The Last of Us – od sielanki do końca świata w kwadrans. Początki gier, które zapamiętamy na zawsze
- Początki gier, które zapamiętamy na zawsze
- Medal of Honor: Frontline – jak Tom Hanks w Szeregowcu Ryanie
- BioShock – podwodny świat z nutką dekadencji
- Mass Effect 2 – ciary na skórze
- Uncharted 2: Among Thieves – wsiąść do pociągu nie byle jakiego
- The Last of Us – od sielanki do końca świata w kwadrans
- Nier: Automata – arcydzieło zaskakujące wszystkim
- Metal Gear Solid V: The Phantom Pain – wieloryb i jednorożec płoną na niebie
- Final Fantasy VII – bombowy początek
- Star Wars: The Force Unleashed – żółte napisy zawsze zapowiadają „epicki” wstęp
The Last of Us – od sielanki do końca świata w kwadrans

- Producent: Naughty Dog
- Rok wydania: 2013
- Platformy: PlayStation 3, PlayStation 4
Okazuje się, że studio Naughty Dog nie tylko opanowało do perfekcji sekwencje z filmów o Indianie Jonesie. Jeśli trzeba, potrafi wstrząsnąć też odbiorcami, podejmując trudne i poważne tematy. A takie właśnie są pierwsze chwile z pierwszą częścią The Last of Us. W ogóle nie znamy jeszcze Ellie, jest tylko Joel i jego córka Sarah. W kilku krótkich ujęciach dowiadujemy się, jak bardzo przejmuje się on swoją pracą i że sam wychowuje córkę, która zapewne jest jego oczkiem w głowie, mimo że on musi poświęcać się zarabianiu pieniędzy, a ona jest już dość samodzielna.
W zwykły wieczór nagle wdzierają się niepokojące odgłosy anarchii na ulicach. Joel z Sarah i bratem lądują w samochodzie, by przenieść się w jakieś bardziej bezpieczne miejsce. Towarzyszymy im w środku pojazdu, ale scenie tej daleko do spokojnej jazdy z Half-Life’a. Na ulicach dzieją się dantejskie sceny – budynki płoną, jedni ludzie biegną gdzieś w panice, inni atakują wszystkich w jakimś amoku. Po chwili uciekamy przed niebezpieczeństwem na piechotę, a Joel niosący córkę na rękach nie pozostawia wątpliwości, kto tu jest najważniejszy. I wtedy scenarzyści z Naughty Dog uderzają nas obuchem w głowę. Joel traci wszystko, co najcenniejsze, na dodatek w okolicznościach, których można było przecież uniknąć, które za nic nie powinny mieć miejsca. Tym bardziej więc czujemy ból, bezsilność, a zaraz potem wściekłość Joela – emocje, które zaważą na końcówce historii z The Last of Us.
