Nazywam się Snake, Snake... a zaraz, nie... – Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. 10 zakończeń gier, które zszokowały graczy 😮
- 10 zakończeń gier, które zszokowały graczy
- „Byłbyś łaskaw...?” – BioShock
- „Jeśli prawdzie nie da się zaprzeczyć, kreujesz swoją własną” – Spec Ops: The Line
- „Nie zapuszczaj włosów” – The Walking Dead: A Telltale Games Series – Season One
- „Cena, jaką za to zapłacisz, może być wielka” – Shadow of the Colossus
- Gdzie diabeł nie może... – Metroid
- Nazywam się Snake, Snake... a zaraz, nie... – Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
- „Promieniowała furią” – Braid
- „Trzymałem go za rękę, gdy tonął” – Heavy Rain
- Dołącz do mnie, do... jakieś strony Mocy! – Star Wars: Knights of the Old Republic
Nazywam się Snake, Snake... a zaraz, nie... – Metal Gear Solid V: The Phantom Pain

- Rok produkcji: 2015
- Gatunek: przygodowa gra akcji TPP
- Oceny w serwisie Metacritic: 93/100 (recenzenci), 8,2/10 (gracze)
Seria Metal Gear Solid pełna jest zaskakujących wątków czy dziwnych motywów, ale mało co tak bardzo zezłościło fanów MGS-a jak nieoczekiwany zwrot akcji z zakończenia piątej części: The Phantom Pain. Po typowo Kojimowskiej fabule, pełnej płonących wielorybów, lewitujących wojowników zombie i skradanek w afgańskich górach, na końcu okazuje się, że nasz bohater – słynny Big Boss – nie jest żadnym Big Bossem. Od początku graliśmy zupełnie inną postacią!
Wszystko zaczyna się jeszcze pod koniec poprzedniej części cyklu: Ground Zeroes. Jest wielka eksplozja, katastrofa śmigłowców i bum – po 9 latach śpiączki na początku gry Phantom Pain budzimy się w szpitalu. Big Boss musi być chroniony i dobrze się ukrywać, więc po rozmowie z lekarzem niejako tworzymy swoją postać, wybierając jej nową twarz, by po chwili i tak oglądać fizjonomię Snake’a. Coś tu nie gra, tylko co?
Pod koniec zabawy wracamy do tej samej pierwszej misji w szpitalu, aby dowiedzieć się, że tak naprawdę wszystko to było jednym wielkim oszustwem, a my przez cały czas sterowaliśmy jakimś przypadkowym żołnierzem Bossa. W szpitalu powstał plan, by w pewnym sensie sklonować Snake’a i tym samym odwrócić uwagę od cennego dowódcy. Gość zwany umownie „medykiem” dostał jego twarz, wspomnienia i stał się naszym grywalnym bohaterem, a prawdziwy Snake pomógł mu wydostać się ze szpitala podczas ataku. Całość jeszcze bardzo zgrabnie zazębia się z pierwszą częścią serii z 1995 roku. Fani zostali więc z kontrowersyjnym motywem do przełknięcia, a Kojima pożegnał się ze swoją postacią na swój przewrotny sposób.
