- Najbardziej przerażające horrory, w których nikt nie ginie
- Pi
- Głowa do wycierania
- Obecność
- Opętanie
- Duch
- Blair Witch Project
- Inni
Głowa do wycierania

- Rok produkcji: 1977
- Co przeraża: schizowy montaż i potworne dziecko
- Gdzie obejrzeć: CDA Premium, Chili, Netflix, Nowe Horyzonty VOD, PLAY NOW, Player
David Lynch stworzył tyle charakterystycznie pociętych na stole montażowym filmów, które z miejsca okrzyknięto kultowymi, że trudno byłoby je wszystkie wymienić. Większość z nich zawiera elementy grozy, niemal każdy (niemal, bo zdarzyło mu się też nakręcić „normalne” dzieła, np. Dzikość serca) można określić jako schizowy. Do takich z pewnością należy Głowa do wycierania.
To, co dzieje się na ekranie horroru Lyncha (bo do tego gatunku temu filmowi chyba najbliżej), trudno opisać słowami. Pełna napięcia kolacja u rodziców dawno niewidzianej dziewczyny jest jedynie pretekstem do rozpoczęcia serii osobliwych wizji-nie-wizji. Rzeczywistość miesza się tu z wyobrażeniami głównego bohatera, który nie potrafi odnaleźć się w roli ojca dziwacznego stworzenia.
Zgodnie z bodaj najpopularniejszą interpretacją (a tych jest dosłownie kilka tysięcy) ów stwór ma symbolizować niezgodę pomiędzy Jackiem Spencerem a jego dziewczyną. Ona pragnęła dziecka, on zmusił czy przekonał ją do aborcji. Dziwaczna istota ma tu nie tyle obrazować dziecko jako takie, co nieporozumienie, powód rozstania pary. A przy okazji stać się przyczynkiem do rozważań na temat antynatalizmu. Lynch zdaje się sugerować, że lepiej w ogóle nie zostać rodzicem, niż wypaść kiepsko w tej roli. A jeżeli nawet ktoś stanie na wysokości zadania, nigdy nie uda mu się pozbyć lęków związanych z rodzicielstwem. I choć osobiście tę interpretację kupuję, tak naprawdę wiem, że nie sposób udowodnić jej prawdziwości (lub nieprawdziwości). Bo w przypadku dzieł Lyncha najlepsze nie jest rozumienie całego tego „pokręceństwa”, tylko owego zrozumienia próby. Byle za bardzo się do nich nie przywiązywać, bo nawet gdy jesteście już pewni, że udało Wam się wszystko wyjaśnić, na YouTubie na pewno czeka na Was ktoś, kto znajdzie dowody na to, iż jest zuuuupełnie inaczej. I wcale nie musi to być sam Lynch.
