- Najgorsze filmy, które zarobiły miliony
- Jurassic World
- Batman vs Superman
- Ostatni władca wiatru
- Król lew
- Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
- Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
- Szybcy i wściekli 8
- Transformers: Wiek zagłady
- Alicja w krainie czarów
Alicja w krainie czarów

- Reżyser: Tim Burton
- Rok produkcji: 2010
- Ocena na Rotten Tomatoes: 51%
- Ocena na Metacritic: 53
- Box office: 1,025 miliarda
- Gdzie obejrzeć?: Disney+
Tim Burton to wizjoner, wiemy o tym nie od dziś. Każdy jego film to doświadczenie, które najlepiej przeżyć w kinie, ale trzeba pamiętać, że od jakiegoś czasu Burton się trochę „wypalił”. Brakuje mu kinofilskiej zaciekłości jak w Edzie Woodzie czy nowatorskich pomysłów jak w Edwardzie Nożycorękim, ale jeśli przymkniemy oko na detale, to i tak będziemy się świetnie bawić. No, może nie na każdym filmie – jego Alicja w krainie czarów to bardziej laurka Burtona dla Burtona niż dla literackiego pierwowzoru. To produkcja pełna urokliwych ujęć, ale dosyć pusta, jeśli chodzi o treść.
Nie pomaga też Johnny Depp, który wciela się w Szalonego Kapelusznika. Na pierwszy rzut oka jego rola jest hipnotyzująca, ale po pewnym czasie można odnieść wrażenie, ze ulubiony/znienawidzony aktor Ameryki za bardzo „szarżuje” i przypomina fantastyczną, pokręconą wersję Jacka Sparrowa.
Co więcej, Tim Burton tak jakby „olał” resztę nazwisk, które występują tym filmie i nie wykorzystał ich możliwości – a w filmie znajdziemy takie persony jak Alan Rickman, Helena Bonham Carter, Mia Wasikowska. Są oni jednak tylko pretekstem, aby ciągnąć fabułę do przodu i bawić się światem wykreowanym przez Lewisa Carrolla. Jeśli ktoś zwraca uwagę wyłącznie na audiowizualne niuanse, to będzie zachwycony. Pozostaje pytanie – co z resztą widzów?
Od autora
Wierzę w filmową wolność wyboru – mamy prawo oglądać, co tylko chcemy, i nikomu nic do tego. Nie zgadzam się jednak – idąc tropem Marka Kermode’a – aby do kina wkradała się głupota. Premiery mogą być słabe, mogą wzbudzać skrajne opinie (tak jak np. w przypadku czwartej części Piratów z Karaibów), ale nie powinny obrażać inteligencji widza albo powodować, by odbiorca musiał dostosowywać się do poziomu produkcji. Zastanówcie się – i dajcie znać w komentarzach – czy naprawdę filmy pokroju Transformers albo Skywalker. Odrodzenie zasługują na takie pokaźne sumy?