Nier: Automata – arcydzieło zaskakujące wszystkim. Początki gier, które zapamiętamy na zawsze
- Początki gier, które zapamiętamy na zawsze
- Medal of Honor: Frontline – jak Tom Hanks w Szeregowcu Ryanie
- BioShock – podwodny świat z nutką dekadencji
- Mass Effect 2 – ciary na skórze
- Uncharted 2: Among Thieves – wsiąść do pociągu nie byle jakiego
- The Last of Us – od sielanki do końca świata w kwadrans
- Nier: Automata – arcydzieło zaskakujące wszystkim
- Metal Gear Solid V: The Phantom Pain – wieloryb i jednorożec płoną na niebie
- Final Fantasy VII – bombowy początek
- Star Wars: The Force Unleashed – żółte napisy zawsze zapowiadają „epicki” wstęp
Nier: Automata – arcydzieło zaskakujące wszystkim

- Producent: Platinum Games
- Rok wydania: 2017
- Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
Przez pierwsze 30 minut swoistego prologu Niera: Automaty dzieje się tyle, że można by tym obdarować z pięć różnych gier, a każda z nich wyglądałaby przy tym oryginalnie i kompletnie. Twórcy z Platinum Games udowodnili, że nie trzeba scenarzystów i operatorów kamery wprost z Hollywood, by stworzyć ciekawy i angażujący wstęp. Wystarczą do tego metody z pierwszych, klasycznych dziś gier arcade.
Nier: Automata rozpoczyna się od sekwencji walki w futurystycznym myśliwcu bojowym, którą oglądamy z góry, niczym w stareńkim River Raidzie. Po chwili statek widać już z boku, a gra staje się scrollowaną w prawo strzelaniną w stylu Defendera z 1980 roku. Tempo nie zwalnia i zaraz potem sterujemy pannicą w kusym stroju, a gra zmienia się w slashera TPP. Małych przeciwników zastępuje wielka machina, później znowu pojawiają się standardowi wrogowie, jednak teraz w widoku z góry jak w gatunku top-down. A dla twórców Niera to dopiero rozgrzewka, bo kamera serwuje jeszcze typową platformówkę z bohaterem oglądanym z boku oraz walkę TPP z wielkim bossem.
Przeplataniu się różnych klasycznych gatunków towarzyszy niezwykła, dyktująca tempo ścieżka dźwiękowa i oryginalne projekty przeciwników oraz ogólnie całego uniwersum Niera. Świat ten już jako taki jest ciekawy, a na dodatek w wirze walki pojawiają się pytania: „Kim jesteśmy?”, „Z kim walczymy i o co?”. Automata to jednocześnie artystyczne i gameplayowe dzieło sztuki – gra totalna od samego początku, a później jest jeszcze lepiej i ciekawiej.
