Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz (Captain America: The Winter Soldier). 10 filmowych kontynuacji lepszych od poprzedników
- 10 filmowych kontynuacji, które były lepsze od poprzednich części serii
- Gwiezdne wojny: Część V – Imperium kontraatakuje (Star Wars: Episode V – The Empire Strikes Back)
- Indiana Jones i ostatnia krucjata (Indiana Jones and the Last Crusade)
- Terminator 2: Dzień sądu (Terminator 2: Judgement Day)
- Mroczny Rycerz (The Dark Knight)
- Ojciec chrzestny 2 (The Godfather: Part II)
- Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)
- Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz (Captain America: The Winter Soldier)
- Dobry, zły i brzydki (The Good, the Bad and the Ugly)
- Wojna o planetę małp (War for the Planet of the Apes)
Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz (Captain America: The Winter Soldier)

- W czym lepszy od poprzedniej części: mniej nudnych schematów, więcej charakteru
- Reżyseria: Joe Russo, Anthony Russo
- Rok premiery: 2014
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Player, Rakuten, vod.pl, Canal+
Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie miał ten niechlubny zaszczyt stania się częścią pierwszej fazy MCU, która, nie oszukujmy się, rozkręcała się bardzo powoli. Marvel potrzebował bowiem czasu, aby wprowadzić do swojego uniwersum wszystkie postacie, zarysować najważniejsze elementy świata przedstawionego, a potem złożyć te wszystkie klocki w jedną całość, by za sprawą Avengers pokazać, że tak wieloczęściowego i spektakularnego widowiska audiowizualnego kino jeszcze nie widziało.
Wielu fanów MCU nie pamięta już zapewne fabuły pierwszego Kapitana Ameryki. Zapamiętany został prawdopodobnie tylko jego tytułowy bohater (o Red Skullu odgrywanym przez Hugo Weavinga też już zapomniano), i to wystarczyło, aby móc kontynuować jego wątek w kolejnych filmach. Nikt więc nie obiecywał sobie za wiele po Zimowym żołnierzu, ale ten okazał się kinem, co się zowie. Za reżyserię wzięli się bowiem bracia Russo i niechaj najlepszym dowodem ich sukcesu będzie fakt, że Marvel Studios nie wypuściło ich ze swoich rąk aż do wielkiego finału w postaci Końca gry.
The Winter Soldier skończył bowiem z nieco przebrzmiałymi klimatami drugiej wojny światowej i walką o ratowanie świata. To dramat jednostki próbującej odnaleźć się we współczesnym świecie (po kilkudziesięciu latach hibernacji), a przy okazji zwalczającej demony przeszłości uosabiane przez tytułowego przeciwnika. Ponadto całość osadzona została w konwencji rasowego kina sensacyjnego pokroju Tożsamości Bourne’a z dodatkowymi elementami SF. Mnóstwo tu zapadających w pamięć scen i ciekawych postaci, za to brak zabawy w zgrywanie startych klisz.
THOR: RAGNAROK
Szukacie innych wywrotowych sequeli w Marvel Cinematic Universe? Długo szukać nie trzeba, bo jednym z nich jest uwielbiany przez wielu Thor: Ragnarok, który całkowicie zmienia sposób opowiadania historii o asgardzkim bogu piorunów, przyjmując konwencję komedii absurdu. Oczywiście film ten nie zatraca się całkowicie w swojej prześmiewczości i nie zapomina rozwinąć wątków poszczególnych postaci. Duża w tym zasługa reżysera, Taiki Waititiego, który zdążył zasłynąć z tego typu produkcji. Ba, zgarnął nawet Oscara za Jojo Rabbit – swoistą satyrę na faszyzm.
