Zasada szósta – potwór nigdy nie ginie za pierwszym razem. 10 oklepanych zasad rządzących horrorami
- 10 oklepanych zasad rządzących horrorami - i czy można je unowocześnić
- Zasada druga – wszyscy bagatelizują wyjaśnienia bohatera
- Zasada trzecia – duchy widzą tylko dzieci
- Zasada czwarta – pierwsze ginie zwierzę
- Zasada piąta – policja pojawia się dopiero po fakcie
- Zasada szósta – potwór nigdy nie ginie za pierwszym razem
- Zasada siódma – wszystko musi się rozegrać w nocy
- Zasada ósma – potwór nigdy nie powie, o co mu chodzi
- Zasada dziewiąta – bohaterowie odwiedzą szpital psychiatryczny
- Zasada dziesiąta – zawsze musi zostać jakieś „ale”
Zasada szósta – potwór nigdy nie ginie za pierwszym razem

Zabicie najważniejszego potwora jest w horrorze nie lada zadaniem. Nawet bowiem jeżeli nie ma on nadnaturalnego rodowodu, na pewno nie umrze za pierwszym razem. Nieważne, czy zostanie zrzucony z dziesiątego piętra, spalony, przebity na wylot widłami czy zaatakowany przez hordę jadowitych kosmitów. Niedługo powróci. Przynajmniej raz. Jasonowi z Piątku Trzynastego zdarzyło się to w sumie… kilkanaście razy.
Inna sprawa, że – zgodnie z zamysłem twórców większości tego typu filmów – bohaterowie wcale nie palą się do tego, by ostatecznie pokonać swojego wroga. Kiedy ten leży, zamiast upewnić się, że umrze, wypowiedzą na głos pytanie Kim jesteś?, a potem… uciekną. Co gorsza, działo się to nawet w naprawdę nowatorskim Krzyku z 2022 roku. Bohaterowie dopiero na sam koniec przypomnieli sobie o zasadach, których warto przestrzegać, i na dobre pozbyli się morderców.
Czy da się to unowocześnić?
Próba całkowitej rezygnacji z motywu może się okazać nad wyraz trudna. W końcu niedający się zabić przeciwnik przeraża bardziej, a podejrzenie, że może być nawet całkowicie nieśmiertelny, wywołuje w niemal każdym widzu lęk innego typu – przed nieznanym i przedwiecznym. Ten sam, który wykorzystywał w swoich opowiadaniach Lovecraft.
W Babadooku, choć istota okazała się niemożliwa do zabicia, bohaterka zdecydowała się na oswojenie się z nią. I to można uznać za małą rewolucję. W The Lighthouse Eggersa z kolei nie pojawia się żaden potwór, a bohaterowie ludzcy pozostają śmiertelnymi istotami z krwi i kości. Mimo to klimat klaustrofobicznej latarni niepokoi bardziej niż niejeden horror, w którym możemy obserwować obecność prastarego zła.
{ramkaniebieska}
Złota zasada horrorów – najbardziej bezwzględny wróg w końcu przejdzie na stronę bohaterów, jeżeli tylko seria jest wystarczająco długa, by mu to umożliwić. Skoro udało się to Vegecie w mającym mało z kinem grozy wspólnego Dragon Ballu, a także Hannibalowi Lecterowi (w książkowej wersji), to może kiedyś stanie się tak również z Freddym i Myersem. W niektórych filmach po „naszej stronie” stała Godzilla, okresowo nawracali się nawet krwiożerczy Lestat i Dracula. Ba! Nawet Jason dostał film, w którym zamiast skupiać się na zabijaniu, ratował innych przed psychopatycznym mordercą. Pamiętacie, kto nim był?
{/ramkaczerwoma}
