Nieobecność Gandalfa i innych Istarich. Czego obawiam się w nowym Władcy Pierścieni?
- 7 rzeczy, których NAPRAWDĘ obawiam się w nowym Władcy Pierścieni
- Brak praw do Dzieci Húrina
- Brak praw do Silmarillionu
- Znowu pierścienie
- Nowi odtwórcy Elronda i Galadrieli
- Nieobecność Gandalfa i innych Istarich
- Teen drama w Śródziemiu
Nieobecność Gandalfa i innych Istarich

Czy ten problem da się obejść? Tak.
Gdyby twórcy serialu chcieli trzymać się chronologii dzieł Tolkien, żaden z Istarich (a więc Gandalf, Saruman, Radagast i dwóch błękitnych czarodziejów – Alatar oraz Pallando) nie zostałby wysłany do Śródziemia przed 1000 rokiem Trzeciej Ery. Tyle że skoro Tolkien nie pisał wiele o tym, co działo się z nimi wcześniej (a już na pewno nie we Władcy Pierścieni i Hobbicie), twórcy hitu Amazona mogą trochę naciągnąć historię.
Czy miałoby to sens? Być może tak. W końcu Valarom zależało na tym, by wysłać na misję Majarów doświadczonych w kontaktach z Wolnymi Ludami. Niewykluczone też, że na podobnego rodzaju misje wysyłano w przeszłości innych Istarich, lecz słuch o nich zaginął. W gruncie rzeczy nie byłoby w tym nic niezgodnego z Tolkienowskimi źródłami.
Nieobecność Gandalfa czy Sarumana mogłaby być uznana przez wielu fanów za wadę serialu – w końcu doskonale zagrany przez Iana McKellena czarodziej stał się jednym z symboli całego uniwersum. Szanse na to, że Brytyjczyk pojawi się w produkcji Amazona, są jednak niemal żadne. Amazon może zaś bać się próby zastąpienia legendy kimś innym. Dlatego wydaje się, że choć samego Gandalfa w serialu nie ujrzymy, prawdopodobnie znajdzie się tam ktoś w rodzaju jego odpowiednika – być może nieznany Istari, a być może postać, której biografia zostanie nieco zmieniona na potrzeby tej produkcji.
