- 8 problemów MCU, które mogą pogrążyć filmy Marvela
- …i scenarzystów/reżyserów
- Powierzchowne traktowanie problemów społecznych
- Avengers, assemble
- Skomplikowanie fabuły
- Wprowadzanie nowych złoczyńców i superbohaterów
- Seriale bez własnej tożsamości
- Recasting
Skomplikowanie fabuły

- Gdzie działało to dobrze: Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów, Avengers, Avengers: Czas Ultrona, Avengers: Wojna bez granic, Agenci T.A.R.C.Z.Y., Czarna Pantera, Doctor Strange, Strażnicy Galaktyki, Strażnicy Galaktyki vol. 2, Thor: Ragnarok
- Gdzie może to stać się poważnym problemem: Eternals, Doctor Strange in the Multiverse of Madness, The Marvels, Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings, Ant-Man and the Wasp: Quantumania, Thor: Love and Thunder, What If…?, Hawkeye, Moon Knight, Secret Invasion, Armor Wars, kolejne sezony WandaVision, The Falcon and the Winter Soldier i Lokiego, Captain America 4, Thor 5
Marvelowi udało się to, na co fizycy czekali od lat. Wreszcie w kinie popularnym ktoś powiedział o alternatywnych liniach czasoprzestrzennych i nie próbował wyjaśniać podróży w czasie w tak irracjonalny sposób, jak działo się to chociażby w Powrocie do przyszłości (nie to, żeby irracjonalny nie był sam wehikuł AD 2023). Oczywiście zastosowali konieczne uproszczenia, ale jak na blockbuster to było już naprawdę coś. Tylko że, nomen omen, do czasu. Pod koniec bowiem Kapitan Ameryka oddaje kamienie w innej rzeczywistości, zostaje w niej (zmieniając ją w ten sposób), a potem pojawia się jako staruszek na ławce i sugeruje, że nigdy nie zdecydował się wracać. A tym samym: musi istnieć co najmniej kilka linii czasowych – ta, z której podróżował, ta w której zwracał kamienie, i ta, w której… Och, to naprawdę robi się skomplikowane. I to już teraz. A co będzie, kiedy w MCU pojawi się Multiversum?
Początek sagi Kamieni Nieskończoności był prosty jak konstrukcja cepa – szóstka bohaterów (znanych zresztą nawet laikom), zły nordycki bóg i jakiś wielki fioletowy koleś w scenie po napisach. Żeby dobrze bawić się na Avengersach, wystarczył popcorn i podstawowa znajomość kina popularnego ostatnich lat. Potem wszystko zaczynało się komplikować, ale kolejnych bohaterów, złoli i fabularne zawijasy Marvel dodawał powoli, pozwalając, by w międzyczasie kadry z ważnych scen stały się memami, a Youtube wypełnił się interpretacjami kluczowych wydarzeń. Z niszy, w której dobrze czuli się tylko komiksowi wyjadacze, Feige uczynił strawę przyswajalną dla niemal każdego. Wszystko, co uniwersalne, musi jednak albo wcześniej czy później popaść we wtórność, albo przestać być tak oczywiste. Po Końcu gry, który sam w sobie skomplikował dużo, ale dzięki wyrazistym scenom kluczowym obronił się jako epicki finał tworzonej kilkanaście lat opowieści, może się okazać, że MCU nie będzie już kinem dla każdego. A to na pewno nie sprawi, że kolejne crossovery zbliżą się wynikiem finansowym do tego, który osiągnął największy hit wszech czasów (no dobra, po Avatarze).
