8 przyzwyczajeń z Soulsów, którymi bawi się Elden Ring
Och, Elden Ring. Czekałem na ciebie niczym na Dark Souls 4 w przebraniu i właśnie nim się okazałeś. Nie mogło być lepiej! Czemu jednak bawisz się moimi przyzwyczajeniami? Dlaczego co chwilę to, co pozornie znane, okazuje się świeże i inne?
Spis treści
- 8 przyzwyczajeń z Soulsów, którymi bawi się Elden Ring
- Nie czeka Cię sekretna ścieżka
- Nowy rodzaj zagubienia
- Hop, hop, hop – teleport
- Ciche grindowanie
- Git gud? Niekoniecznie
- Wielowymiarowość systemu walki
- Efekty pogodowe i statusy
Git gud? Niekoniecznie
A skoro jesteśmy przy „szefach”, to mała rada – nie silcie się na pokonywanie ich przy pierwszym spotkaniu (nie mylić z pierwszą próbą). Elden Ring wręcz zniechęca do powolnego uczenia się bossów i stopniowego zeskrobywania ich pasków życia. Owszem, ruchy antagonistów jak zwykle trzeba zapamiętywać – bez tego będziemy dostawać regularne bęcki – ale nie musimy mieć ich opanowanych do perfekcji, by odnieść zwycięstwo.
W liniowym Dark Souls często było to wymagane. Jeśli zaś napotkamy na jakiegoś sprawiającego problemy twardziela w Elden Ringu, nic nie stoi na przeszkodzie, by zaznaczyć go sobie na mapie i na jakiś czas zostawić w spokoju. Potem, gdy znów postanowimy stawić mu czoła, może się okazać, że jesteśmy w stanie podjąć z nim walkę jak równy z równym.
Zostało jeszcze 67% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie