Pretendenci. Największe grzechy polskich seriali kryminalnych

- Katalog polskich kryminałów
- Suma wszystkich nieszczęść w polskich kryminałach
- Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?
- Źródło problemu z polskimi kryminałami
- Pretendenci
- Glina wraca, czyli stare psy znowu w mieście
Pretendenci
Podczas zachłyśnięcia się nowoczesnym podejściem do konsekwentnie prowadzonych fabuł scenarzyści skupili się na tym, by opowieść pod względem nastroju zmierzała w jedną stronę –ciemności i depresji. Seriale proceduralne wymagały innej dyscypliny narracyjnej i tworzenia historii, której poszczególne rozdziały otrzymują domknięcie co odcinek lub dwa. A wraz z tym – pewną formę katharsis. To zaś zostawiało przestrzeń na momenty spokojniejsze czy zabawniejsze – ciąg epizodów tworzy rutynę, a w tę łatwiej wpleść zróżnicowane motywy i pomysły.
Rękawicę próbowała podjąć Krucjata (reż. Łukasz Ostalski), która pojedyncze sprawy kryminalne spaja intrygą wymierzoną w głównego bohatera. Serial cieszy oko efektownymi kadrami i bardziej zróżnicowanym nastrojem, ale mimo popularności do pełnego sukcesu jeszcze daleko. Produkcja ta wykłada się na poziomie scenariusza, w którym nie brakuje absurdów i topornych dialogów. Aktorzy, naprawdę zdolni, robią, co mogą (wiele scen ratuje znana z Matek pingwinów Masza Wągrocka, ale ona pociągnęłaby do góry i reklamę Winiar), jednak to nie zawsze wystarczy.
Jeszcze gorzej wypada Idź przodem, bracie Macieja Pieprzycy. Opowiada o pogubionym antyterroryście (niezły Piotr Witkowski), który – by spłacić długi zaciągnięte przez ojca hazardzistę – postanawia okradać przestępców. Miniserial Netflixa teoretycznie również próbuje przełamać schemat unurzanego w smutku kina gangsterskiego i zdekonstruować antybohatera, a przy tym bazuje na ciekawym pomyśle. W praktyce jego atuty kończą się na aktorstwie i kilku scenach akcji. Cały potencjał zostaje zaprzepaszczony przez chaotyczny scenariusz z nieinteresującymi bohaterami. Sytuację pogarsza fatalny montaż przypominający paradokumenty w stylu Malanowskiego i partnerów.
Lepiej broni się Prosta sprawa z maja 2024, czyli sensacja na bazie prozy Wojciecha Chmielarza, wyreżyserowana przez Cypriana T. Olenckiego (Furioza). Bezimienny (dobry Mateusz Damięcki) przyjeżdża do Jeleniej Góry, by spotkać się z przyjacielem Prostym i oddać 200 złotych, ale poszukiwania kierują bohatera na kurs kolizyjny z lokalnymi gangsterami. Produkcja ta cechuje się przyzwoitym montażem i dobrymi scenami walk oraz scenariuszem z dialogami, które pozwalają aktorom bawić się rolą – przoduje w tym Piotr Adamczyk jako nieporadny, a w sumie groźny przestępca Kazik. Westernowa prostota i lekkość wyróżniają serial Canal+ na tle konkurencji.