Nikt nie wierzył w istnienie Jedi. 7 absurdów Star Wars, których nie zauważyliście

- Głupoty kontratakują – 7 absurdów Star Wars, których nigdy nie zauważyliście
- Po co na ogromnych okrętach kosmicznych tak wielu marynarzy?
- Nikt nie wierzył w istnienie Jedi
- Minęło 70 lat, co w tym czasie wynaleźliście?
- Ile tak naprawdę trwają podróże w nadprzestrzeni?
- Jakim cudem Republika nie miała armii?
- Dlaczego szturmowcy to wyłącznie ludzie?
Nikt nie wierzył w istnienie Jedi

Pamiętacie reakcję Hana Solo na informację, że ma do czynienia z rycerzami Jedi? Generalnie rzecz biorąc, zachowywał się tak, jak ja bym się zachował, gdyby nowy znajomy oświadczył, że jest reptylianinem. Oficerowie Imperium traktowali w Nowej nadziei Lorda Vadera jak jakiegoś dziwaka.
Oczywiście, ja rozumiem. Galaktyka to tysiące układów gwiezdnych. Miliardy istot. A Jedi? Pewnie jednocześnie żyło ich nie więcej niż tysiąc. Może nawet mniej. Z drugiej jednak strony zakon od przynajmniej tysiąca lat stanowił filar stabilności Republiki. Jedi ciągle podróżowali i docierali wszędzie tam, gdzie trzeba było „ustawić do pionu” krnąbrnych.
Pomyślmy o tym w ten sposób. Zdecydowana większość z nas nigdy w życiu nie pozna żadnego agenta CIA. A nawet gdybyśmy takiego zobaczyli, nie dowiemy się, że to właśnie agent. A mimo to nawet dwunastolatek wie, że istnieje coś takiego jak CIA. Skąd to wie? Z popkultury.

Pytanie teraz brzmi, czy w odległej galaktyce nie istniała rozrywka? Holograficzne kino, zapisane na kryształach komiksy, słuchowiska, powieści? Gdyby tak było, to choćby ze względów propagandowych wizerunek Jedi powinien być utrwalony milion razy, tak żeby każdy mieszkaniec Republiki pamiętał – to są ci dobrzy. Poza tym ich rolą było utrzymywanie pokoju. W tym celu słusznie jest odstraszać potencjalnych agresorów, pokazując im, że nie mają szans. Właśnie dlatego współczesne mocarstwa nie kryją się z posiadaniem broni jądrowej. A mimo to po 20 latach od upadku zakonu świat zachowuje się tak, jakby ledwie kojarzył, o co chodzi.
ODPOWIEDŹ BEZ ZŁUDZEŃ
Lucas nie do końca przemyślał co i jak, w związku z czym Nowa nadzieja trochę się rozjeżdża z trylogią prequeli. Tak bywa.