Lionheart: Legacy of the Crusader. Wspominamy zapomniane gry RPG 🕯️

Hubert Sosnowski

Lionheart: Legacy of the Crusader

  1. Co to: łabędzi śpiew Black Isle
  2. Rok wydania: 2003
  3. Producent: Black Isle / Reflexive Entertainment
  4. Gdzie dostać: GOG.com, Steam

Około roku 2000 nikt poza księgowymi nie przypuszczał, że jakaś siła na tym świecie potrafiłaby zatrzymać BioWare i Black Isle, ojców takich tytułów jak Baldur’s Gate, Icewind Dale, Planescape: Torment czy Fallout (to ostatnie to dzieło samego BI). Cóż, Black Isle pokonała ekonomia. Wydawca, Interplay, chylił się ku upadkowi i wyprzedawał wszystko jak leci. Próbował ratować się za pomocą Icewind Dale 2 i Lionhearta: Legacy of Crusader, ale widzicie dziś gdzieś jakieś funkcjonujące Black Isle? Właśnie, deweloperzy ci rozpierzchli się na cztery strony świata.

Łabędzim śpiewem tego studia był ostatni z wymienionych tytułów. Lionheartowi daleko do ideału. Wygląda jak dwie gry połączone w jedną. Zaczyna się jak RPG idące po status wybitnego. Mamy tu kawałek ambitnej, intrygującej historii w alternatywnym świecie, do którego podczas jednej z krucjat przedarła się magia wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza. To uniwersum potrafiło pochłonąć. Z Barcelony, gdzie zaczynaliśmy zabawę, wyniosłem kapitalne doświadczenie. Przemierzaliśmy tu spore, niebezpieczne miasto, pełne intryg, zdrad i tajemnic – i sporo czasu mijało, nim mogliśmy je wszystkie odkryć.

Po drodze poznawaliśmy wiele postaci historycznych, sam Leonardo da Vinci prowadził nas niczym mentor przez zawiłości alternatywnej wersji miasta. Czekało nas mnóstwo ciężkich wyborów, unikania potężnych politycznie wrogów i lawirowania. Niestety, po opuszczeniu murów zaczynała się diablopodobna wyrzynka, która do legendarnego systemu S.P.E.C.I.A.L. nie do końca pasowała. Pod koniec rozgrywki docieraliśmy jeszcze do całkiem niezłej fabuły, ale po drodze musieliśmy przebijać się przez hordy nudnych potworków – oraz przez świadectwo upadku legendarnego studia. Niemniej dla tych pierwszych dziesięciu czy nawet piętnastu godzin warto Lionhearta sprawdzić.

Moje zażyłe stosunki z Lionheartem zaczęły się od... czytania instrukcji tej gry. Zapoznając się z opisem tego uniwersum – z opowieścią o trzeciej krucjacie, podczas której do naszego świata wdarła się magia i odkształciła kolejne cztery wieki znanej nam historii – czułem, jak serce zaczyna mi mocniej bić. Szybko pojawiło się niezłomne postanowienie: ten tytuł koniecznie muszę przejść.

Oczywiście Lionheart robił, co mógł, żeby mnie od tego zamiaru odwieść. Dziś szybko rzuciłbym ową grę w cholerę i nie użerał się z niekończącym się szeregiem frustrujących walk – ale wtedy byłem młody i pełen zapału. I moje aktualne, zdziadziałe wcielenie dziękuje tamtemu mnie, bo drugiej takiej przygody już nigdy nie przeżyłem. Szkoda, że całe uniwersum poszło w diabły razem z Black Isle Studios.

Krzysztof „Draug” Matysiak

Najfajniejszym elementem Lionhearta: Legacy of the Crusader jest świat. Stworzona przez Black Isle Studios i Reflexive Entertainment alternatywna wersja XVI wieku – z licznymi nadnaturalnymi elementami – ma swój niezaprzeczalny urok. Fani trylogii husyckiej Andrzeja Sapkowskiego poczują się tutaj jak w domu – mamy fanatycznych inkwizytorów, niebezpiecznych magików i całą gamę postaci mniej lub bardziej historycznych (choć często zmienionych, by lepiej pasowały do nowych, nadnaturalnych realiów). Zresztą sami powiedzcie, czy uniwersum, w którym krzyżowcy organizują krucjaty przeciwko smokom, nie jest warte odwiedzenia?

Bartosz „Aquma” Świątek

Podobało się?

82

Hubert Sosnowski

Autor: Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Do 2023 roku szef działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2020-04-14
09:55

Nepanthe Junior

Nie szkoda ci życia na ocenianie kto w jaką grę powinien grać?

Komentarz: Nepanthe
2020-03-16
10:49

Brzydki Legionista

Brzydki

Divine Divinity - Gra mojego dzieciństwa. Kupiona kiosku za 9,99zł. Przez kilka lat nie umiałem nawet opuścić pierwszej wioski.
dopiero po kilku latach od zakupów udało mi się ją przejść. Myślę, że chodzi o język angielski. Wówczas nie rozumiałem za dużo, a Divine Divinity niesie ze sobą super historie!

Komentarz: Brzydki
2020-03-09
21:45

Cobrasss Senator

Cobrasss

Bardzo miło że ktoś wspomina Evil Islands: Klątwa zagubionej duszy, pamiętam ile razy z kumplem grali na multiku, zazwyczaj to ja byłem wabikiem na stworki na które kolega ciskał silne czary,
Nie było łatwo ale pozyskane materiały przydawały się na zrobienie lepszych pancerzy i paru przedmiotów.

Komentarz: Cobrasss
2020-03-09
16:44

setho Junior

Pierwszy artykuł z jakim się zgadzam tak w 90%. Może bym dodał rage of mages ale bardziej dwójkę.

Komentarz: setho
2020-03-09
15:38

exterminator10000 Chorąży

Prawda polać mu !!!!

Komentarz: exterminator10000

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl