Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 20 sierpnia 2025, 21:39

autor: Adam Celarek

Silksong istnieje naprawdę, a ja w niego grałem. Hornet zapowiada dynamiczniejszy gameplay

Entuzjastyczna reakcja tłumu widzów na wspomnienie o Silksongu podczas wczorajszego ONL była jasną wskazówką, że platformówka z Hornet w roli głównej będzie jednym z mocniejszych tytułów tegorocznych targów. Dziś miałem szansę zagrać w jej krótkie demo.

Po latach oczekiwania Hollow Knight: Silksong zaczął powoli być rozpatrywany w podobnych kategoriach co Half-Life 3 lub pecetowy port Bloodborne’a. Tytuł, który od lat rozpala nadzieje fanów, ale pomimo powszechnego hype’u wciąż nie może doczekać się premiery. Rok 2025 wydaje się jednak przełomowy dla nowej gry od Team Cherry, bo po subtelnych zapowiedziach tu i ówdzie demo gry wreszcie pojawiło się na tegorocznych targach gamescom w Kolonii – a ja miałem okazję je ograć.

Wciąż jest klimatycznie…

W czasie ogrywania krótkiego, ledwie 15-minutowego dema dane było mi zwiedzić dwie niewielkie lokacje – omszały zagajnik (Moss Grotto) oraz ognistą planszę pełną mechanicznych platform i przepaści (Deep Docks). Silksong, tak jak pierwszy Hollow Knight, stawia na kreskówkowy, mroczny styl budujący jednocześnie opresyjne, ale i piękne środowisko. W przeciwieństwie do oryginału mam jednak wrażenie, że gra stała się nieco mniej monochromatyczna. Pokryta mchem lokacja przyjemnie pieściła oko głęboką zielenią, która z czasem zaczynała blaknąć wraz z tym jak Hornet zapuszczała się coraz głębiej. Deep Docks to z kolei popis mistrzostwa w użyciu światłocienia – mroczna przestrzeń gwałtownie rozświetlana przez lawę, ogniska i pociski przeciwników.

Nie są to idealne warunki do gry, ale co zrobić.

Miło mi zatem donieść, że gracze zakochani w charakterystycznym artstyle’u oryginału prawdopodobnie i tutaj się nie zawiodą. Team Cherry zdaje się kroczyć sprawdzoną ścieżką wytyczoną w 2017 roku, wprowadzając jedynie drobne kosmetyczne zmiany i usprawnienia. Pomimo panującego wokół zgiełku udało mi się uchwycić także nieco strzępków soundtracku. Wiodącym motywem zdają się być instrumenty smyczkowe, które delikatnie przygrywają w tle podczas eksploracji, by następnie eksplodować w momencie starcia z bossem. Mając w pamięci muzykę z pierwszego Hollow Knighta, o ten aspekt pozostaję spokojny

…wciąż jest trudno

Czymże byłyby jednak piękne audiowizualia bez rozgrywki. Zaprezentowane demo, choć krótkie, zawierało w sobie przyjemny miks platformowego skakania oraz walki. W przypadku tego pierwszego elementu warto zaznaczyć, że sprawne przemieszczanie się po mapie, choć sterowanie jest responsywne, to wciąż wymaga sporej precyzji. Nieuwaga nierzadko kończy się zgonem lub przynajmniej koniecznością powtarzania długich sekwencji. Pod tym względem tożsamość serii została zdecydowanie zachowana.

It's happening!

Obie lokacje w demie kończyły się starciem z bossem. Choć weterani serii zapewne z łatwością poradziliby sobie z wyzwaniem, to muszę szczerze przyznać, że walka z agresywną ćmą (Moss Mother) zajęła mi kilka prób. Pojedynki z większymi przeciwnikami zachowały swój lekko soulsowy charakter – w walce istotne jest nauczenie się zachowań adwersarzy oraz skuteczne reagowanie na każdy atak. Bardzo istotne jest również odpowiednie nawigowanie po przestrzeni areny, bo ataki nadciągają ze wszystkich kierunków.

Sama Hornet zdaje się również charakteryzować większą lekkością w porównaniu z bohaterem pierwowzoru. Choć w tym wypadku może nieco zwodzić mnie pamięć, to jednak mam wrażenie, że nowa protagonistka porusza się nieco zgrabniej i szybciej. Moją uwagę zwrócił również interesujący atak Hornet, polegający na szybkim cięciu i wślizgu pod kątem z powietrza. Z ostateczną oceną systemu walki warto wstrzymać się do pełnej premiery, ale demo sugeruje, że mogą pojawić się w tym zakresie pewne drobne zmiany – ich zaczątki można było zobaczyć w drugiej lokacji, choć zabrakło mi czasu, by je przetestować.

O popularności gry powiedzą Wam tłumy

Entuzjastyczna reakcja tłumu widzów na wspomnienie o Silksongu podczas wczorajszego ONL była jasną wskazówką, że platformówka z Hornet w roli głównej będzie jednym z mocniejszych tytułów tegorocznych targów.

Nie sądziłem jednak, że szereg komputerów z odpalonym demem okaże się chyba najbardziej odwiedzanym stanowiskiem na rozległym stoisku Xboxa. Wygłodniali fani ustawiali się w długiej, zakręcającej kilkukrotnie kolejce – a przecież dziś hale gamescomu nie były jeszcze otwarte dla wszystkich gości! Większości z nich nie był straszny nawet czas oczekiwania wynoszący nawet półtorej godziny.

Dość zatem powiedzieć, że zainteresowanie Silksongiem wydaje się obecnie ogromne. Jest to zarazem szansa, jak i ryzyko dla deweloperów, ponieważ oczekiwania fanów po tylu latach mogą być wręcz nierealistyczne. Czy zatem demo miało okazję zaspokoić ich pierwszy głód?

Dzień dobry, my po Silksonga.

Ostrożnie trzymam kciuki

Mój z pewnością tak; choć krótkie, demo wywarło na mnie pozytywne wrażenie. W głębi ducha wciąż czuję jednak pewne zaniepokojenie. Króciutka prezentacja wydaje się być mocno okrojoną wersją całości, która przez lata zdołała obrosnąć masą oczekiwań ze strony fanów. Mimo wszystko mam szczerą nadzieję, że Team Cherry uda się ostatecznie dostarczyć dopracowany tytuł, który ponownie podbije serca graczy na całym świecie.

Adam Celarek

Adam Celarek

Grami interesuje się od najmłodszych lat. Absolwent filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie obronił pracę z zakresu ludologii. Pracę w GRY-Online.pl rozpoczął na początku 2023 roku. W redakcji pełni rolę autora poradników. Entuzjasta RPG-ów, nietuzinkowych gier indie oraz kompetytywnych tytułów e-sportowych (głównie bijatyk oraz gier MOBA). Poza grami interesuje się także papierowymi grami fabularnymi oraz karciankami kolekcjonerskimi. Miłośnik oldskulowej technologii i stylu retro.

więcej