Nox. Wspominamy zapomniane gry RPG 🕯️

- Zapomniane RPG – wspominamy gry, które zasługują na trochę miłości
- Lionheart: Legacy of the Crusader
- Gorasul: Dziedzictwo smoka (Legacy of the Dragon)
- Return to Krondor
- Nox
- Anachronox
- Heretic Kingdoms: The Inquisition (dawniej Kult)
- Evil Islands
- Arx Fatalis
- Vampire the Masquerade: Redemption
Nox

- Co to: przesympatyczne, mocno zręcznościowe action-RPG
- Rok wydania: 2000
- Producent: Westwood
- Gdzie dostać: GOG.com
Z Noxem jest trochę jak z Wolcen: Lords of Mayhem. Studio Westwood idealnie trafiło w moment, gdy wszyscy ostrzyli sobie zęby na Diablo II – tak jak Wolcen umilił nam oczekiwanie na Path of Exile 2 i Diablo IV. A przy tym była to cholernie dobra gra. Takie lżejsze, sympatyczniejsze action-RPG, z dużo bardziej rozwiniętym modułem zręcznościowym.
Bohatera, niczym w Ultimie, przeniosło sprzed telewizora w naszym świecie do krainy fantasy. Takiej kolorowej, baśniowej i zakręconej, jak z humorystycznej odmiany gatunku. To, że atmosfera była lżejsza, nie oznaczało jednak, że mieszkańcy mieli spokojny sen. Wiedźma Hekubah szerzyła chaos wraz ze swoimi poplecznikami, a my jako wybraniec losu – ciapowaty, ale zawsze – mieliśmy za zadanie ją powstrzymać. Wspierał nas w tym tajemniczy kapitan powietrznego statku.
Noxa cechował duch zawadiackiej, kpiarskiej przygody, ale na tym charakterek gry się nie kończył. Do dyspozycji mieliśmy trzy klasy. Wojownika, zaklinacza i maga. Zaledwie i aż. Nie tylko walczyliśmy inaczej, ale też i gra rzucała nam odmienne wyzwania. Nawet fabuła i kolejność odkrywania lokacji przebiegały różnie, zależnie od klasy. Tak naprawdę dostawaliśmy pakiet 3 w 1. Do tego Westwood zafundowało tłuściutki multiplayer, w którym na arenach zmagać się mogło po kilkudziesięciu graczy. Dziś Nox stałby się pewnie całkiem wziętą grą-usługą z oddaną bazą użytkowników.

Tę grę zapamiętałem z kilku powodów. Wyszła w doskonałym momencie, gdy wszystko, co diablopodobne, z automatu skupiało na sobie uwagę graczy. Zabierała chętnych do fajnego, magicznego, lekko pratchettowskiego świata. Nieźle symulowała fizykę – wszystkie czary czy wybuchy potrafiły przesuwać lub nawet niszczyć elementy otoczenia. No i rysunkowy styl grafiki sprawił, że nawet dziś wygląda nieźle. Brawo!
Filip „fsm” Grabski