Mroczny Rycerz (The Dark Knight). 10 filmowych kontynuacji lepszych od poprzedników
- 10 filmowych kontynuacji, które były lepsze od poprzednich części serii
- Gwiezdne wojny: Część V – Imperium kontraatakuje (Star Wars: Episode V – The Empire Strikes Back)
- Indiana Jones i ostatnia krucjata (Indiana Jones and the Last Crusade)
- Terminator 2: Dzień sądu (Terminator 2: Judgement Day)
- Mroczny Rycerz (The Dark Knight)
- Ojciec chrzestny 2 (The Godfather: Part II)
- Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)
- Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz (Captain America: The Winter Soldier)
- Dobry, zły i brzydki (The Good, the Bad and the Ugly)
- Wojna o planetę małp (War for the Planet of the Apes)
Mroczny Rycerz (The Dark Knight)

- W czym lepszy od poprzedniej części: ma Jokera – złoczyńcę idealnego
- Reżyseria: Christopher Nolan
- Rok premiery: 2008
- Gdzie obejrzeć: Netflix, HBO GO, Chili, iTunes Store, Player, Rakuten, Canal+
Zanim Christopher Nolan wziął się za spektakularne dzieła pokroju Incepcji czy Interstellar, stawiał na historie bardziej kameralne, choć równie ambitne pod względem treści. Mało kto jednak spodziewał się, że po dramatach kryminalnych w postaci Memento i Bezsenności spróbuje swoich sił w kinie superbohaterskim, i to nie byle jakim, bo opowiadającym o Batmanie. Okazało się jednak, że takie kino stoi gdzieś pośrodku jego autorskiego stylu – pomiędzy dziełami nieco bardziej cichymi i klimatycznymi a hollywoodzkimi, niezwykle złożonymi blockbusterami.
Nolan potrzebował jednak trochę czasu na pełne zrozumienie komiksowego materiału źródłowego i przełożenie go w pełni na duży ekran. Pierwsza część jego trylogii, Batman – Początek, pokazała co prawda pomysł reżysera na człowieka nietoperza. Sporo w dziele było mrocznego realizmu i kotłujących się wewnątrz postaci emocji, ale mało konkretów, czemu przysłużyli się przede wszystkim nieprzekonujący w roli Bruce’a Wayne’a Bale czy średnio napisany antagonista – Ra’s Al Ghul w wykonaniu Liama Neesona.
Mroczny Rycerz obiecywał od samego początku coś mocniejszego, i rzeczywiście udało mu się spełnić żądania fanów. Myślę nawet, że z nawiązką. Bale poczuł się w stroju Batmana w końcu jak ryba w wodzie, ale duża była w tym zasługa Heatha Ledgera, którego kreacja Jokera nie wymaga chyba żadnych słów komentarza. Ten elektryzujący pojedynek herosa idealisty z obłąkanym anarchistą został nie tylko dobrze napisany, zagrany i przedstawiony. Opowiedział on także w dający do myślenia sposób o subiektywności takich zjawisk jak dobro czy zło i bezwzględnej zależności tychże sił, na których oparty został system moralny świata, na którym przyszło nam żyć.
