- Najbardziej przerażające horrory, w których nikt nie ginie
- Pi
- Głowa do wycierania
- Obecność
- Opętanie
- Duch
- Blair Witch Project
- Inni
Obecność

- Rok produkcji: 2013
- Co przeraża: realistyczne reakcje aktorów, świetne efekty specjalne i napięcie od początku do końca
- Gdzie obejrzeć: iTunes Store, Netflix, Rakuten
O Obecności powiedziano i napisano już tyle, że raczej nie uda mi się Was zaskoczyć jakąś odkrywczą obserwacją. Cała seria przeraża i utrzymuje w miarę równy poziom. Pierwsza część natomiast, dzięki której James Wan szturmem wdarł się na hollywoodzkie salony, pozostaje niedoścignionym wzorem współczesnego kina grozy opartego na faktach.
Ogromna w tym zasługa świetnej obsady aktorskiej, klimatycznych zdjęć, ale też scenariusza. Choć ostatecznie to, że film bazuje na historii zmagań ze zjawiskami paranormalnymi niesamowicie popularnych w USA Warrenów, przyciągnęło do kin miliony, równie dobrze mogło okazać się gwoździem do trumny. James Wan mógł bowiem albo przedstawić tę opowieść, nie zmieniając nic i przez to niczym nie zaskakując widza, albo zmienić ją kompletnie i narazić się na krytykę. A przynajmniej tak się wydawało.
Bo koniec końców Wanowi udało się i zaskoczyć, i przy okazji dość wiernie trzymać się ram prawdziwej historii. Może nie w każdej minucie horroru, ale jednocześnie na tyle długo, by nikt nie zginął, a Warrenom udało się szczęśliwie pozbyć groźnych sił z innego świata. Nie pytajcie mnie, jakim cudem Wan tego dokonał. To chyba jedna z tych tajemnic, których nie wyjaśnimy nigdy. I tak, zważywszy na trudność skonstruowania trzymającej w napięciu opowieści, której finał wszyscy znają, wyjaśnienia paranormalne wydają się całkiem racjonalne. Tylko konszachtami z szatanem da się chyba wytłumaczyć sztukę tak umiejętnego łączenia składowych gatunku. Nie to, że gdyby faktycznie tak było, miałbym jakiekolwiek obiekcje co do kontynuacji tej współpracy.

Na faktach oparty był też głośny horror Dziwolągi (Freaks) z roku 1932. Zagrali w nim członkowie trupy cyrkowej i niepełnosprawni przedstawiciele ówczesnego społeczeństwa. W filmie wyraźnie widać, że byli postrzegani przede wszystkim przez pryzmat różnic fizycznych – „człowiek gąsienica”, „ta karzełka”, „ta z brodą”, „ten, co nie ma nóg”. Twórcy mniej lub bardziej umiejętnie starają się tymi stereotypami pogrywać. A przy okazji dostarczyć horror, który rzadziej przeraża, a częściej szokuje. Bardziej w roku 1932 niż dziś, choć nawet 90 lat po premierze film nie tylko ogląda się znośnie, ale i potrafi on dać do myślenia. I przyprawić o gęsią skórkę, szczególnie ostatnimi scenami.

Jeśli piszę o Obecności, nie mogę nie wspomnieć o Amityville. Film opowiada o tym, co działo się w najbardziej znanym nawiedzonym domu w Ameryce, zanim dotarli tam Warrenowie. Fakt, fabuła nie do końca trzyma się faktów, ale przeraża. I... skoro już doczytaliście do tego momentu, z pewnością się domyślacie – nikt tam nie ginie. A jednak śmierć okazuje się zupełnie zbędna, gdy Ryan Reynolds, Melissa George i Chloë Grace Moretz muszą zmierzyć się z krwiożerczymi bytami skłaniającymi do czynienia zła nawet najłagodniejszych ludzi.
