Pięć dołujących gier z Europy Wschodniej na dobry początek deszczowej i szarej polskiej jesieni
Niektórzy wolą zanurzyć się w jesiennej melancholii, zamiast z nią walczyć. Dla takich osób wybraliśmy pięć ponurych, ale fascynujących gier ze wschodnioeuropejskiego rynku. Idealnie pasują do deszczu, wiatru i szaroburego nieba polskiej jesieni.
Spis treści
Jesień w Polsce potrafi być urocza ze swoimi wielokolorowymi liśćmi, ale potrafi też wprowadzić w depresyjny nastrój. Krótkie dni, brak słońca, ulewy i błoto stwarzają jednak okazję do dłuższych posiedzeń przy komputerze i konsoli. W takiej aurze część graczy lubi zanurzyć się w opowieściach, których mroczny charakter odpowiada krajobrazowi za oknem. Jesienną melancholię umiejętnie potęgują produkcje powstałe na wschód od Odry. Na tym rynku bez trudu można znaleźć surowe tytuły pełne beznadziei i trudnych wyborów, które ciężko wyrzucić z głowy jeszcze długo po wyłączeniu sprzętu do grania.
Jedne z najmroczniejszych gier wideo w historii nie powstały w Europie Wschodniej przez przypadek. Często są tworzone na styku polityki, wojny i codziennego trudu przetrwania, a w takich warunkach trudno o luksus w postaci optymizmu.
W naszym zestawieniu znajdziecie pięć propozycji, których siła wcale nie tkwi w graficznych wodotryskach (z jednym wyjątkiem) czy zawrotnej, szalonej akcji, tylko w atmosferze – brudnej, dusznej i przejmującej. To produkcje dołujące bardziej niż listopadowy deszcz, ale i przyciągające szczerością, melancholią i klimatem, jakiego nie sposób doświadczyć gdzie indziej.
Pathologic 2 – najpiękniejszy symulator cierpienia
- Platformy: PC, XOne, PS4
- Data premiery: 23 maja 2019
Krótką prezentację Pathologic 2 wypada zacząć od wyjaśnienia, że wcale nie jest to sequel, tylko remake „jedynki” z 2005 roku. Produkcja Ice-Pick Lodge to połączenie survival horroru z RPG, w którym akcję obserwujemy z pierwszoosobowej perspektywy.
Historia przenosi nas na początek XX wieku, do leżącego gdzieś pośród bezkresnych rosyjskich stepów miasteczka, gdzie wcielamy się w ni to chirurga, ni to szamana Artemy’ego Burakha – gra jest pełna odwołań do rosyjskiej kultury, rozważań na temat filozofii, ideologii i religii. Młodzieńca poznajemy w momencie, gdy ten powraca z dalekiej stolicy za sprawą dramatycznego listu od ojca – który, jak się wkrótce okazuje, został właśnie zamordowany, o co mieszkańcy od razu obwiniają Artemy’ego. Na domiar złego w mieście wybucha epidemia tajemniczej i niezwykle niebezpiecznej choroby. Jako że jesteśmy jednym z trzech medyków w odciętym od świata miasteczku, nasz cel stanowi powstrzymanie plagi. Mamy na to tylko 12 dni.
Rozgrywka polega na eksplorowaniu miasteczka i okolic, gromadzeniu przedmiotów, rozmowach i handlu z mieszkańcami, a także na walce – a raczej na jej unikaniu, bowiem jest ona absolutną ostatecznością. Nieubłaganie upływający czas sprawia, że z całą pewnością nie zdążymy załatwić wszystkich spraw – poziom trudności jest naprawdę wysoki i tylko rośnie z każdym naszym zgonem. Wraz z kolejnymi godzinami wzrasta uczucie głodu, pragnienia i zmęczenia – poprawić ten stan wcale nie jest łatwo, bo w mieście brakuje praktycznie wszystkiego i regularnie jesteśmy zmuszeni decydować, czy w ogóle podjąć się świetnie pomyślanych zadań fabularnych, czy tylko utrzymać się przy życiu. A wszystko staje się jeszcze trudniejsze, jeśli i my zachorujemy... W takich to warunkach musimy pomóc nie tylko sobie, ale przede wszystkim innym – w końcu wcielamy się w lekarza. Na początku należy rozpoznać dolegliwość, a następnie wdrożyć leczenie – o ile możemy sobie pozwolić na stratę bezcennych zasobów. Jak to się mówi: „każdy lekarz ma swój cmentarz” – nie będziemy bowiem w stanie wykurować wszystkich pacjentów.