Zasada dziesiąta – zawsze musi zostać jakieś „ale”. 10 oklepanych zasad rządzących horrorami
- 10 oklepanych zasad rządzących horrorami - i czy można je unowocześnić
- Zasada druga – wszyscy bagatelizują wyjaśnienia bohatera
- Zasada trzecia – duchy widzą tylko dzieci
- Zasada czwarta – pierwsze ginie zwierzę
- Zasada piąta – policja pojawia się dopiero po fakcie
- Zasada szósta – potwór nigdy nie ginie za pierwszym razem
- Zasada siódma – wszystko musi się rozegrać w nocy
- Zasada ósma – potwór nigdy nie powie, o co mu chodzi
- Zasada dziewiąta – bohaterowie odwiedzą szpital psychiatryczny
- Zasada dziesiąta – zawsze musi zostać jakieś „ale”
Zasada dziesiąta – zawsze musi zostać jakieś „ale”

Horrory to jedne z tych filmów, które sprzedają się najlepiej seriami. Nawet niskobudżetowe realizacyjne potworki potrafią się doczekać dwóch/trzech sequeli. Tak stało się ze Smakoszem, obecnie już tetralogii, z czego tylko jednej części udało się zachować jako taki poziom, Ludzkiej Stonodze (gdzie również tylko jeden film wzbił się ponad mierność) czy Trollom.
Dlatego tak istotne w filmach grozy wydaje się końcowe niedopowiedzenie. Mało ważne jest przy tym, jak bardzo irracjonalne ono będzie. W końcu za realizację sequela czasem bierze się ktoś inny, czasu do wejścia na plan nie brakuje, a w najlepszym wypadku wszystko można przecież odkręcić już w ciągu kilku minut następnego filmu. I tego akurat motywu unowocześnić póki co się chyba nie da – widzowie otrzymują bowiem historię, o której mogą myśleć jeszcze długo po zakończeniu seansu, producenci budują markę pod przyszłe projekty, a twórcy zostawiają sobie furtkę do potencjalnego powrotu. I chyba tylko same potwory mogą narzekać, że nikt nie da im skupić się na urokach codziennego nieżycia nawet po śmierci.
