznie nieśmiertelny, bo żaden miecz dzierżony przez człowieka nie był w stanie przebić pancerza – zresztą nie był nawet do tego celu przeznaczony. Mogło się zdarzyć, że zbroję przeszył bełt z kuszy wystrzelony odpowiednio blisko i pod właściwym kątem lub szczególnie silny cios włócznią. Okładanie się mieczem nie powodowało jednak szczególnych obrażeń – istny „god mode”.

Co więc decydowało o zwycięstwie? Zwykle zmęczenie przeciwnika. Wysiłek fizyczny w ważącej średnio 25 kilogramów zbroi w końcu wyczerpywał „staminę” nawet największego twardziela. Rycerz, który upadł na ziemię, był już zwykle zdany na łaskę rywala. Szkoda więc, że żadna z wymienionych gier nie wprowadziła czegoś w rodzaju siłowania się. Jak podkreślają eksperci w przytoczonym wyżej filmie, w zwarciu o wiele sensowniejsze były zapasy niż ciosy mieczem, bo żadne ostrze nie okazywało się tak skuteczne jak powalenie wroga. Wtedy dopiero można było delikwentowi zdjąć hełm lub wbić sztylet we wrażliwe miejsce. Ale – jak już wspominałem – byłby to ogromny błąd...

Widzicie, co robią ze swoimi mieczami wojownicy na grafice? Ten po lewej stosuje tzw. półmiecz. Złapanie ostrza w połowie umożliwiało bardziej precyzyjne zadawanie pchnięć i celowanie w szczeliny pomiędzy elementami pancerza. Walczący po prawej trzyma swoją broń odwróconą w taki sposób, by użyć jelca, rękojeści i głowicy jako broni obuchowej. Często to właśnie uderzenie obuchem, choć nie przebijało blachy, okazywało się skuteczniejsze w walce.

Grosza rzuć mojemu wrogowi...

Pełna, lśniąca zbroja sugerowała bowiem, że jej właściciel jest bardzo bogaty, a bogactwo oznaczało, że żywy wróg będzie znacznie cenniejszy niż martwy. Wojna to przecież czysty biznes i powszechną regułą było żądanie sowitego okupu za pokonanego szlachcica. Często więc – zamiast zabijać wroga – zapewniało mu się w miarę komfortowe warunki. Co więcej, sporą, dodatkową kwotę można było również uzyskać, zwracając więźnia z jego mieczem i zbroją, które – nie wspominając o cenie – często miały sentymentalną wartość dla rodu czy samego właściciela. Zdarzały się oczywiście wyjątki – na litość nie mogli liczyć ci bez szlacheckich korzeni, a do legendy przeszedł „niesławny” proporzec Francuzów Oriflamme, którego obecność w trakcie bitwy oznaczała „żadnych jeńców”. Była to celowa zagrywka, by nastraszyć wroga, bo większość rycerzy ślepo ufała swojemu bogactwu, licząc, że i tak przetrwa bitwę niezależnie od jej wyniku.

Zdarzało się także, że z brania jeńców rezygnowano ze względów na zwykłą zemstę. Jak widać, nie zawsze chęć zysku wygrywała z nienawiścią.

Książę polski Bolesław, chcąc godnie pomścić zdradziecką rzeź dokonaną w mieście Wiślicy przez księcia ruskiego Jaropołka, syna Włodzimierza, każe chwycić za broń nie tylko szlachcie, ale także ludowi i chłopom (...). Od nikogo nie wolno było przyjmować okupu, choćby bardzo znacznego. Dla pomszczenia rzezi w Wiślicy cała okolica Włodzimierza z przyległościami została w okrutny sposób wyniszczona z ludzi i spalona, a wielką liczbę jeńców obojga płci i bydło uprowadzono do Polski.

Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Jan Długosz

Za możliwość brania jeńców spośród szlachty pokonanej w bitwach warto pochwalić serię Crusader Kings studia Paradox.

160

Dariusz Matusiak

Autor: Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

Czy wierność historyczna jest dla Ciebie ważna?

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl