Odkopałem najlepsze zapomniane mechaniki hack’n’slashów
Inspiracja, naśladownictwo, kalka czy wręcz plagiat. Twórcy gier nieustannie czerpią z dorobku swoich poprzedników podpatrując pewne schematy, mechaniki. Niekiedy, o zgrozo, w szale powielania uda im się pominąć prawdziwe perły.
Spis treści
- Odkopałem najlepsze zapomniane mechaniki hack’n’slashów
- Malarz, tynkarz, nekromanta
- Pokaż mi swoje towary
- Nie spać, zwiedzać, levelować
- Potyczka na cienkim lodzie
- Co pięć mieczy, to nie jeden
- Nic o mnie beze mnie
Nic o mnie beze mnie
Inni również próbowali urozmaicać gameplay. Czy nazwiemy to źródłem inspiracji, czy przestrogi – pozostawiam Waszej ocenie, drodzy młodzi deweloperzy, do których, rzecz jasna, w tekście się zwracam. Można w grze dodać np. sekwencje tower defense (The Incredible Adventures of Van Helsing), wprowadzić elementy survivalowe (Vikings: Wolves of Midgard) albo też postawić wszystko na jedną kartę i oprzeć całą rozgrywkę na jednej klasie, powiedzmy – nekromancie (Undead Horde) lub bardzie (The Bard’s Tale: Opowieści barda).
Zostało jeszcze 62% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie