Nauczka na przyszłość. Jak koronawirus zmienił tworzenie gier?
- Game dev w czasach zarazy – czy nowe Assassin’s Creed można zaprojektować w kuchni?
- „W trzy dni wyprowadziliśmy firmę do domu”
- Tworzenie gier w przerwach między gotowaniem
- Big Short – kryzys ekonomiczny vs. rynek gier
- Nauczka na przyszłość
Nauczka na przyszłość
Większość państw szykuje się na wielkie, choć stopniowe rozmrożenie gospodarki. Nie będziemy w żadnym wypadku zastanawiać się nad tym, czy lockdown miał sens, to pytanie do epidemiologów – wiemy natomiast, że jeśli nie przywrócimy gospodarki na właściwe tory, to nie wirus może być naszym największym zmartwieniem.
Musimy w jakimś karłowatym stanie próbować ją [tzn. gospodarkę – dop. M.P.] zachować i wracać powoli do normalności, bo nie będzie potem co zbierać. Jakimiś małymi kroczkami będziemy szli w kierunku business as usual. Czy tam dojdziemy – nie mam bladego pojęcia.
Paweł Miechowski, 11 bit studios

Jak jednak będzie wyglądać business as usual? Kuba Stokalski zauważył, że na świecie mówi się chociażby o paszportach COVID-19 – dokumentach wydawanych ozdrowieńcom, które zezwalają na pracę lub swobodne przemieszczanie się. Możemy snuć tu niesamowite wizje rodem z książek i filmów zainspirowanych Orwellowskim Rokiem 1984 – o tym, jak chociażby zmieni się nasze patrzenie na prywatność. Ja zastanawiam się bardziej, jak zmieni się moja praca.
Większość wyjazdów zagranicznych i eventów branżowych to również czas na networking. Trudno wyobrazić jednak sobie, aby zebrani z całego świata dziennikarze, deweloperzy i wydawcy zapomnieli o tym, że jeszcze przed chwilą spędzili kilkadziesiąt dni w domu, myjąc ręce 30 razy dziennie.
Nie wiemy, jak będzie wyglądać ten biznes – wiemy natomiast, że przez pewien czas nie zobaczymy w nim dużych eventów branżowych. Czy brak imprez wpływa w jakiś sposób na działalność firm deweloperskich – czy zniknięcie E3 z kalendarza mogło pokrzyżować czyjeś plany?
Nie, to jest kwestia korzystania z dostępnego otoczenia. E3 było o tyle wygodne, że przyjeżdżała prasa z całego świata i wszystkie oczy skierowane były na E3. Jeśli nie ma E3, to nasza uwaga też powinna być skierowana gdzie indziej, podobnie nasze zasoby. […] Poza tym pamiętaj: E3 było zawsze potwornie drogie, kilkadziesiąt tysięcy dolarów wydanych na małe stoisko, które można przeznaczyć na inne środki docierania do graczy, więc to tylko kwestia zmiany sposobu naszego działania. Ale raczej niczego nam to nie opóźnia. Trzeba po prostu pomyśleć, jak można dotrzeć do graczy bez E3.
Paweł Miechowski, 11 bit studios
Pamiętacie jeszcze dyskusje i spory typu „co jest lepsze – digital czy kopia fizyczna”? Pamiętacie niepewność i początkowy dystans wobec nowego sposobu dystrybucji? Być może jednak to właśnie cyfrowa rewolucja sprzed paru lat jest w istocie tym, co w znacznym stopniu ma szansę ocalić naszą branżę przed potężnym krachem.

Pandemia stworzyła nową rzeczywistość, w której nasza branża musi jak najszybciej się odnaleźć i przystosować swoje rozwiązania do aktualnych wymogów graczy. Same studia zostały zmuszone do zmiany swoich strategii promowania, ogłaszania i wydawania gier. Teraz, gdy bezpośredni kontakt z fanami i partnerami biznesowymi nie jest możliwy, więcej kontaktów będzie odbywać się drogą cyfrową. Cyfrowa dystrybucja będzie mieć większy udział w rynku z uwagi na problemy z dystrybucją fizyczną. Marketing oraz kampanie online będą musiały być zarządzane w inny sposób – nastąpi przeniesienie budżetów w ich kierunku z powodu chociażby pominięcia dużych kosztów uczestnictwa w targach.
Joanna Staniszewska, Flying Wild Hog
SKORO NIE JEŹDZICIE DO DEWELOPERÓW, TO SKĄD SIĘ BIORĄ ZAPOWIEDZI NA GOL-U?
Po początkowym szoku i odwoływaniu wszystkich spotkań, eventów, wyjazdów i imprez wydawcy musieli znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Jeśli zastanawiacie się więc, jak wyglądają pokazy gier przedpremierowych dla prasy w dobie pandemii, to śpieszę z wyjaśnieniami: odbywają się online, za pomocą takich komunikatorów jak Skype, Google Hangouts lub inne aplikacje do wideokonferencji. Tak, deweloperzy lub PR siedzą wówczas w swoich domach i opowiadają o grze w taki sposób, jakbyśmy byli na spotkaniu w Paryżu czy Londynie. Z dostępem do przedpremierowego buildu również nie ma większego problemu – tę kwestię regulują chociażby podpisywane przed spotkaniem dokumenty NDA.
Lek na każdą epidemię: empatia
Branża, która na co dzień dostarcza tyle radości, ma również swoje ciemniejsze strony. Na przykład crunch, jakkolwiek nie próbowano by go uzasadniać, zawsze pozostanie tym działaniem, w którym pieniądz i interes firmy przedkłada się nad zdrowie pracownika. Tym bardziej cieszy więc, jak poważnie firmy podeszły do kwestii pandemii. W razie potrzeby firma dostarcza pracownikom niezbędne produkty, a we Flying Wild Hog powstała nawet inicjatywa „HOME HOG PUB”, czyli wirtualnego pubu, w którym pracownicy mogą spotkać się wieczorem i pogadać, zapominając o problemach codziennego dnia.
Redakcja serwisu GRYOnline.pl podobnie ustaliła sobie godzinę, podczas której można zobaczyć się na kamerkach i pogadać nawet o największych błahostkach. W trakcie tych spotkań, choć niekoniecznie rozmawiamy o pracy, ładujemy baterie: w żartach na temat niedotkniętych przez fryzjerów włosów czy opowieściach o tym, w co teraz gramy, kryje się zwyczajna troska o kolegów i koleżanki.
Takie proste inicjatywy są tym, co w istocie umożliwia jako tako normalne funkcjonowanie. Epidemia epidemią, ale codzienne rytuały mają ogromne znaczenie.
Pomimo panującej sytuacji staramy się funkcjonować normalnie i dawać poczucie tej normalności naszym współpracownikom. Na przykład 1 kwietnia obchodziliśmy 11 urodziny Flying Wild Hog i wtedy też odbyła się impreza online, podczas której wspólnie świętowaliśmy kolejne urodziny „Latających Świń”.
Różnie odbieramy i znosimy to, czego w ostatnich dniach jesteśmy świadkami. Mamy różne przekonania i różne temperamenty, różne charaktery i różną wytrzymałość. Wszyscy jednak potrzebujemy pieniędzy, by móc zjeść obiad. Po rozmowie z Flying Wild Hog, 11 bit studios i Destructive Creations jestem nieco spokojniejszy o naszą branżę. Choć problemy są wręcz namacalne i dużo w naszej dyskusji było tych wszystkich „jeśli”, to myślę, że możemy być dobrej myśli. Nie ma chyba nic bardziej krzepiącego niż jedna z wypowiedzi Joanny Staniszewskiej z Flying Wild Hog:
Mimo utrudnionych warunków nie zwalniamy tempa i nadal bez zmian tworzymy nasze tytuły, a co najmniej dwa chcemy ogłosić w tym roku – oczywiście dostosowując się do panujących nowych trendów w promocji gier.
Joanna Staniszewska, Flying Wild Hog
Zamiast na koniec świata czekamy więc na nowe gry.

Partnerem cyklu wywiadów i reportaży jest Krakowski Park Technologiczny, organizator Digital Dragons – kluczowej dla branży gier w Europie konferencji, wspierającej polskich twórców gier od ponad 10 lat.
