autor: Krzysztof Mielnik
Platformówki, które... nauczyły mnie skakać
To zastanawiające, że gatunek, który jeszcze niecałą dekadę temu tak dumnie przewodził wszystkim wydawanym ówcześnie produkcjom, w chwili obecnej – nie licząc kilku wyjątków rocznie, coraz mniej zresztą znaczących – przestał istnieć...
Spis treści
- Platformówki, które... nauczyły mnie skakać
- „Bruce Lee”
- „Montezuma’s Revenge”
- „Jet Set Willy” & „Jet Set Willy II”
- Seria „Super Mario Bros.”
- „Ghosts and Goblins”
- „The Great Giana Sisters” & „The Great Giana Sisters 2”
- „Indiana Jones and The Last Crusade”
- „Rick Dangerous” & „Rick Dangerous 2”
- Seria „Dizzy”
„Jet Set Willy” & „Jet Set Willy II”
Rok produkcji: 1984 & 1985
Producent: Software Projects Ltd.
Grałem na: C64
Gdyby słynny skądinąd „Jack Set Willy” trafił w me ręce nieco później, pewnikiem obszedł bym go bokiem, poświęcając czas dużo atrakcyjniejszym wizualnie tytułom. (mentalność dziecka. No co? ;-P)Traf chciał jednak, że była to jedna z pierwszych gier, jakie zapuściłem na moim świeżuteńkim Commodorku, co z góry musiało wywołać mój do niej sentyment. Na całe szczęście!
O co tu chodzi, wie pewnikiem każdy ze starszych graczy. Prowadzimy naszego kapelusznika przez poszczególne pokoje jego domostwa, zbieramy porozrzucane sprzęty i pilnujemy, aby zmieścić się w wyznaczonym czasie. Tak brzmi teoria. W praktyce bowiem gierka zmuszała nasze szare komórki do nie lada wysiłku, a wykonanie jednego fałszywego ruchu kosztowało utratę szans na pomyślne ukończenie zadania. Do dyspozycji oddano nam zaledwie trzy możliwości działania: prawo, lewo, skok. Wystarczyło to jednak, aby wynieść grę na piedestały. Obydwie odsłony Jet Set Willy, podobnie jak i ich ‘starszy brat’, wydany rok wcześniej „Manic Miner”, na stałe wpisały się w historię gier komputerowych, osiągając wielomilionową sprzedaż.