Tom Clancy’s Rainbow Six – „To nie jest strzelanina!!!”. 10 najlepszych gier 1998 roku
 
- Otwarcie Wrót Baldura i Valve na tronie - 10 najlepszych gier 1998 roku
- Baldur’s Gate – „czasem trzeba wymieniać kompakty”
- Tom Clancy’s Rainbow Six – „To nie jest strzelanina!!!”
- Unreal – „orgazm to mało powiedziane”
- StarCraft – „nic nowego, a cieszy”
- Thief: The Dark Project – „szalenie oryginalna gra przygodowa”
- Grim Fandango – „gaszenie ognistych bobrów”
- Commandos: Behind Enemy Lines – „każda misja to nowe wyzwanie”
- Colin McRae Rally – „wzór do naśladowania przez innych producentów”
- Falcon 4.0 – „będzie się wielokrotnie powracać”
Tom Clancy’s Rainbow Six – „To nie jest strzelanina!!!”
Data premiery: 21 sierpnia 1998
Producent: Red Storm Entertainment
Gatunek: taktyczna strzelanina FPP
Platforma: PC Windows (1998)
Według zapowiedzi R6 miało być czymś zupełnie nowym, wręcz przełomem wśród gier FPP. Czym jest Rainbow Six? Red Storm Entertainment twierdzi, że symulatorem działania oddziału antyterrorystycznego. [...]
To nie jest strzelanina! Brawura jest ostatnią cechą, jakiej potrzebuje członek brygady antyterrorystycznej, i tak właśnie jest w R6. Fascynujące jest, że jeden strzał kończy sprawę. Była to pierwsza dostrzeżona przeze mnie różnica oddzielająca Rainbow Six od wszelkich strzelanin. Nie trzeba wywalać ton amunicji po to, aby rozwalić kilku mutantów. Właściwie wymierzony pojedynczy strzał pozwala wyeliminować terrorystę.
[...]
Jedyną wspólną cechą R6 i znanych gier FPP jest fakt, że akcję ogląda się oczyma kierowanej postaci. Jeśli miałbym zaszufladkować tę grę, byłbym raczej skłonny nazwać ją symulatorem albo strategią, albo grą RPG, albo... zresztą, czy to ważne? Rainbow Six to wspaniała i wciągająca gra. Stawia nowe wymagania i zapewnia wiele godzin dobrej zabawy.
Recenzja gry Tom Clancy’s Rainbow Six, „Secret Service” nr 61, ocena 9/10

Ogromne kłopoty, jakie miał recenzent w 1998 roku przy próbie opisania, czym tak naprawdę jest Tom Clancy's Rainbow Six, dobrze pokazują, jak rewolucyjny był to tytuł wśród innych gier FPP. Dość powiedzieć, że obecnie, przy dzisiejszych możliwościach i doświadczeniu, absolutnie nikt nie odważył się powtórzyć formuły rozgrywki z trzech części Rainbow Six. O ile bowiem nadal pojawiają się świetne strzelanki taktyczne, żadna nie oferuje rozbudowanego modułu planowania singlowych misji, jaki wyróżniał gry z tej serii.
Przesuwając kropki na tle prostego schematu pomieszczeń i ustalając rozkazy oraz koordynację poszczególnych akcji, można było spędzić w planerze o wiele więcej czasu niż w trybie FPP ze spluwą w dłoni. A dobrze zaplanowana operacja potrafiła praktycznie przejść się sama. Gra porażała realizmem i właśnie to stanowiło wtedy jej największą, najbardziej wciągającą atrakcję.
Obok tego było jeszcze nazwisko słynnego pisarza Toma Clancy’ego w tytule, które w tamtym czasie stanowiło gwarancję wiarygodnej fabuły i przywiązania do detali. Gra nie odwzorowuje powieści – bazuje na jej wczesnym szkicu, ale zawiera wiele jej charakterystycznych elementów, jak choćby bohaterów i słynny wykrywacz bicia serca, przy którym upierał się ponoć sam Clancy. Ostatecznie Rainbow Six ukazało się na pecetach później niż książka – przez kłopoty z wydajnością (płynność nie przekraczała 10 FPS-ów) i ogromny crunch, jakiego z tego powodu doświadczyli programiści. Tom Clancy’s Rainbow Six uważane jest za kamień milowy wśród gier FPP, protoplastę gatunku strzelanek taktycznych i jedną z najlepszych gier 1998 roku
