„Ledowe” pochodnie. 5 mitów o średniowieczu, które utrwalają gry
- 5 mitów o średniowieczu, które utrwalają gry komputerowe
- Zbroja kontra miecz
- Fashion from średniowiecze
- „Ledowe” pochodnie
- Średniowieczne SMS-y, czyli błyskawiczni posłańcy
„Ledowe” pochodnie
Początki średniowiecza nazywa się „wiekami ciemnymi”, a historia tego terminu to temat na osobną opowieść. Określenie „dark ages” możemy jednak odnieść niezgodnie z pierwotnym znaczeniem do sprawy zupełnie prozaicznej – jak ciemno potrafiło być wtedy w pomieszczeniach, w zamczyskach o grubych murach i małych oknach, kurnych chatach czy budynkach ściśniętych wewnątrz miejskich murów. W filmach i grach natomiast średniowieczne sale zawsze są klimatycznie oświetlone, a szczególnie magiczną rolę wydają się odgrywać pochodnie. Często tkwią one całymi rzędami w korytarzach, niczym kinkiety, by w razie potrzeby zostać szybko zabrane do oświetlenia sobie drogi na zewnątrz.

Pochodnia jest obowiązkowym wyposażeniem bohaterów gier, takich jak np. Medieval Dynasty, gdzie dostępna jest pod klawiszem szybkiego wyboru, a w Kingdom Come: Deliverance musimy koniecznie nieść zapaloną pochodnię, żeby chodzić nocą po miasteczku. W średniowiecznej rzeczywistości było to jednak kiepskie rozwiązanie. Bardzo niepraktyczne w użyciu i marne źródło światła.
Próba oświetlenia wnętrza zamku pochodniami skończyłaby się po pierwsze totalnym zadymieniem pomieszczenia, a po drugie koniecznością wymiany każdej z nich po niespełna godzinie – dłużej bowiem nie były w stanie się palić. Na zewnątrz z kolei oświetlały jedynie bardzo niewielki fragment terenu. Można było przypatrzeć się jakiemuś przedmiotowi, ale już chodzenie z pochodnią po dworze w nocy było absurdalne. W przypadku szybkich wypadów w okolicy zamku o wiele lepiej sprawdzała się świeczka czy kaganek, a przy dalszych wyprawach znacznie więcej widziało się, pozwalając przyzwyczaić się wzrokowi do mroku, zwłaszcza gdy choć trochę świecił księżyc. Pochodnie są zdecydowanie przereklamowane w popkulturze.
Czy pochodnie nie były więc używane? Jak najbardziej, przy czym czasem wcale nie chodziło o to, żeby były użyteczne.
„Niezależnie od uroczystości karnawałowych Rzymianie, zdaje się, pierwsi zrozumieli piękno pochodu z pochodniami. Kiedy Pius II w 1459 roku wrócił z kongresu w Mantui, cały lud na koniach oczekiwał go z pochodniami, zataczając świetlne kręgi koło pałacu papieskiego”.
Kultura odrodzenia we Włoszech, Jacob Burckhardt
