Podwodne frustracje w Narcosis. Strach zaczyna się poniżej 1000 metrów. O grach, które każą nam zanurzyć się w głębiny
- Morskie głębiny bardziej zabójcze niż kosmos
- SOMA, czyli podwodne pytania o naturę człowieczeństwa
- Podwodne frustracje w Narcosis
- Strach przed tym, czego nie widzimy
- Podwodne Limbo
- Koszmar w lodowej otchłani
- Inne spojrzenia na podwodny strach
Podwodne frustracje w Narcosis
W poszukiwaniu podobnych wrażeń można zwrócić się ku Narcosis, czyli innemu podwodnemu horrorowi psychologicznemu, wypuszczonemu w marcu 2017 roku. Niestety moim zdaniem zespół Honor Code nie sprostał wyzwaniu, bowiem choć „na papierze” Narcosis ma wszystko, czego potrzebuje, by zostać drugą SOMĄ, to jednak wiele podjętych przez twórców decyzji projektowych uważam za całkowicie nietrafione.
Narcosis pozwala nam wcielić się w zawodowego nurka ubranego w ciężki skafander typu ADS (Atmospheric Diving Suit), umożliwiający mu pracę na dużych głębokościach. Po tym, jak dochodzi do tragicznego w skutkach wypadku, oceaniczna głębia zmienia się dla niego w jedno wielkie i przytłaczające więzienie; mniejszym stał się jego kombinezon „pieszczotliwie” nazywany „chodzącą trumną”. Narcosis potęguje wrażenie przebywania w głębinach, nieustannie zmuszając nas do uzupełniania zapasu tlenu. Ponadto otaczająca nas woda sprawia, że każdy krok i każda wykonana przez nas czynność wyraźnie wymaga wysiłku.
To ostatnie sprawia jednak, że rozgrywka jest dość ślamazarna; sytuacji nie ratuje nawet możliwość skorzystania ze swoistego „dopalacza” odpychającego bohatera na kilka metrów do przodu. Przyczepić się można również do tego, iż zdecydowanie zbyt często autorzy pozwalają nam się zgubić, co początkowo służy budowaniu atmosfery, jednak z czasem może stać się powodem frustracji.
Na tym jednak nie kończą się problemy Narcosis. Przeciwnicy w postaci ryb identyfikujących się jako facehuggery z Obcego, a także krabów pacyficznych z pancernymi odnóżami zdolnymi przebić gruby kombinezon bohatera zdecydowanie częściej działają nam na nerwy niż straszą. Czarę goryczy przelewa fakt, że mniej więcej od połowy gry naszej podwodnej przeprawie zaczyna towarzyszyć narrator, co ma absolutnie destrukcyjny wpływ na klimat odosobnienia. Niestety wszystko to sprawia, że Narcosis nie potrafię opisać inaczej niż zmarnowany potencjał. Niemniej potrafię sobie wyobrazić, że ktoś może przymknąć oko na te bolączki i dobrze się tu bawić, tak jak ja dobrze się bawiłem mniej więcej przez pierwszą godzinę rozgrywki.

