Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 22 sierpnia 2025, 09:55

„Byłoby to niesprawiedliwe”. Zaskakująca deklaracja twórców Silksong: znamy powody braku recenzji przed premierą

Studio Team Cherry woli zawczasu rozesłać klucze Hollow Knight: Silksong uczestnikom kampanii crowdfundingowej oryginalnej gry niż recenzentom, a poza tym ma jeszcze wiele do zrobienia.

Źródło fot. Team Cherry.
i

Hollow Knight: Silksong nie trafi do recenzentów przed premierą. Po części (rzekomo) z szacunku dla wiernych fanów, ale to nie jedyny powód.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy po 6 latach czekania (8 jeśli liczyć od premiery pierwszej gry) gracze nadal ekscytują się drugim Hollow Knightem, rzut oka na wczorajszy zwiastun powinien rozwiać wątpliwości. Trailer z datą premiery Silksong wyświetlono już ponad 3 miliony razy.

Tak, to mniej niż ma nowy gameplay z Call of Duty: Black Ops 7, nie mówiąc o absurdalnych rekordach zwiastunów Grand Theft Auto 6. Ale to także wynik trailera gry bardzo małego zespołu, do tego gry należącej do „martwego” gatunku (przynajmniej w mainstreamie): dwuwymiarowej platformówki / metroidvanii.

Dla porównania: najpopularniejszy zwiastun Ori and the Will of the Wisps (kontynuacji innej „najlepszej metroidvanii” XXI wieku) po 8 latach w serwisie YouTube wyświetlono ponad 2,7 mln razy. Pomińmy też media społecznościowe, które pełne są wpisów graczy, świętujących koniec wojny między „wierzącymi” i „wątpiącymi” fanami HK.

Priorytet: wierni fani, nie recenzenci

Z Silksong mieli już okazję zapoznać się uczestnicy targów gamescom 2025, w tym liczni dziennikarze i influencerzy. Już takie krótkie sesje wystarczyły, by rozbudzić apetyt graczy na pełną wersję gry. Zwłaszcza po artykule Jasona Schreiera z agencji Bloomberg, w którym studio Team Cherry zdradziło bardzo nietypowy powód, dla którego drugi Hollow Knight ukaże się ponad 6 lat po zapowiedzi.

Ta sama rozmowa znanego dziennikarza z twórcami potwierdziła też inną zaskakującą informację: Team Cherry nie roześle kodów recenzenckich – bo zdaniem dewelopera „byłoby to niesprawiedliwe”, gdyby krytycy zagrali przed fanami i uczestnikami kampanii crowdfundingowej na Kickstarterze. Dla przypomnienia: Silksong początkowo miało być DLC do HK i pozostało bonusem dla osób, które wsparły zbiórkę pieniędzy na pierwszą grę.

Wydawałoby się, że taka informacja mogłaby wywołać zaniepokojenie. W przekonaniu części graczy recenzje w dniu premiery są dowodem, że dany tytuł faktycznie jest gotowy do wydania (a przynajmniej że wydawca uznał jego stan za zadowalający). Tym samym ich brak jest podejrzany, a w tym przypadku wymówka zespołu Team Cherry wyraźnie nie przekonała części internautów.

Szacunek to wszystko

Jednakże takie wątpliwości są rzadkością i – jak można zauważyć w licznych wątkach poświęconych tej kwestii, które pojawiły się w mediach społecznościowych – powód jest prosty: fani wierzą Team Cherry bardziej niż – powiedzmy – wielkim wydawcom.

Tak, deweloper przez kilka lat mimowolnie (?) robił z fanów „klaunów”, nie dzieląc się niemal żadnymi informacjami. Tak, w przypadku niemal każdego innego dewelopera gracze nabraliby podejrzeń. Jednakże (jak już pisaliśmy) ten sam wywiad upewnił fanów w przekonaniu, że Team Cherry to zespół pasjonatów, tworzących Silksong nie dla pieniędzy, lecz z chęci stworzenia dobrej gry.

Co więcej, to ten sam deweloper, który stworzył Hollow Knighta. Grę już na premierę tak wypełnioną zawartością, że zawstydzała niejednego droższego indyka lub nawet produkcję AA. Do tego później jeszcze wzbogaconą o tyle dobrze przyjętej i darmowej zawartości, że część nabywców ubolewała, że zakupiła ten tytuł na wyprzedaży zamiast za pełną (i wciąż niewysoką) cenę. Nie dziwi więc, że nawet po 6 latach Team Cherry gracze są wyrozumiali dla dewelopera.

Część internautów zwraca też uwagę na przypadek innego twórcy: Erica „ConcernedApe” Barone’a. Twórca Stardew Valley ma tak wielki kredyt zaufania u fanów tej produkcji, że gracze najpewniej nie mieliby zastrzeżeń, gdyby nie udostępnił kopii recenzenckich swojej następnej gry.

Warto przy tym ponownie przypomnieć, że Team Cherry obiecało udostępnić Silksong za darmo osobom, które wsparły kampanię Hollow Knighta określoną kwotą. Taki był oryginalny bonus zbiórki, kiedy projekt wciąż był „tylko” płatnym DLC do pierwszej gry z serii. Deweloper dotrzyma słowa i „w bardzo bliskiej przyszłości” roześle klucze aktywacyjne HK: Silksong w wersji na PC lub Nintendo Switcha uczestnikom kickstarterowej kampanii (via Reddit). Jest więc szansa, że tym osobom uda się zagrać bez zobaczenia przedwczesnych spoilerów.

Zajęci twórcy

Wypada przy tym napomknąć, że „szacunek” dla wiernych fanów może nie być jedynym powodem podjęcia takiej decyzji. Jason Schreier napomknął w odpowiedzi na własny wpis w serwisie BlueSky, że deweloperzy wspomnieli też o tym, jak wiele czasu zajęłaby generacja i dystrybucja kodów – zbyt wiele dla małego zespołu, który przez następne 2 tygodnie ma jeszcze wiele do zrobienia.

To wyjaśnienie również może dziwić… dopóki sobie nie uświadomimy, że Team Cherry nadal liczy de facto 3 osoby, czy też 5, jeśli uwzględnimy kompozytora Christophera Larkina oraz menedżera ds. marketingu Matthew „Leth” Griffina. Studio korzystało też z okazjonalnego wsparcia innych osób, ale lwią część pracy wykonał właśnie ten główny zespół. Gra nie ma też wydawcy, który wyręczyłby zespół w dystrybucji kluczy.

Taki mały zespół oznacza też, że wydatki studia zapewnie nie były zbyt wielkie (jak na standardy branży). Innymi słowy: zespół nie musi się martwić o sprzedaż w dniu premiery tak bardzo, jak wielu innych twórców. W końcu pierwszy Hollow Knight sprzedał się w milionie egzemplarzy po roku, a teraz twórcy poinformowali, że do graczy trafiło ponad 15 mln kopii HK.

Hollow Knight: Silksong zadebiutuje 4 września na PC, PS4, XOne, PS5, XSX/S oraz obu Nintendo Switchach. Wtedy też ostatecznie przekonamy się, czy warto było czekać 6-8 lat na drugie dzieło studia Team Cherry.

  1. Tylko 15 minut, ale wystarczyło, by rozbudzić nadzieję na więcej. Hollow Knight: Silksong wreszcie można było ograć

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej