Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 22 listopada 2015, 11:19

autor: Adrian Werner

Deep Dungeons of Doom - maksimum prostoty i równie dużo dobrej zabawy (najlepsze mobilne RPG #2)

W drugim odcinku naszej serii omawiającej najlepsze mobilne RPG prezentujemy Deep Dungeons of Doom, czyli produkcję, która upraszcza do maksimum mechanizmy dungeon crawlerów, a mimo to zachowuje dużą miodność i wysoki poziom trudności.

W drugim odcinku naszego cyklu przypominające godne uwagi starsze mobilne RPG-i postanowiliśmy polecić coś mniej skomplikowanego. Deep Dungeons of Doom sprowadza klasyczne dungeon crawlery do czystej esencji, a rezultat końcowy, choć prosty, jest zaskakująco miodną propozycją, potrafiącą wciągnąć na długie godziny. Projekt opracowało studio Bossa, czyli autorzy m.in. Surgeon Simulator 2013 czy I Am Bread

Tak jak cała reszta gry, fabuła Deep Dungeons of Doom nie należy do skomplikowanych. Zostajemy przeniesieni do klasycznej krainy fantasy, która stała się ofiarą coraz regularniejszych najazdów demonów. Próby obrony ludzkości przed tym zagrożeniem za pomocą zwykłych wojowników spełzają na niczym. W desperacji król zwraca się o pomoc do szlachetnego bohatera (w tej roli my), powierzając mu zadanie odkrycia i wyeliminowania źródła inwazji.

Pierwsza przygoda kieruje nas do kanałów pod stolicą królestwa, a gdy tam dowiedziemy swojego męstwa otrzymujemy zgodę na wyruszenie w podróż po krainie i wybicie całego zła. Fabuła Deep Dungeons of Doom jest opowiedziana z dużym przymrużeniem oka i naśmiewiem się z oklepanych standardów gatunku fantasy. Nasz bohater to kompletny burak i tępak, który jest jednocześnie święcie przekonany o swojej wyjątkowości. Z jego zadufania w sobie regularnie zresztą nabija się nie tylko narrator ze sporą dozą złośliwości relacjonujący jego przygody, ale nawet zwykli przeciwnicy.

Mechanizmy zabawy to również z pozoru standard gatunku. Eksplorujemy więc podziemia, walczymy z potworami, gromadzimy skarby oraz rozwijamy umiejętności bohatera. Jednak każdy z tych elementów został sprowadzony do absolutnego minimum, oferując prostą, ale o dziwo, jednocześnie dającą masę satysfakcji esencję RPG-a. Nie uświadczymy tutaj swobodnego zwiedzania podziemi. Zamiast tego każde piętro lochu to pojedynczy ekran z przeciwnikami, których musimy zgładzić. Równie prosty jest system walki. Toczy się on w czasie rzeczywistym i został sprowadzony do dwóch wirtualnych klawiszy – jednego służącego do ataku, a drugiego do obrony. Mimo tak minimalistycznego sterowania, potyczki są w rzeczywistości morderczo trudne i szybko gracz musi wykazywać się doskonałym refleksem i umiejętnością idealnego odczytywania ruchów wrogów, gdyż wystarczy kilka błędów, aby postać pożegnała się z życiem.

Do wyboru są trzy klasy postaci – Krzyżowiec, Wiedźma i Najemnik. Każda profesja posiada odmienny ekwipunek, zestaw umiejętności oraz własne drzewko rozwoju. Również sami wrogowie są bardzo różnorodni, w sposób, który sprawia, że wygrane wymagają nauczenia się rytmu ataków poszczególnych typów nieprzyjaciół. Zwłaszcza, że autorzy pozwoli także na próbowanie wyprowadzania ciosów na ułamek sekundy zanim zrobi to przeciwnik, co powoduje zadanie znacznie większych obrażeń i skuteczne opanowanie tej sztuki jest kluczem do pokonania najpotężniejszych nieprzyjaciół.

Całość opakowano w uroczą retro-grafikę, gdzie projekty postaci są bardzo charakterystyczne i sympatyczne, pomimo tego, że zbudowano je z kilkunastu pikseli. Zabawie towarzyszy równie oldskulowa ścieżka dźwiękowa przywodząca na myśl produkcje z komputerów Amiga. W sumie Deep Dungeons of Doom cechują ciekawe pomysły, miodne mechanizmy rozgrywki i urokliwe wykonanie. Jeśli macie ochotę na RPG-a, w którym można dobrze się bawić i wiele osiągnąć w ciągu kilkuminutowych sesji, to trudno o lepsza propozycję.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej