- Co fantastyka NAPRAWDĘ zawdzięcza Władcy Pierścieni
- Gandalf
- Chrześcijańska magia i stwory z mitologii nordyckiej
- Lejtmotyw drużyny
- Krasnoludy, nie krasnoludki
- Elfy, nie elfiki
- Klasyczne... klasy postaci
- Shire, Lorien, Rivendell, czyli ogarnij questy, zanim zakończysz akt
- Jedzącą Galadrielę, czyli codzienność fantastycznych ras
- Pierścień, nie pierścionek
Pierścień, nie pierścionek

- Gdzie poza Władcą Pierścieni możemy to znaleźć: Silmarillion, Hobbit, Niedokończone opowieści
- Co wciąż jest tym inspirowane: gryyyyyyy
Jeżeli myślimy o sygnecie, na myśl przychodzi nam najczęściej Vito Corleone z Ojca chrzestnego, jeżeli zaś o pierścieniu, przypominamy sobie o dziele Tolkiena. We wszystkich rankingach popkulturowych „ringów”, do których udało mi się dotrzeć, na czele znajdował się Jedyny Pierścień (poza tym pojawiała się tam też biżuteria noszona przez Mandaryna czy Żółty i Zielony z Narnii). Co więcej, niemal wszystkie ze wspominanych tam dzieł powstawały później. Czy to znaczy, że Tolkien odkrył dla współczesnego świata pierścienie, a nie pierścionki?
„Odkrył” może okazać się w tym przypadku za dużym słowem – pierścienie pojawiały się już w mitach i legendach, na których bazował angielski pisarz. W czasach mu współczesnych potężni władcy również nosili nieraz sygnety. Ale dla kultury popularnej tę część biżuterii właśnie Tolkien podźwignął z pierścionkowatego niebytu. Bo Jedyny pożądany przez Saurona to zdecydowanie nie pierścionek, a właśnie pierścień. Czy może raczej Pierścień – w końcu był niemal żywą istotą.
Kojarzycie to miejsce w ekwipunku na dwa pierścienie? Zawsze się zastanawiałem, czemu można założyć akurat dwa. Zbroje ciężko mieć więcej niż jedną (chociaż...), podobnie jak hełm, ale palców mamy w końcu dziesięć. Jeżeli też bardzo Was to frapuje, możecie skorzystać chociażby z modu do Skyrima i cieszyć się biżuterią na każdym z 10 palców. Dlaczego jednak w niemal każdym RPG-u o podobnej konstrukcji prowadzone przez gracza postacie mają miejsce na pierścienie, a stosunkowo rzadko na bransolety, kolczyki czy klamry od opończy (w sumie nie przypominam sobie, żebym to ostatnie widział gdziekolwiek). Odpowiedź jest prosta – to wszystko przez Tolkiena!
OD AUTORA
Nieobce są mi literaturoznawstwo wraz z całą gamą filologicznych dewiacji, trochę wyblakła, ale wciąż żywa miłość do Tolkiena i gotowość do zarywania nocek na kreowanie 20 postaci (...którymi potem pewnie pogram z maks 2 godziny, ale to już inna kwestia). A to już gotowy zespół cech niezbędnych, by pozanudzać Was dywagacjami na temat Władcy Pierścieni. Żeby nie było, że tylko ja się przy tym dobrze bawiłem – dajcie znać w komentarzach, które z Tolkienowych wpływów zauważaliście w grach, filmach i komiksach fantastycznych najczęściej.
