Matter Eater Lad. Najgłupsi superbohaterowie godni filmów

- Najgłupsi superbohaterowie, o których mógłby powstać film
- Brother Power the Geek
- Arm Fall Off Boy
- Color Kid
- Kleszcz
- Allegra
- Tommy (Morlock)
- Squirrel Girl
- Bouncing Boy
- Matter Eater Lad
Matter Eater Lad

- Jaką mocą dysponuje: zjada. Wszystko. Dosłownie wszystko
- Gdzie się pierwszy raz pojawia: Adventure Comics #303
- Kto to wydał: DC
DC zawsze miało apetyt na oryginalnych superbohaterów. Owocem tego głodu jest Matter Eater Lad – dziwny nawet wśród innych najdziwaczniejszych herosów wszech czasów. Jego jedyną supermocą jest… zjadanie. Wszystkiego. Dosłownie WSZYSTKIEGO. Matter Eater Lad z taką samą łatwością pałaszuje metalowe rury, ziemię, jak i nieznanego pochodzenia kosmiczną materię. Przyznam się szczerze – nie śledziłem jego komiksowych przygód na tyle długo, by dowiedzieć się, jak wygląda u niego proces wydalania. I nie jestem pewien, czy chcę to wiedzieć.
DC zdawało sobie sprawę, że bohater nie będzie się cieszyć taką samą popularnością jak Batman czy Superman, ale też szybko nie zrezygnowało z tej postaci. Co więcej, zapewne ze względu na kompletną abstrakcyjność, Matter Eater Lad zyskał nawet spore grono fanów, stawiających go w jednym szeregu z Bouncing Boyem. Stopniowo jednak obaj zaczęli się pojawiać na kartach komiksów coraz rzadziej. Szczególnie Matter Easter Lad w końcu stał się żartem, którym mało kto posługuje się kolejny raz. Pojawiło się zresztą potem tylu innych bohaterów, że dla zjadacza materii wszelakiej po prostu brakowało miejsca w grafiku.
Film o Matter Eater Ladzie musiałby być absurdalny. Bardzo absurdalny. Jako reżyser mógłby się sprawdzić Robert Rodriguez, który ma doświadczenie w tworzeniu podobnych produkcji. A może ktoś mógłby podołać tej mission impossible i zrobić z wszystkojedzącego bohatera pełnokrwistą postać dramatyczną? Jak uważacie? Koniecznie dajcie o tym znać w komentarzach!
Danny the Street to po prostu ulica. Na dodatek pochodząca z gatunku „sentienckich”. Potrafi się teleportować, przekształcać i asymilować z obrazem miasta. Co ciekawe, postać jest w swojej serii – Doom Patrol – naprawdę lubiana przez czytelników. Choć więc samo bycie ulicą może się wydawać wyjątkowo osobliwym punktem wyjścia, seria wykorzystała potencjał w sposób wcale nie tak dziwaczny. Rozwijanie tej historii nie wydaje się więc zabrnięciem w… ślepą uliczkę.
O AUTORZE
Nie powiem, że jestem fanem mocno nietypowych bohaterów. Najczęściej ich losy kwituję po prostu kilkoma salwami śmiechu, jeżeli są chociaż zabawni, albo prychnięciami, jeżeli nie są (a tak dzieje się zazwyczaj). Muszę jednak przyznać, że wielu z nich mimo nieraz kompletnie irracjonalnego konceptu postaci można by w ciekawy sposób wykorzystać na dużym ekranie. A to już punkt wyjścia do całkiem ciekawych rozważań o tym, z czego da się zrobić kinowy hit (albo inaczej – czy z czegokolwiek się nie da?).